Deszczowe dwa spotkania ligowe w jednym dniu GKS Orzeł Gniezno na Śląsku - fotorelacja

2011-05-30



Jak wcześniej pisaliśmy o gratulacjach dla Pawła Kozłowskiego i jego małżonki z okazji narodzin córki tak i w tym materiale serwis SportGniezno.pl wspólnie z Zarządem GKS Orzeł Gniezno i zawodnikami składa Najlepsze i Serdeczne Życzenia dla Radosława i Anny Sieradzkich z okazji narodzin córki Adrianny.

28 maja dla zawodników speedrowerowego gnieźnieńskiego klubu GKS Orzeł Gniezno był dniem ciężkiej sportowej przeprawy, w którym to dniu musieli objechać dwa spotkania ligowe w ramach Drużynowych Mistrzostwa Polski Grupy B, 7 i 8 kolejki. Obydwa spotkania rozegrać im przyszło z drużynami, które oddalone są od siebie około 60 kilometrów za to oddalone od Gniezna aż 350 km. A były to drużyny z Mikołowa i Kalet.

Skład gnieźnieński również nie był za ciekawy złożony głównie z juniorów poza Radosławem Sieradzkim i w ostatniej chwili dołączył do składu Marcin Puk, który tak naprawdę na rower wszedł po ponad półrocznej przerwie. Żeby tego nie było mało jeden z zawodników Arkadiusz Szymański czołowy junior uległ zatruciu pokarmowemu, które podczas podróży go na tyle wymęczyło, że po dojechaniu na miejsce wyglądał jak papier a później w Kaletach już z gorączką ledwo trzymał się roweru.

Poza składem w wersji ostro okrojonym i osłabionym to im bliżej celu podróży byliśmy to pogoda psuła się niemiłosiernie. W chwili kiedy dojechaliśmy do Mikołowa strugi deszczu były na tyle obfite, że pod dużym znakiem zapytania było rozegranie tego spotkania a oczom naszym ukazał się tor, który był pokryty jedną wielką czerwoną mazią a na wirażach ze względu na wyprofilowanie toru stały dość spore kałuże wody a pod nią papka błota. Tor niebezpieczny i w przypadku odbycia się pojedynku mocno wyczerpujący a to za sprawą ślizgania się kół w tej mazi to raz dwa podwójnie zużytej energii do rozegrania każdego  biegu.

Jako, że deszcz troszkę zmalał sędzia po rozmowie z zawodnikami zdecydował, że rozegrać muszą 9 biegów tak jak przewiduje regulamin PFKS a tak naprawdę spotkanie „objechane” zostało w pełnym 16 biegowym wymiarze.

Pomimo niechęci aby jechać w tej pogodzie zarazem wiedząc, że z tym składem szanse na wygraną są nikłe to na szczeście pierwsze biegi na tyle zmobilizowały gnieźnian, w których zawodnicy z Mikołowa zaliczyli taśmę dając nam na przysłowiowe „dzień dobry” cenne punkty. Pomimo zatrucia i osłabienia Szymański wspólnie z Zachmycem w biegu pierwszym a drugim Sieradzki i młody Jankowski również jej nie zmarnowali przywożąc razem komplet 14 punktów. Potem już było coraz lepiej i po 6 biegach mieliśmy prowadzenie 37:21.

Szymański wytrzymał na szczęście do 12 biegu lecz wygląd wszystkich uczestników ścigania się na tym torze wołał pomstę do „nieba”. Poza samym zmęczeniem każdy oblepiony był grubą czerwoną mazią i wszyscy byli całkowicie przemoczeni.

Spotkanie zakończyło się regulaminowo i po szesnastu biegach Orły wygrały 90:68.

Mikołów 68
Włosiński T,4,4,3,3,1 – 15
Niemiec 2,1 – 3
Ochlik 3,3,3,1 – 10
Grzybek 2,3,1,2 – 8
Komander 2,3,3,4,1 – 13
Kret 2,1,1,3 – 7
Pyka T,1 – 1
Rez. Rzepka 2,2,3,1,3 – 11


GKS Orzeł Gniezno 90
Sieradzki 3,1,4,4 – 12
Jankowski 4,1,2,1,2 – 10
Puk 4,2,1,3 – 10
Misior 1,2,2,2,4 – 11
Nowak 3,4,4,4,4 – 19
Zachmyc 3,4,3,2,2 – 14
Szymański 4,4,4,2 – 14



Po Mikołowie wszyscy mieliśmy czas na mały odpoczynek zarazem chwilę, żeby zjeść ciepły obiad a ten na nieszczęście został zjedzony za późno, który mocno obciążył zawodników zarazem rozleniwił wszystkich.

