Gnieźnienskie Orły rozjechały Lokomotiv Daugavpils 60:30 - Foto relacja

2012-08-05



Lechma Start Gniezno bez żadnych problemów pokonał na swoim torze Lokomotiv Daugavpils. Gospodarze potwierdzili ekstraligowe ambicje, będąc zespołem o klasę lepszym od bezradnych momentami Łotyszy.
Faworytem spotkania byli gospodarze, którzy walczą o bezpośredni awans do ekstraligi. Dla gości z kolei udział w rundzie finałowej oznacza osiągnięcie przedsezonowych założeń. Nic więc dziwnego, że czerwono-czarni wykazywali o wiele więcej determinacji i woli walki, co widać było w rywalizacji na torze.
Właściwie poza pierwszymi dwoma i trzema ostatnimi biegami, mecz toczył się według jednego scenariusza. W większości gonitw gospodarze już po pierwszym łuku obejmowali prowadzenie, którego nie oddawali do samego końca.

- Zwykle dobrze jeździło mi się na tym torze. Dzisiaj miałem jednak problem z motocyklami - komentował po meczu Andrzej Lebiediew. Łotysz, mimo niezbyt imponującego dorobku, pozostawi po sobie bardzo dobre wrażenie. W pamięci zapadnie szczególnie jego walka ze Scottem Nichollsem, stoczona w biegu siódmym. Młody zawodnik przez moment był nawet przed gnieźnianinem, jednak ostatecznie musiał uznać wyższość Indywidualnego Mistrza Wielkiej Brytanii. Warto również zaznaczyć, że Lebiediewowi przydarzyła się również w jednej z gonitw awaria sprzętu. Młodzieżowiec znajdował się wtedy na prowadzeniu.
Na wyróżnienie w drużynie Nikołaja Kokina zasłużyli również Mikael Max i Kjastas Puodżuks. Szwed dwukrotnie „uciekł” rywalom, wygrywając z dużą przewagą. W innych gonitwach, podobnie jak Łotysz, „trzymał kontakt” z czerwono-czarnymi i starał się walczyć o jak najlepszą pozycję.
- Nasi zawodnicy byli bardzo szybcy na tym nie najlepiej przygotowanym torze i chwała im za to. Cały zespół pojechał na swoim poziomie i mamy tego efekt - mówił trener Lechmy Startu, Lech Kędziora. Szkoleniowiec mógł być zadowolony przede wszystkim z Antonio Lindbaecka. Szwed, poza swoim ostatnim startem, gdzie miał problemy z opanowaniem motocykla i spadł na czwartą lokatę, był dla rywali bezkonkurencyjny, a udany występ „okrasił” rekordem toru. – To były bardzo dobre zawody. Sposób przygotowania toru bardzo mi odpowiadał - komentował „Anton”. Szwed w jednym z biegów, po kontakcie z Lebiediewem, upadł na tor i długo się z niego nie podnosił. Ostatecznie skończyło się na strachu. Mimo, że rzecz działa się w pierwszym łuku, sędzia wykluczył z powtórki Łotysza, który nie mógł się pogodzić z tą decyzją. Po raz kolejny mocnym punktem zespołu był Bjarne Pedersen, „swoje” zrobili również Adam Skórnicki i jak zawsze waleczny i mijający rywali na trasie Nicholls.
W zespole Lokomotivu Daugavpils po raz kolejny „jechało” zaledwie trzech zawodników. Poniżej wszelkiej krytyki spisali się Jewgienij Karawackis i Iwan Pleszakow, a pojedyncze przebłyski Romana Povazhnyego i Wiaczesława Gieruckija to zdecydowanie zbyt mało, aby myśleć o wygranej. – To nie był nasz dzień. Roman znów miał pewne problemy, nieźle spisali się Puodżuks i Max. Walczymy jednak dalej – komentował trener Kokin.
Kluczem do wygranej czerwono-czarnych był wyrównany skład. Dobrze spisali się juniorzy. Oskar Fajfer po raz kolejny udowodnił, że jest czołowym młodzieżowcem ligi. Udany powrót do składu zanotował Wojciech Lisiecki. 20-latek na dystansie zdołał wyprzedzić m.in. Maxa i Puodżuksa. – Było w porządku. Szkoda jednak ostatniego biegu, gdzie przedobrzyliśmy z przełożeniami - komentował „Lisek”. Nieźle spisał się Magnus Zetterstroem, choć Szwed nie ustrzegł się „wpadek”, takich jak przegrana z Gieruckijem, i z pewnością czeka go jeszcze sporo pracy przed najważniejszymi spotkaniami.
Niedzielna wygrana stawia gnieźnian w korzystnej sytuacji w perspektywie walki o punkt bonusowy. Był to również kolejny krok ku awansowi. Teraz w Gnieźnie myślą już tylko i wyłącznie o kolejnej serii spotkań, w której Lechma Start uda się do Lublina, gdzie zmierzy się z Lubelskim Węglem KMŻ. Goście z kolei zredukowali swoje szanse na awans do minimum. Zawodnicy i kierownictwo Lokomotivu zapowiedzieli jednak, że kolejnym spotkaniu z GTŻ-em Grudziądz będą chcieli zachować status zespołu niepokonanego na własnym torze.

