Chciałby nadal jeździć w Starcie

2022-08-01

Zbigniew Suchecki podobnie jak w poprzednim sezonie wystąpił w ostatnim meczu Startu. Przed rokiem, mimo porażki w Łodzi gnieźnianie zachowali ligowy byt. Tym razem nie zdołali tego zrobić. Degradacja niesie ze sobą widmo rozpadnięcia się drużyny, która w założeniu miała walczyć o jedno z czołowych miejsc w rozgrywkach. Tymczasem ten zawodnik jest zdecydowany bronić nadal czerwono-czarnych barw.

 - Wygrany mecz z jednym z faworytów do awansu ucieszył gnieźnieńskich kibiców. Ty też miałeś powód do satysfakcji, ale w obu przypadkach do pełni szczęścia raczej daleko…

            - No tak. Na pewno założeniem klubowych władz była raczej walka o awans, a tu sezon kończy się degradacją. Ja również nie mogę powiedzieć, że to był udany sezon, bo nie miałem zbyt wielu okazji do startów. We wszystkich meczach, w których wystąpiłem starałem się ze wszystkich sił i raczej nie zawiodłem. No może poza meczem z Wilkami, ale tam wystąpiłem tylko w dwóch biegach.

- Przychodziłeś do klubu w charakterze zawodnika rezerwowego. Miałeś tego świadomość, ale zapowiadałeś walkę o miejsce w składzie i przedsezonowe treningi były obiecujące. Czego twoim zdaniem zabrakło?

            - Kiedy podpisuje się taki kontrakt bez gwarancji startów i bez wsparcia na przygotowanie do sezonu, to trzeba mieć dużo samomobilizacji. Trzeba samemu postarać się o wsparcie finansowe. Ciężko jest skompletować sprzęt. Mi bardzo zależało na tym, aby pokazać, że mogę przydać się tej drużynie. Rzeczywiście nie odstawałem na treningach, a nawet czasami byłem lepszy od kolegów z zespołu. Dobrze poradziłem sobie w turnieju Chrobrego. Rozmawiałem z ówczesnym menadżerem Błażejem Skrzeszewskim, aby dał mi szansę występu w dwóch, trzech meczach. Wiadomo, że nie od razu można zdobyć dziesięć, czy dwanaście punktów, ale stopniowo nabierając doświadczenia doszedłbym do takiego poziomu. Wierzę w to.  Szkoda, że nie dostałem takiej szansy.

- W meczu z Falubazem też z wyścigu na wyścig jechałeś coraz lepiej…

            - Starałem się zaprezentować jak najlepiej, chociaż miałem problem z motocyklem, który nie miał takiej siły jak na treningu. Okazało się, że miał zbyt mocno naciągnięty łańcuch i to powodowało, że nie mógł nabrać pełnej szybkości. Przed moim czwartym wyścigiem skorygowaliśmy to i było zwycięstwo.

            - Przyznam szczerze, że myślałem, iż pojedziesz też w pierwszym z wyścigów nominowanych...

            - Też liczyłem na to, ale ostatecznie menadżer postawił na Oskara Fajfera. Miałem przygotowany motocykl. Byłem gotów. Ale tak to jest, że menadżer podejmuje decyzję. Ja muszę się podporządkować. Szkoda, bo czułem się coraz lepiej. Fajnie byłoby się jeszcze raz sprawdzić.

            - Start spada do II ligi. Czy zamierzasz pozostać w gnieźnieńskim klubie, czy będziesz szukał innego?

            - Chciałbym tu zostać. Podoba mi się ten obiekt. Atmosfera w klubie i wśród kibiców też jest fajna. Na pewno jednak chciałbym podpisać lepszy kontrakt niż w tym roku z szansą na wsparcie finansowe jeśli chodzi o przygotowanie do sezonu. Myślę, że jeśli kupiłbym chociaż jeden nowy silnik, to miałbym szansę być mocnym punktem drużyny w drugiej lidze.

            

rozmawiał: RADOSŁAW KOSSAKOWSKI

 

 

Foto Roman Strugalski

 

 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,chcialby-nadal-jezdzic-w-starcie.html