Po meczowe refleksje... Start Gniezno - Polonia Bydgoszcz - rekodowa ilość kibiców!!!

2011-05-02



Start - Bydgoszcz - wypowiedzi
Polonia Bydgoszcz pokonała w wyjazdowym spotkaniu zespół Startu Gniezno w meczu IV kolejki DM I ligi. Po meczu reprezentanci gości cieszyli się z wygranej, natomiast gospodarze podkreślali, że to jeszcze nie koniec rywalizacji. - Pozostało jeszcze wiele spotkań, nie poddamy się - mówili zgodnym chórem gnieźnianie. - Kolejne mecze z pewnością nie będą łatwe, każdy chce bowiem awansować - mówił z kolei zawodnik gości, Tomasz Gapiński.





Robert Sawina (menedżer Polonii Bydgoszcz): Bardzo się cieszymy. Chciałbym pochwalić wszystkich zawodników, którzy bardzo dobrze się przygotowali i dziś zebraliśmy tego żniwo. Dzisiaj z zawodowym speedwayu nie ma efektów bez ciężkiej pracy. Mam nadzieję, że każde kolejne spotkanie będzie również toczyło się po naszej myśli.








Dariusz Imbierowicz (menedżer Startu Gniezno): Niestety, ale przegraliśmy. W głupi sposób potraciliśmy punkty. Kacper Gomólski, młody zawodnik dał się wyprowadzić z równowagi i jego dalsza jazda nie przynosiła takich efektów, jakich byśmy oczekiwali. Ogólnie mówiąc młodzież, na którą liczyliśmy trochę zawiodła i to też ma swoje odzwierciedlenie w ostatecznym rezultacie. Chcę jednak zaznaczyć, że nie przegraliśmy wojny, mam tu na myśli walkę Ekstraligę. Póki co przegraliśmy tylko jakąś małą bitwę. Już jutro musimy podnieść głowy i walczyć dalej, bo przed nam kolejne ważne spotkania.



Rafael Wojciechowski (kierownik Startu Gniezno): Błędy na dystansie zaważyły, bo zwykle ze startu wychodziliśmy lepiej, chociażby w biegu czternastym. Kilka punktów z pewnością nam w ten sposób uciekło. Zawodnicy mogli pojechać troszkę agresywniej, może nieco bardziej zespołowo. Nie wiem skąd takie nieporozumienia pomiędzy zawodnikami, przed meczem były prowadzone na ten temat rozmowy.





Tomasz Gapiński (Polonia Bydgoszcz): W ostatnim biegu było zero, ale jechali wtedy najlepsi zawodnicy dnia i każdy chciałby wygrać. Cieszymy się ze zwycięstwa, bo po tu tu przyjechaliśmy. Gnieźnianie to bardzo dobra drużyna, ale nam udało się zwyciężyć. Kolejne mecze z pewnością nie będą łatwe, każdy chce bowiem awansować.








Emil Sajfutdinow (Polonia Bydgoszcz): Zarówno w sobotnich zawodach, jak i w tym dzisiejszych było bardzo ciężko. Szukaliśmy różnych rozwiązań, żeby ta jazda wyglądała jak najlepiej. Cieszę się, że wykonaliśmy tak dobrą pracę i odnieśliśmy sukces jako drużyna. Dziś było bardzo twardo, dlatego zwycięstwo w takich warunkach jest dodatkowo satysfakcjonujące.








Krzysztof Jabłoński (Start Gniezno): Cóż, dostaliśmy lanie i tyle, nie ma się co usprawiedliwiać. Jeśli chodzi o jazdę w parze z Kacprem, to nie chcę oceniać poczynań innych zawodników z drużyny. Dziś bydgoszczanie byli po prostu lepsi. Jeśli chodzi o moją osobę, to przyznaję, że zawody mi nie wyszły. Trochę zabrakło szczęścia, które nie leżało w ogóle po mojej stronie. Ciągłe powtórki i wyjazdy do wyścigów też deprymują. Dodatkowo zaliczyłem defekt na prowadzeniu. Na tę chwilę oceniliśmy, że jego przyczyną była dźwigienka zaworowa. Uporaliśmy się z tym w przerwie między biegami i potem się to już nie powtórzyło. W czternastym wyścigu dobrze wyszliśmy spod taśmy, ale zabrakło chyba komunikacji i daliśmy się objechać.