Lechma Start Gniezno – Lokomotiv Daugavpils 60:30

Lokomotiv Daugavpils:
1. Mikael Max – (3,1,2,1,3) 10
2. Jewgienij Karawackij – (0,0,-,0,-) 0
3. Kjastas Puodżuks- (2,1,1,1,2*) 7+1
4. Wiaczesław Gieruckij – (0,0,0,1,2) 3
5. Roman Povazhny – (1,0,0,3) 4
6. Andrzej Lebiediew – (3,1,d,1,w,1*) 6+1
7. Iwan Pleszakow – (0,0,-) 0

Lechma Start Gniezno:
9. Scott Nicholls – (1*,2*,3,2,-) 8+2
10. Adam Skórnicki – (2,3,2*,2*,-) 9+2
11. Antonio Lindbaeck – (3,3,3,3,0) 12
12. Magnus Zetterstroem – (1,2*,2*,0) 5+2
13. Bjarne Pedersen – (2*,3,3,3,1) 12+1
14. Wojciech Lisiecki – (1*,2*,2*,0) 5+3
15. Oskar Fajfer – (2,3,1,3) 9

Bieg po biegu:
1. LEBIEDIEW (62,06), Fajfer, Lisiecki, Pleszakow 3:3
2. MAX (62,41), Skórnicki, Nicholls, Karawackij 3:3 (6:6)
3. LINDBAECK (61,78 – NR), Puodżuks, Zetterstroem, Gieruckij 4:2 (10:8)
4. FAJFER (61,91), Pedersen, Povazhny, Pleszakow 5:1 (15:9)
5. LINDBAECK (61,87), Zetterstroem, Max, Karawackij 5:1 (20:10)
6. PEDERSEN (62,18), Lisiecki, Puodżuks, Gieruckij 5:1 (25:11)
7. SKÓRNICKI (62,62), Nicholls, Lebiediew, Povazhny 5:1 (30:12)
8. PEDERSEN (63,19), Max, Fajfer, Lebiediew (d1) 4:2 (34:14)
9. NICHOLLS (63,14), Skórnicki, Puodżuks, Gieruckij 5:1 (39:15)
10. LINDBAECK (62,75), Zetterstroem, Lebiediew, Povazhny 5:1 (44:16)
11. PEDERSEN (63,78), Skórnicki, Puodżuks, Karawackij 5:1 (49:17)
12. LINDBAECK (63,12), Lisiecki, Max, Lebiediew (w/su) 5:1 (54:18)
13. POVAZHNY (63,47), Nicholls, Gieruckij, Zetterstroem 2:4 (56:22)
14. FAJFER  (A) (63,91), Gieruckij (B), Lebiediew (D), Lisiecki (C) 3:3 (59:25)
15. MAX (C) (63,89), Puodżuks (A), Pedersen (B), Lindbaeck (D) 1:5 (60:30)

Startowano: według II zestawu
NCD: Antonio Lindbaeck (Lechma Start Gniezno) – 61,78 sek. (w 3. wyścigu, nowy rekord toru)
Sędzia: Marek Wojaczek (Godziszka)


„Żadne spotkanie nie jest łatwe” (wypowiedzi)
W zupełnie różnych nastrojach byli uczestnicy wygranego przez gospodarzy spotkania Lechma Start Gniezno – Lokomotiv Daugavpils. Reprezentanci gości przyznawali, że byli wyraźnie słabsi od swoich rywali, którzy odnieśli zasłużone zwycięstwo. Ci z kolei cieszyli się z dwóch punktów, ale nie popadali w huraoptymizm.
Mikael Max (Lokomotiv Daugavpils): – Nie spodziewaliśmy się wygranej w Gnieźnie, ale myślałem, że porażka będzie mniejsza. Oczywiście, Gniezno jest naprawdę dobrym zespołem i trudno zwyciężyć na ich torze.

