Fotorelacja z meczu Start Gniezno - KS Row Rybnik (53:37)

2011-05-30



Start Gniezno pokonał na własnym torze KS ROW Rybnik w meczu siódmej kolejki I ligi. Czerwono-czarni wygrali z zespołem ze Śląska 53:37. Spotkanie, choć praktycznie od początku to gnieźnianie wypracowali sobie bezpieczną przewagę, mogło podobać się zgromadzonym kibicom. Ujrzeli oni bowiem kilka bardzo ładnych i skutecznych akcji. Fanów gnieźnieńskiej drużyny cieszy również z pewnością fakt, że w jej składzie ujrzeli tym razem aż czterech wychowanków.

Wszyscy wyczekiwali przede wszystkim pasjonujących pojedynków Antonio Lindbaecka z liderami Startu. Szwed jednak wciąż odczuwał skutki upadku w sobotniej Grand Prix Czech, dlatego zmuszony był "odpuścić" ligowe spotkanie i udać się na szczegółowe badania do Szwecji. W tej sytuacji trener Adam Pawliczek zdecydował się powołać Sławomira Drabika. - Nocny telefon oderwał mnie od barku - humorystycznie tłumaczył kulisy swojego występu "Slammer". Do składu wrócił Rory Schlein, którego zabrakło w pojedynku z GTŻ-em Grudziądz.

Bez zmian nie obyło się również w zespole gospodarzy. Miejsce awizowanego wcześniej Wojciecha Lisieckiego zajął Oskar Fajfer. Młody wychowanek gnieźnieńskiego klubu "wygryzł" ze składu słabo spisującego się w ostatnim czasie Lewisa Bridgera. Kolejną szansę występu przed własną publicznością otrzymał za to Simon Gustafsson. Młody Szwed osiągnął najlepszy czas dnia, który był zaledwie o 27 sekund gorszy od rekordu toru. Przez całe zawody zresztą jeźdźcy osiągali lepsze niż zazwyczaj rezultaty czasowe. Jest to efekt zmiany w przygotowaniu gnieźnieńskiego owalu.

- Zawsze kogoś brakuje w składzie. Ostatnio Schleina, dziś Lindbaecka, jeszcze wcześniej Karpowa. Trudno wtedy skutecznie walczyć - komentował po spotkaniu Pawliczek. Wydaje się, że opiekun ROW-u trafnie podsumował postawę swojego zespołu. Zerowe dorobki Kamila Flegera oraz Ronniego Jamrożego skutecznie utrudniały Rekinom starania o korzystny wynik. Gościom brakowało również zdecydowanego lidera, którego "w ciemno" można by wystawić jako rezerwę taktyczną.

Spośród przyjezdnych najlepsze wrażenie pozostawili po sobie Rory Schlein oraz Andriej Karpow. "RoBoy" w ładnym stylu wygrał dwa pierwsze biegi, a w kolejnych walczył o każdy centymetr toru, nie raz wyprzedzając rywali na trasie. Podobnie zrecenzować można zresztą postawę Ukraińca.

- Mogłoby być troszeczkę lepiej. Popełniłem dwa błędy, czego nie powinienem zrobić. Mam nadzieję, że nie przynieśliśmy wstydu, a ta garstka kibiców mogła być dumna ze swojej drużyny - stwierdził Daniel Pytel. Były zawodnik m.in. PSŻ-u Poznań może żałować szczególnie swojego pierwszego biegu, gdzie po dobrym wyjściu spod taśmy spadł na ostatnią lokatę. - Na wyjściu była kałuża z wodą. Pierwsze metry były przyczepne, wypuściłem motocykl, a potem kolo zaczęło szybko kręcić i stanąłem w poprzek - tłumaczył rybniczanin.

W zespole gospodarzy klasą dla siebie był Krzysztof Jabłoński. Kapitan czerwono-czarnych nie tylko skutecznie atakował rywali na dystansie. Przy każdej okazji starał się również pomagać koledze z pary. Kolejny udany występ zaliczył Kacper Gomólski. "Gingerowi" do pełni szczęścia zabrakło jedynie dobrego występu w biegu nominowanym.