Oskar Fajfer (Start Gniezno): Wciąż mam problem ze spasowaniem się do tego toru. Z treningu na trening powinno być lepiej. Kibicom spotkanie na pewno mogło się podobać, gorzej z wynikiem. Ta porażka komplikuje nam trochę sprawę, ale pozostało jeszcze wiele spotkań, wszystko może się zdarzyć.








Mirosław Jabłoński (Start Gniezno): Zabrakło troszkę, aby wygrać to spotkanie. Pogubiliśmy kilka punktów. Ja sam miałem pewne problemy techniczne. Bydgoszcz to jednak bardzo silna drużyna. Nie poddajemy się i walczymy dalej, przed nami kolejne mecze, w których musimy wygrać.









Lewis Bridger (Start Gniezno): Zdobyłem tylko trzy punkty w dwóch biegach. Szkoda, że wystartowałem tylko dwukrotnie, bo naprawdę jestem gotów do ścigania się dla gnieźnieńskiej drużyny, bo trenowałem wcześniej na tutejszym torze. Dziś trzymała wewnętrzna. Wygrałem swój pierwszy wyścig - na nowym silniku. Poszło całkiem nieźle. W drugim wyrzuciło mnie lekko na zewnętrzną, byłem chyba za bardzo zdesperowany, żeby wygrać. Staram się uczyć na swoich błędach, dlatego tym bardziej szkoda, że nie otrzymałem dzisiaj kolejnej szansy. Uważam, że jest to nie fair wobec mnie. Chciałem sprawdzić swój drugi motocykl, ale nie było mi to dane. Tak czy siak nasza drużyna przegrała. Nie wiem, co będzie dalej, jeśli chodzi o moją osobę w Starcie.

Rozmawiali Marcin Konieczny, Szymon Kaczmarek i Wojciech Prusakiewicz



R. Wojciechowski - "Musimy wyciągnąć wnioski"
Start Gniezno uległ na swoim torze drużynie Polonii Bydgoszcz w stosunku 43:47. Kierownik zespołu gospodarzy, Rafael Wojciechowski, nie ukrywa, że gnieźnianie stracili zwycięstwo w dużej mierze przez własne błędy. Ma również nadzieję, że ta porażka wpłynie na "Startowców" mobilizująco. - Trzeba to wszystko zanalizować, na spokojnie przemyśleć i wyciągnąć wnioski, aby w następnych spotkaniach było dużo lepiej - powiedział po meczu.

- Błędy na dystansie zaważyły, bo zwykle ze startu wychodziliśmy lepiej, chociażby w biegu czternastym. Kilka punktów z pewnością nam w ten sposób uciekło - przyznał po zakończeniu spotkania Wojciechowski. - Zawodnicy mogli pojechać troszkę agresywniej, może nieco bardziej zespołowo. Nie wiem skąd takie nieporozumienia pomiędzy zawodnikami, przed meczem były prowadzone na ten temat rozmowy. Zawodnicy wiedzieli, że mają na siebie patrzeć i wzajemnie uważać. Wyszło jak wyszło, nad tym na pewno trzeba będzie popracować

W niedzielne popołudnie nie obyło się bez pewnych kontrowersji. Mowa tutaj o wykluczeniach Kacpra Gomólskiego czy też przerwania biegu po tzw. nierównym starcie, kiedy gospodarze jechali po biegowe zwycięstwo. Zdaniem działacza te niuanse mogły zaważyć na ostatecznym rezultacie. - Wpływ na wynik miały takie rzeczy jak defekt Krzysztofa Jabłońskiego, kiedy wychodził na prowadzenie. Również wykluczenia Kacpra, które były po części dyskusyjne. W tych sytuacjach na pewno uciekły "oczka" mogące zaważyć na jednym, a może nawet dwóch meczowych punktach.