Kjastas Puodżuks (Lokomotiv Daugavpils): – Nie jestem do końca zadowolony. Nie mogłem znaleźć odpowiednich ustawień na gnieźnieński tor, ale trochę powalczyłem. Szkoda, że tak wysoko przegraliśmy. Wydaje mi się, że dzisiaj tor był mniej przyczepny niż ostatnio. Myślę, że o bonusie możemy już zapomnieć, ale w meczu u siebie postaramy się wygrać za dwa punkty.

Andrzej Lebiediew (Lokomotiv): - Trener miał rację mówiąc, że to nie był nasz dzień.  zwykle dobrze mi się tutaj jeździ, zwykle zdobywałem dużo punktów. Dzisiaj stało się coś złego stało się z moimi motocyklami. Ja może i jechałem dobrze, ale one nie spisywały się najlepiej. Za każdym chcę być pierwszy, ale nie zawsze to się udaje. W sytuacji z Antoniem zostałem uderzony przez Lisieckiego i dlatego tak się skończyło. Nie wiem dlaczego sędzia mnie wykluczył.

Scott Nicholls (Lechma Start Gniezno): – Nie spodziewałem się tak wysokiego zwycięstwa, tym bardziej, że ostatnio drużyna Lokomotivu stawiła nam tutaj opór. Pokazaliśmy jednak, że jesteśmy silni, i zawody w naszym wykonaniu były świetne.

Antonio Lindbaeck (Lechma Start): - To były bardzo dobre zawody. Pobiłem rekord toru, zatem tor był dobrze przygotowany, można było nim walczyć. Jestem zadowolony ze swojego występu. Andrzej chciał mnie zabić (śmiech). Tak naprawdę ciężko ocenić tę sytuację, taki jest speedway, nie mam żadnych pretensji.

Magnus Zetterstroem (Lechma Start Gniezno): – Byliśmy dzisiaj bardzo silni, każdy wykonał świetną pracę, a w szczególności juniorzy. Wygraliśmy całkiem łatwo, ale przed nami jeszcze długa droga do osiągnięcia celu. Tak naprawdę to nigdy nie ma łatwych spotkań, ale cieszę się, że dziś osiągnęliśmy tak dobry rezultat. To doda nam dużo energii.

Bjarne Pedersen (Lechma Start Gniezno): – Żadne spotkanie dla nas nie jest łatwe. Musieliśmy nazbierać tyle punktów, ile się dało, żeby być bliżej ”oczka” bonusowego przed rewanżem w Daugavpils. Każdy wyścig był ciężki. Chciałem wygrać swój ostatni bieg. Jechałem dziś z nowym silnikiem, który spisywał się dobrze.

Wojciech Lisiecki: (Lechma Start): Występ był chyba udany. Brakowało tylko „trójki”, która miała być zaraz po pierwszej „dwójce” Żałuję tylko ostatniego biegu. Niepotrzebnie dokonaliśmy zmiany w motocyklu. Po trzecim swoim starcie czułem, że jeszcze nie jest on w pełni spasowany, chcieliśmy go „ulepszyć”, ale niestety zakończyło się to wpadką.

Oskar Fajfer (Lechma Start Gniezno): – Można powiedzieć, że był to bardzo dobry trening przed meczem w Lublinie. Uważam, że swoje zadanie wykonałem i nie ma nad czym ubolewać. Dobrze, że osiągnęliśmy taki wynik, gdyż dzięki temu będzie nam łatwiej wywalczyć punkt bonusowy. Łotysze są jednak bardzo silni u siebie, dlatego nie możemy ich lekceważyć.