- Na początku odjechaliśmy rywalom, ale później tor zrobił się twardszy i widać, że niektórych zawodników czeka jeszcze trochę pracy na nim - podsumował zawody Rafael Wojciechowski, kierownik drużyny Startu. Działacz miał tutaj z pewnością na myśli m.in. Michała Szczepaniaka. Jeden z ubiegłorocznych liderów, poza swoim pierwszym startem, spisał się słabo. "Wpadki", spowodowanej problemami ze sprzętem, nie ustrzegł się również Mirosław Jabłoński, jednak w pozostałych biegach pokazywał się ze swojej najlepszej strony. - Straciłem dwa kolejne silniki. Mój park maszyn dramatycznie się kurczy. Licząc mecz w Poznaniu, to w ostatnim czasie straciłem aż trzy silniki. Dlatego nowym tłumikom mówię stanowcze nie! - komentował "Miras". - To były niezłe zawody w jego wykonaniu. Najważniejsze, że zdobył kolejne szlify - tak Wojciechowski ocenił z kolei występ Fajfera. Trzeba przyznać, że zdolny junior, choć stracił kilka punktów na dystansie, z postawionego mu zadania wywiązał się całkiem dobrze.

Niedzielną potyczką oba zespoły zakończyły pierwszą część rundy zasadniczej. Już za tydzień w Rybniku odbędzie się rewanż. W nim walka toczyć się będzie już nie tylko o zwycięstwo meczowe, lecz również o ewentualny punkt bonusowy. Emocji zatem z pewnością nie zabraknie.

KS ROW:
1. Rory Schlein - (3,3,0,2,1,1) 10
2. Daniel Pytel - (0,1,3,2,2) 8
3. Andriej Karpow - (1,3,1*,1*,1*) 7+3
4. Ronnie Jamroży - (0,0,-,-) 0
5. Sławomir Drabik - (0,2,3,1*,0) 6+1
6. Kamil Fleger - (0,-,0,-,0) 0
7. Aleksandr Łoktajew - (1,1,2*,2) 6+1

START:
9. Krzysztof Jabłoński - (1*,3,3,3,3) 13+1
10. Oskar Fajfer - (2,1,0,-) 3
11. Mirosław Jabłoński - (2*,2,0,2*,3) 9+2
12. Michał Szczepaniak - (3,0,1,0) 4
13. Scott Nicholls - (3,1*,2,3,2*) 11+2
14. Kacper Gomólski - (2*,2*,2,,-,3,0) 9+2
15. Simon Gustafsson - (3,1*,0) 4+1

Bieg po biegu:
1. SCHLEIN (63,68), Fajfer, K. Jabłoński, Pytel 3:3
2. GUSTAFSSON (62,91), Gomólski, Łoktajew, Fleger 5:1 (8:4)
3. SZCZEPANIAK (63,94), M. Jabłoński, Karpow, Jamroży 5:1 (13:5)
4. NICHOLLS (64,28), Gomólski, Łoktajew, Drabik 5:1 (18:6)
5. SCHLEIN (64,40), M. Jabłoński, Pytel, Szczepaniak 2:4 (20:10)
6. KARPOW (64,47), Gomólski, Nicholls, Jamroży 3:3 (23:13)
7. K. JABŁOŃSKI (64,34), Drabik, Fajfer, Fleger 4:2 (27:15)
8. PYTEL (65,52), Nicholls, Gustafsson, Schlein 3:3 (30:18)
9. K. JABŁOŃSKI (64,65), Schlein, Karpow, Fajfer 3:3 (33:21)
10. DRABIK (64,72), Łoktajew, Szczepaniak, M. Jabłoński 1:5 (34:26)
11. NICHOLLS (65,06), Pytel, Karpow, Gustafsson 3:3 (37:29)
12. GOMÓLSKI (65,78), M. Jabłoński, Schlein, Fleger 5:1 (42:30)
13. K. JABŁOŃSKI (65,31), Łoktajew, Drabik, Szczepaniak 3:3 (45:33)
14. M. JABŁOŃSKI (65,78) (A), Pytel (B), Karpow (D), Gomólski (C) 3:3 (48:36)
15. K. JABŁOŃSKI (65,15) (D), Nicholls (B), Schlein (A), Drabik (C) 5:1 (53:37)

Startowano: według II zestawu
Sędziował: Krzysztof Meyze (Wtelno)
NCD: Simon Gustafsson (Start) - 62,91 sek. (w 2. wyścigu)



Wypowiedzi po meczu
Dopiero drugie zwycięstwo na swoim torze odniósł zespół Startu, który w niedzielę rozprawił się z KS ROW-em Rybnik. Gospodarzy do sukcesu poprowadził Krzysztof Jabłoński, który w całym meczu stracił tylko jedno "oczko". - Nie jestem od tego, żeby oceniać samego siebie. Cieszę się, że drużyna wygrała - komentował. W składzie Rekinów najskuteczniejszy był Rory Schlein, ale po zawodach najciekawiej o rywalizacji gnieźnieńsko - rybnickiej opowiadał Sławomir Drabik: - Szału nie było. Mecz w du.. i to najbardziej boli. Co myślę o torze w Gnieźnie? Naprawdę zajebi... tor do ścigania. Chodziła duża, mała.