Licznie zgromadzeni na niedzielnym meczu gnieźnieńscy kibice z pewnością przeżyli spory zawód. Wojciechowski przekonuje jednak, że to nie koniec walki o awans, a zawodnicy i sztab szkoleniowy zrobią wszystko, aby sympatycy Startu przeżyli w tym sezonie jeszcze sporo pięknych chwil. - Trzeba to wszystko zanalizować, na spokojnie przemyśleć i wyciągnąć wnioski, aby w następnych spotkaniach było dużo lepiej. Gdyby dzisiejszy mecz były dwie, trzy kolejki później to na pewno bylibyśmy troszeczkę lepiej do niego przygotowani. Dzisiaj wciąż dokuczało nam kilka niuansów, nad którymi musimy popracować

Co zdaniem kierownika drużyny z Gniezna będzie kluczem do zachowania szans na awans? - Jesteśmy zmuszeni szukać punktów na wyjazdach - przyznaje. - Należy pamiętać, że jeśli uda nam się znaleźć w pierwszej czwórce, to te dwa dzisiaj stracone punkty będą się za nami  ""ciągnąć". Wszędzie pojedziemy z myślą o zwycięstwie, nigdzie nie udamy się po najniższy wymiar kary. Mówię tutaj również o rewanżu w Bydgoszczy. Pod takim kątem trzeba się przygotowywać od początku do końca - zakończył nasz rozmówca.



L. Bridger "Nie wiem, co będzie dalej"
- Zdobyłem tylko trzy punkty w dwóch biegach. Szkoda, że wystartowałem tylko dwukrotnie, bo naprawdę jestem gotów do ścigania się dla gnieźnieńskiej drużyny, bo trenowałem wcześniej na tutejszym torze - mówił zaraz po meczu Startu Gniezno z Polonią Bydgoszcz (43:47) zawodnik czerwono-czarnych, Lewis Bridger. Niespełna 22-letni Brytyjczyk nie krył rozczarowania, ponieważ, jak przyznał: - Wygrałem swój pierwszy wyścig - na nowym silniku. Poszło całkiem nieźle. W drugim wyrzuciło mnie lekko na zewnętrzną, byłem chyba za bardzo zdesperowany, żeby wygrać. Staram się uczyć na swoich błędach, dlatego tym bardziej szkoda, że nie otrzymałem dzisiaj kolejnej szansy. Uważam, że jest to nie fair wobec mnie. Chciałem sprawdzić swój drugi motocykl, ale nie było mi to dane - komentował angielski żużlowiec.

Zawodnik z Wysp Brytyjskich przyznał, że do pojedynku z "Gryfami" przygotował się odpowiednio. - Tor był śliski, czyli taki, jakiego się spodziewałem. Miałem dobre ustawienie silnika, co, myślę, udowodniłem w swoim pierwszym wyścigu. Z drugiego, tak jak powiedziałem wcześniej, nie jestem do końca zadowolony, ale wina leży po mojej stronie. Kto wie, może gdybym zdobył przynajmniej dwa punkty, to kibice zobaczyliby mnie w kolejnym biegu. Nie ma jednak co "gdybać". Trudno, stało się...

W najbliższą niedzielę "Startowców" czeka kolejna ligowa potyczka u siebie. Tym razem przeciwnikiem zespołu z Grodu Lecha będzie drugi obecnie w tabeli GTŻ Grudziądz. Jak nasz rozmówca zapatruje się na to spotkanie? - Następny mecz? Cóż, myślę, że mnie w nim nie będzie (śmiech)... Jeszcze raz powtórzę, że czuję się zawiedziony z tego powodu, iż tak mało jeżdżę. Potrzebuję kolejnych występów, potrzebuję doświadczenia, więcej punktów. Wiem, że tego oczekują również moi kibice - mówi.