„Dobijanie rywala nie miało już sensu” (Dwugłos)
Podobnie jak przed trzema tygodniami, tak i teraz Lechma Start Gniezno pewnie pokonał na swoim torze Lokomotiv Daugavpils. Po spotkaniu trenerzy obu zespołów podkreślali, że zwyciężyła drużyna lepsza i bardziej wyrównana. Obaj szkoleniowcy życzyli również powodzenia w kolejnych spotkaniach… Lokomotivowi.
- Dziś nie był nasz dzień, tak to można powiedzieć – przyznał Nikołaj Kokin. - Przeciwnik był bardzo mocny. Początek był niezły, później już gorzej. Nie poszło naszemu liderowi, Andrzejowi Lebiedowi, który zatarł dwa motocykle. Nie najlepiej spisał się Roman Povazhny. To się złożyło na nasze niepowodzenie. Widać, że gnieźnianie celują w ekstraligę. Miejscowa drużyna „jedzie” i bardzo chce zdobywać punkty – dodał.
O ocenę spotkania pokusił się również Lech Kędziora. - Tak jak Nikołaj powiedział – dzisiaj nie był ich dzień, a my tę słabość wykorzystaliśmy i wygraliśmy spotkanie. Na ten wynik złożyła się postawa całego zespołu. Przede wszystkim należy pogratulować Antonio Lindbaeckowi, który ustanowił po raz drugi rekord toru na tak „kiepsko” przygotowanej nawierzchni. Dobrze spisali się również młodzieżowcy, których punkty są bardzo ważne. Wynik nie odźwierciedla przebiegu meczu. W mojej opinii biegi były dość ciekawe, tak jak gonitwa piętnasta, którą przegraliśmy podwójnie, chociaż jechali nasi najlepsi zawodnicy. Ja gratuluję mojemu zespołowi i dziękuję za walkę rywalom - stwierdził szkoleniowiec.
W niedzielę do składu powrócił Wojciech Lisiecki. „Lisek” zaprezentował się na torze czterokrotnie. Wywalczył  w sumie 5 punktów i 3 bonusy. - Myślę, że Wojtek godnie zastąpił Macieja Fajfera. Widać więc, że mamy trzech młodzieżowców, którzy mogą odnosić sukcesy zarówno w młodzieżowych zawodach par, jak i kolejnych spotkaniach ligowych – chwalił podopiecznego Kędziora.
W czternastej gonitwie dnia sztab szkoleniowy gospodarzy postawił na zawodników młodzieżowych. Trener Kokin z kolei posłał w bój Andrzeja Lebiediewa i Wiaczesława Gieruckija, zamiast spodziewanego Romana Povazhnyego, który wygrał bieg wcześniej. - Wynik był już rozstrzygnięty. Roman jest dla nas „swój”, ale to mimo wszystko zawodnik zagraniczny – tłumaczył swoją decyzję Kokin. – Chciałem dać pojeździć naszym zawodnikom. Gieruckij to wciąz młody chłopak, który już trochę ma za sobą, ale nadal potrzebuje dużo jazdy – dodał. - My oczywiście nie dogadywaliśmy się z Nikołajem – dodał w uzupełnieniu Lech Kędziora. – Puściliśmy młodzieżowców, on również młodszych zawodników. Chciałem wpłynąć na atrakcyjność tego wyścigu. Nie miało już sensu „dobijanie” rywala – zdradził.
Dla Lokomotivu walka „o coś” praktycznie się już zakończyła. Łotysze szans na awans nie mają praktycznie żadnych, mimo to zapowiadają walkę aż do ostatniego spotkania. - Naszym celem był awans do pierwszej czwórki. O awansie do ekstraligi w ogóle nie myślimy, nie ciągnie nas do tego. Skoro jednak jesteśmy w rundzie finałowej, to jedziemy do końca. Dlatego właśnie korzystamy z najsilniejszego składu. Lublinianie i GTŻ na pewno nie będą mieli z nami łatwo, nawet na swoich torach - zapewnił trener Kokin.
„Orły” z kolei nie zamierzają zwalniać tempa. Już za tydzień zmierzą się w wyjazdowym spotkaniu z najgroźniejszym obecnie rywalem w walce o awans, Lubelskim Węglem KMŻ. - W Lublinie czeka nas jeszcze cięższy mecz – zauważył Kędziora. - Robimy jednak wszystko, aby zrobić tam niespodziankę i wygrać te zawody – zapewnił. Jak zatem czerwono-czarni będą przygotowywać się do tej batalii? - Będą na pewno przygotowania na operację „Lublin”. To jest jednak ściśle tajne i nie mogę nic powiedzieć, zresztą w najbliższych dniach pewnie wszystko będzie jasne. Jeśli się uda, to pojedziemy na sparing do Lublina i w kolejna niedzielę powinno być dobrze – zakończył w swoim stylu szkoleniowiec Lechmy Startu.

Źródło: Start.Gniezno.pl-Wojciech Prusakiewicz i Szymon Kaczmarek/foto Roman Strugalski































treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,Gnieznienskie_Orly_rozjechaly_Lokomotiv_Daugavpils_60_30_-_Foto_relacja.html