Dla większości gnieźnieńskich Orłów tory w Mikołowie i Kaletach były torami, z którymi po raz pierwszy mieli okazję się na nich ścigać. Dojazd do Kalet był jeszcze gorszy jak w Mikołowie. Deszcz lał jeszcze bardziej. Lecz tor jakże odmienny od wcześniejszego. Nawierzchnia twarda bez żadnej mazi cztery kałuże wody zostały w kilka minut „zepchnięte” do specjalnych studzienek ściekowych trybuny z platikowymi ławeczkami dla około 100 kibiców. Miejsce dla zawodników pod dachem, którzy nie musieli przebierać się pod przysłowiową chmurką. Lecz jak zawodnicy z TPD Kalet ubierali się w suche rzeczy tak nasi z niechęcią zakładali brudne całkiem mokre stroje i buty. Szymański, który ładnie jechał w Mikołowie oddał na tyle z siebie zarazem przemókł i zmarzł co doprowadziło do tego, że zamiast skoncentrować się na samej jeździe i rozpocząć rozgrzewkę, trząsł się jak galareta. Patrząc na niego z góry było wiadomo, że w tym spotkaniu cudów nie zrobimy a należy dodać, że Kalety wystawiły na nasz mecz najsilniejszy swój skład ściągając również z Anglii Harrisa.

Mecz od samego początku na torze dominowali zawodnicy z TPD Kalet nie dając cienia szansy osłabionej, przemarzniętej drużynie, która w tym spotkaniu zrobiła wiele błędów zarazem również mogą mówić o pechu a jednym z przykładów jest jeden zbiegów z udziałem Zachmyca w którym przez 2 okrążenia będąc na prowadzeniu w łańcuch wkręca mu się sznurowadło uniemożliwiając dalszą jazdę. Szymański zalicza taśmę co ogółem oprowadza, że całe spotkanie kończy się solidnym laniem a przegraliśmy go 97:60 oddając bonus przeciwnikom.


TPD Kalety 97
Zieliński 4,2,3,2 - 11
Mazur 2,1,1 - 4
Pigoń 4,1,4,4 - 13
Bandosz 3,3,4,4 - 14
Giemza 4,4,2,2 - 12
Jagiełło 3,4,4,4 - 15
Harris 4,4,4,w,3 - 15
Pluczyński 3,3,3 - 9
Wąsiński 4 - 4


GKS Orzeł Gniezno 60
Zachmyc 3,1,1,3,1,1 - 10
Szymański 1,2,2,w - 5
Sieradzki 2,2,3,4 - 11
Jankowski 1,w,1,1 - 3
Puk 2,3,2,3 - 10
Misior 1,3,1,2 - 7
Nowak 3,2,2,3,2,2 - 14


Po przyjeździe rozmowę przeprowadziłem z Prezesem GKS Orzeł Gniezno Marianem Jóźwiakiem oraz Wiceprezesem Wojciechem Debernym.


Dlaczego zawodnicy jechali dwa spotkania w jednym dniu?

Marian Jóźwiak
-    Odpowiem bardzo prosto dlaczego ponieważ klub boryka się z problemami finansowymi. Na nasze konto nie wpłynęły pieniążki z dotacji zarazem od sponsorów, na które bardzo liczyliśmy i jest to problem słabej kondycji finansowej klubu. Zarazem robimy wszystko aby te fundusze, które jeszcze mamy staramy się tak zaoszczędzić aby zawodnicy mogli w ogóle za co wyjechać na zawody tak aby mieli luz psychiczny i otrzymali pieniądze te co im się na wyjazd należą na paliwo czy też jedzenie. Jeżeli ta dyscyplina sportu ma się dalej rozwijać a w szczególności pozyskiwać nowych zawodników, którzy chcą uprawiać ten sport należy inwestować i zdobywać odpowiednie środki finansowe bez których żadna dyscyplina nie ma szans rozwoju.