Bridger został też poproszony o ocenę obecnej sytuacji gnieźnieńskiej drużyny w I-ligowych rozgrywkach. - Wstrzymałbym się na razie z komentarzem - zastrzegł. - Póki co tak naprawdę skupiam się na własnej dyspozycji, gdyż nie jest ona taka, jakiej bym sobie życzył. Dzisiaj tak naprawdę byłem bardzo szybki, gotów do ścigania i zdobywania punktów. Nie czułem się częścią zespołu. Podkreślę po raz kolejny, że jestem bardziej rozczarowany postawą sztabu szkoleniowego niż swoją. Nie wiem, co będzie dalej, jeśli chodzi o moją osobę w Starcie - zakończył Lewis Bridger.



Krzysztof Jabłoński "Dostaliśmy lanie i tyle"
Drugiej porażki z rzędu doznali żużlowcy Startu Gniezno. Po niezwykle zaciętym i wyrównanym spotkaniu czerwono-czarni ulegli świetnie dysponowanym gościom. Po piętnastu wyścigach na tablicy wyników widniał rezultat 47:43 na korzyść przyjezdnych. Tym zwycięstwem i stylem, w jakim je osiągnęła Polonia potwierdziła, że jest najpoważniejszym  kandydatem do awansu do Speedway Ekstraligi. Naszym "Orłom" pozostaje podnieść się po tej przegranej i dzielnie walczyć w kolejnych spotkaniach, w których każdy punkt może okazać się na wagę złota.

Ze swojego niedzielnego występu niezadowolony był między innymi Krzysztof Jabłoński. Tuż po zakończeniu pojedynku nie przebierając w słowach stwierdził. - Cóż, dostaliśmy lanie i tyle, nie ma się co usprawiedliwiać. Z tą wypowiedzią trudno się chyba nie zgodzić. - Dziś bydgoszczanie byli po prostu lepsi. Jeśli chodzi o moją osobę, to przyznaję, że zawody mi nie wyszły. Trochę zabrakło szczęścia, które nie leżało w ogóle po mojej stronie. Ciągłe powtórki i wyjazdy do wyścigów też deprymują. Dodatkowo zaliczyłem defekt na prowadzeniu - dodał.

W 8. wyścigu kapitan czerwono-czarnych jadąc na czele stawki doznał defektu. W efekcie to goście triumfowali w tej gonitwie (4:2). - Na tę chwilę oceniliśmy, że jego przyczyną była dźwigienka zaworowa. Uporaliśmy się z tym w przerwie między biegami i potem się to już nie powtórzyło - odpowiedział na pytanie o przyczynę awarii sprzętu. Zdobywcę sześciu punktów poprosiliśmy o komentarz odnośnie sytuacji z czternastego biegu. Wówczas po dobrym starcie para Jabłoński-Szczepaniak dała w łatwy sposób objechać się Rosjanom. - W czternastym wyścigu dobrze wyszliśmy spod taśmy, ale zabrakło chyba komunikacji i daliśmy się objechać - skwitował.

Przed sezonem "Jabłko" podkreślał, że w tegorocznych rozgrywkach interesują go wyłącznie dwie lokaty premiowane awansem. - Po tej porażce z Polonią podtrzymuję to. Musimy jechać jak najlepiej potrafimy i zwyciężać w meczach. Drugie miejsce w naszym zasięgu. W niedzielę był poziom bardzo wysoki. Teraz nie pozostaje nam nic innego jak wziąć się do roboty i pracować solidnie w nadchodzących spotkaniach - wyraził swoje zdanie doświadczony żużlowiec.