Adam Pawliczek (trener KS ROW-u Rybnik): - Gdyby był Lindbaeck to mecz na pewno ułożyłby się inaczej. Zawsze kogoś brakuje w składzie. Ostatnio Schleina, dziś Antonio, jeszcze wcześniej Karpowa. Trudno wtedy skutecznie walczyć. Myślę, że od rundy rewanżowej zespół będzie już skonsolidowany. Za tydzień będzie ciężko odrobić te stratę, ale będziemy walczyć.

Rory Schlein (KS ROW Rybnik): - Początek w moim wykonaniu był całkiem niezły, później szło mi już gorzej. Cóż, rywale byli po prostu szybsi. Dziesięć punktów nie jest złym wynikiem. Szkoda, że nie udało się nam, osiągnąć lepszego rezultatu. Na pewno kilka "oczek" więcej by się nam przydało.

Daniel Pytel (KS ROW Rybnik): - Staraliśmy się jak mogliśmy, ponieśliśmy porażkę, ale nie ma tragedii. Na pewno trzeba dostrzec brak naszego lidera. Jestem przekonany, że wynik wyglądałby zupełnie inaczej, gdyby Antonio jechał dziś z nami. Wszyscy wiemy, że zdobyłby on dwucyfrowy rezultat, jak to miało miejsce we wcześniejszych spotkaniach. Pokazaliśmy też, że potrafimy doskonale walczyć, ale niestety to nie przekłada się na końcowy wynik. Bardzo potrzebujemy teraz wygranych i musimy szukać ich w następnych meczach. Tor był dziś troszkę przyczepniejszy, ale nadal nie za dużo walki. Aczkolwiek przyjemnie się na nim jeździło.

Andriej Karpow (KS ROW Rybnik): - Brakowało nam Antonio Lindbaecka, a poza tym przegrywaliśmy starty. Dlatego wynik jest taki, a nie inny. Cały czas przeszkdza mi przebyta kontuzja, ale z meczu na mecz powinno być coraz lepiej.

Sławomir Drabik (KS ROW Rybnik): - Szału nie było. Mecz w du.. i to najbardziej boli. Gospodarze byli lepsi. Co myślę o torze w Gnieźnie? Naprawdę zajebi... tor do ścigania. Chodziła duża, mała. Jeśli ktoś jest dobrze spasowany, to może się bawić.

Rafael Wojciechowski (kierownik drużyny Startu Gniezno): - Na początku odjechaliśmy rywalom, ale później tor zrobił się twardszy. Niektórzy zawodnicy się pogubili i widać, że czeka ich jeszcze trochę pracy na tym torze i trzeba się z tym pogodzić. Mogliśmy dać dzisiaj szansę Oskarowi i nie zawiódł on naszych oczekiwań. Do Rybnika pojedziemy po punkty, ponieważ musimy ich szukać również na wyjazdach.

Krzysztof Jabłoński (Start Gniezno): - Nie jestem od tego, żeby oceniać samego siebie. Cieszę się, że drużyna wygrała. Do tego wszystkim naszym zawodnikom chyba ścigało się dzisiaj przyjemnie. Cały czas mamy znak zapytania związany z nowymi tłumikami. Ciągle trzeba nad nimi prasować.

Oskar Fajfer (Start Gniezno): - Stanąłem przed trudnym zadaniem, bo pierwszy raz w karierze ścigałem się z pozycji seniora. Nie było źle, ale żałuję ostatniego swojego wyścigu, w którym jechałem drugi, a nie zdobyłem żadnego punktu.

Mirosław Jabłoński (Start Gniezno): - Wygraliśmy mecz i to jest najważniejsze. Niestety, znowu zmagałem się z problemami sprzętowymi. Straciłem dwa kolejne silniki. Mój park maszyn dramatycznie się kurczy. Licząc mecz w Poznaniu, to w ostatnim czasie straciłem aż trzy silniki. Dlatego nowym tłumikom mówię stanowcze nie!