Chciałbym też podziękować Tomaszowi Kostenckiemu właścicielowi serwisu SportGniezno.pl, który współpracuje z tym klubem od 1999 roku lecz od ubiegłego sezonu dokładniej od naszego XV-Lecia został naszym nieoficjalnych Rzecznikiem Prasowym a od tego wyjazdu już jako oficjalny Rzecznik Prasowy będzie nas reprezentować i bardzo nam pomógł w tym wyjeździe mobilizując jak zawsze drużynę zarazem wspomógł nas samochodem, zabierając większość rowerów i sprzętu. Kostencki zastąpi wcześniejszych naszych rzeczników, którzy kompletnie się nie sprawdzili na tym stanowisku co było naszym mankamentem.


Miałem okazję jechać z wami jako przedstawiciel serwisu sportowego ale zarazem jako Rzecznik Prasowy waszego klubu jak ocenisz wyjazd na Śląsk?

Wojciech Deberny
-    Moim zdaniem wyjazd ten powinien być rozłożony na dwa dni lecz stało się inaczej ponieważ sami zawodnicy nie chcieli spać na trasie bo wielu stwierdziło, że nie mogą, że ze względów rodzinnych lub innych spraw muszą w niedzielę być w domach. Wyjazd był ciężki dwa mecze w jeden dzień to za wiele jak dla nich. Zwyczajnie wielu nie wytrzymało tego kondycyjnie w dodatku pogoda i zatrucie pokarmowe Szymańskiego jeszcze bardziej to im utrudniło życie. Myślę, że po tym wyjeździe wyciągną na przyszłość wnioski i więcej łączenia dwóch spotkań w jednym dniu już nie będzie a my będziemy robić wszystko aby pieniądze na ten cel się znalazły.


Tomasz Kostencki
-    Ja ze swej strony chciałem podziękować Prezesowi Marianowi Jóźwiakowi i Wiceprezesowi Wojciechowi Debernemu, którzy bardzo mi pomagają w tej obecnie cięzkiej dla mnie sytuacji. Miałem okazję wcześniej uczestniczyć w wyjeździe z UKS Medan do Chojnic ale tam jechałem jako przedstawiciel mediów i jako pasażer busu tu jechałem jako kierowca, pomocnik klubu i powiem szczerze wrażenia były ogromne. Odpowiedzialność za zawodników i wrażenia z podróży to raz, dwa miałem okazję doświadczyć po raz pierwszy śląskiej gościnności i obejrzeć zarazem porównać tory do naszego. Niestety stwierdzam, że tor jaki ma Gniezno jest daleki od ideałów, nie pozwalający na ściganie się lecz bardziej sprzyjający konfliktom miedzy zawodnikami a poza tym na tym torze długo jeszcze nie odbędą się imprezy sportowe większej rangi. Spowodowane jest to brakiem profilów na łukach, które pozwalają na ściganie się na tzw. zewnętrznej przez co zmniejsza się ilość upadków spowodowanych częstymi tzw. "dzidami" czy tez "pikami" jakie stosowane są na torach płaskich gdzie walka toczy się głównie na tzw. małej. Lecz aby taki tor mieć należy zdobyć sporą ilość pieniędzy bo to nie tylko jest nałożyć warstwę żwiru czy granitu lecz należy głęboko wydobyć to co jest i powoli ubijać warstwa po warstwie. O melioracji toru czy małej trybunie już wspomnę  tylko pozostawie to w marzeniach.

Tutaj tez mam apel do samych zawodników. Wielu widziało tor w Kaletach i co robili zawodnicy. Nie było przekrzykiwania weź miotłę zrób to czy tamto. Tam sam Harris zawodnik ściągany z Anglii lat ponad 40 nie robiący z siebie gwiazdy zamiatał tor! Myślę, że od nich możemy brać przykład a nie nosić wysoko głowy. Pisze to tu bo jak wiemy GKS Orzeł Gniezno ze względów finansowych zawiesił stronę, a że i tak więcej tu osób czyta informację a tam były tylko kopie więc myślę, że większość z Was to przeczyta.

Również podziekiowania dla obydwu sędziów, którzy bardzo obiektywnie spotkania sędziowali, zarazem ostrzeżenia dostawali zawodnicy obydwu drużyn pomomo, że sędziowie mogli bardziej być za "swoimi".

Wszystkim dziękuję za miły wyjazd i przygodę.

Tomasz Kostencki + foto





























KALETY




























 










treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,Deszczowe_dwa_spotkania_ligowe_w_jednym_dniu_GKS_Orzel_Gniezno_na_Slasku_-_fotorelacja.html