Porażka przy rekordowej frekwencji
Tłumy kibiców obejrzały mecz Startu Gniezno z Polonią Bydgoszcz. - To był rekord rekordów, ale Polonia popsuła nam święto - komentuje Arkadiusz Rusiecki, prezes naszego klubu. Kibice szczelnie zapełnili cały stadion. Zajęte były wszystkie plastikowe siedziska, miejsca pomiędzy sektorami, a do tego ludzie stali także na koronie. - Kibice przyszli zobaczyć zwycięstwo Startu, a my schodzimy z toru na tarczy. Szczerze mówiąc to oddałbym nasze zwycięstwo w Gdańsku, żebyśmy dziś wygrali - dodaje. Rusiecki uważa, że kolejny mecz w Gnieźnie obejrzy dużo mniej kibiców: - Jeśli za tydzień mecz z GTŻ Grudziądz obejrzy jedna trzecia tych kibiców, to będzie nasz sukces.

Takiej frekwencji na meczu w Gnieźnie nie było od lat. Ulica Wrzesińska, gdzie zlokalizowany jest obiekt Startu na kilka godzin przed zawodami była praktycznie nieprzejezdna. Kibice parkowali swoje samochody wszędzie, bo sąsiednie parkingi okazały się niewystarczające. Stadion szczelnie wypełnił się sympatykami Startu. Zajęte były wszystkie plastikowe siedziska (dokładnie: 9289), schody pomiędzy sektorami, a do tego ludzie stali też na koronie.

- Na taką frekwencję pracowaliśmy od początku istnienia Towarzystwa Żużlowego Start Gniezno - komentował po meczu Arkadiusz Rusiecki, prezes klubu. - To był rekord rekordów, ale Polonia popsuła nam święto. To boli nas bardziej niż strata punktów. Kibice przyszli zobaczyć zwycięstwo Startu, a my schodzimy z toru na tarczy. Szczerze mówiąc to oddałbym nasze zwycięstwo w Gdańsku, żebyśmy dziś wygrali. To byłaby znakomita promocja dla żużla w Gnieźnie. Jednak historii nie da się cofnąć.

Rusiecki zdaje sobie sprawę, że na kolejny mecz w Gnieźnie z udziałem tak licznej publiczności przyjdzie im poczekać: - Wiemy czego się spodziewać, bo takie jest Gniezno. Jeśli za tydzień mecz z GTŻ Grudziądz obejrzy jedna trzecia tych kibiców, to będzie nasz sukces. Tego nie da się odbudować w siedem dni czy nawet w miesiąc. Na takie mecze czeka sie długo, więc pewnie znowu będziemy musieli uzbroić się w cierpliwość. Kluczem do frekwencji są zwycięstwa, dlatego powinniśmy skupić tylko na tym, aby kolejne spotkania rozstrzygać na swoją korzyść. Mam nadzieję, że jeśli w tym sezonie znowu doczekamy się widowiska przy tak licznej publiczności, to wówczas nie pozwolimy sobie na wpadkę.

Przez najbliższe tygodnie zawodników Startu czeka maraton, a do tego aż dwa z trzech zaplanowanych meczów odbędą się w Gnieźnie. Za tydzień podejmą oni u siebie GTŻ Grudziądz, natomiast czternaście dni później zmierzą się w Poznaniu z PSŻ. Następnie do Gniezna przyjdzie KS ROW Rybnik (29.05). - Może to i dobrze. Przez ten fakt nie będzie czasu, żeby rozmyślać na temat meczu z Polonią Bydgoszcz. Jednyne co trzeba zrobić, to wyciągnąć z niego wnioski i wygrywać kolejne spotkania. Nasze cele się nie zmieniają, a kluczem do awansu są zwycięstwa.
 
Źródło: Start.Gniezno.pl/foto RomSky







treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,Po_meczowe_refleksje_Start_Gniezno_-_Polonia_Bydgoszcz_-_rekodowa_ilosc_kibicow.html