Scott Nicholls (Start Gniezno): - Jestem zadowolony, ale szkoda, że nie udało mi się zdobyć piętnastu punktów. Powinienem wygrać dwa wyścigi, a tego nie zrobiłem. Wynik zarówno mój, jak i drużyny uważam za dobry. Wygraliśmy, i to jest najważniejsze.

Kacper Gomólski (Start Gniezno): - Najważniejsze, że wygrał zespół. Jeśli chodzi o mnie, to nie jestem z siebie w pełni zadowolony, bo dwa razy straciłem punkty na dystansie. W ostatnim biegu przegrałem start, starałem się walczyć, ale na nic się to zdało. Szkoda, bo mój występ mógł być jeszcze lepszy. Kolejny raz chciałbym bardzo serdecznie podziękować za okazaną pomoc Adrianowi (Gomólskiemu) i firmie Auto Partner Jan i Andrzej Garcarek z Ociąża.

Simon Gustafsson (Start Gniezno): - Było ok, choć jeden bieg mi nie wyszedł. Trochę szkoda, że wziąłem udział tylko w trzech wyścigach. Gdy masz możliwość startowania cztery razy, możesz zrobić coś ze swoim motocyklem, kiedy widzisz, że jest wolny. Muszę pochwalić przygotowanie toru. Był inny od tego, na którym ścigałem się tu ostatnio. Taki jak lubię.



Siedemnastoletni "senior"
Słaba forma Lewisa Bridgera sprawiła, że w niedzielę w składzie Startu wystąpiło aż trzech młodzieżowców. Miejsce Anglika zajął najmłodszy z nich, bo zaledwie siedemnastoletni Oskar Fajfer. - Występ oceniam na 4+, ale myślę, że to było bardzo trudne zadanie, bo jechałem jako senior, a do tego po kontuzji - mówił po zawodach. Wychowanek naszego klubu w trzech biegach wywalczył 3 punkty, ale zdecydowanie najładniejszy w jego wykonaniu był ostatnim wyścig, w którym minął linię mety... na ostatnim miejscu.

Oskar Fajfer w tym sezonie wystąpił w dwóch meczach Startu, w których zdobył 4 punkty. W obu przypadkach sztab szkoleniowy ustawiał go na pozycji juniora, ale w niedzielę - wobec beznadziejnej dyspozycji Lewisa Bridgera - siedemnastolatek został desygnowany do walki pod "dziesiątką". - Występ oceniam na 4+, ale myślę, że to było bardzo trudne zadanie, bo jechałem jako senior, a do tego po kontuzji. Muszę przyznać, że cały czas odczuwam skutki upadku w Niemczech. Kontuzja nie została do końca wyleczona, ale wierzę, że z czasem będzie coraz lepiej - dzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat meczu, w którym w trzech biegach zapisał na swoim koncie 3 punkty.

Wychowanek Startu uporał się z Danielem Pytelem i Kamilem Flegerem. Jego dorobek punktowy mógł być jeszcze lepszy, ale w ostatnim starcie na dystansie przegrał rywalizację najpierw z Rory Schleinem, a na trzecim okrążeniu sposób na niego znalazł także Andriej Karpow. - Przyznam szczerze, że ten bieg tkwi w mojej pamięci. Szkoda, że Krzysiek Jabłoński na mnie nie poczekał, bo przyblokowałby dużą i wygralibyśmy 5:1. Ale cóż, taki jest sport, że ktoś musi wygrać, a ktoś przegrać. Tym razem to ja dojechałem do mety jako ostatni.

Pozytywnie występ swojego podopiecznego ocenił Rafael Wojciechowski, kierownik drużyny Startu: - Mogliśmy dać dzisiaj szansę Oskarowi i nie zawiódł on naszych oczekiwań. Myślę, że przeanalizuje swój występ, dzięki czemu jego dyspozycja będzie jeszcze wyższa. Na pewno przed nim jeszcze dużo pracy, przede wszystkim musi zdobywać doświadczenie. W tym kierunku idziemy, chcemy stawiać na swoich wychowanków.

Źródło Start.Gniezno.pl/foto Roman Strugalski






























treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,Fotorelacja_z_meczu_Start_Gniezno_-_KS_Row_Rybnik_53_37.html