Niewiele brakowało, a do powtórzonego pojedynku ponownie by nie doszło. Na płycie boiska przy Szosie Chełmińskiej z powodu opadów deszczu pojawiły się kałuże. Ostatecznie jednak arbitrzy zdecydowali o rozegraniu meczu. Te ekstremalne warunki wyraźnie promowały gospodarzy, którzy już do przerwy prowadzili 5:0 po trafieniach Michała Raciniewskiego, Artura Kościelskiego, Krystiana Sudoła, Krystiana Makowskiego i Wojciecha Rutkowskiego.. Szczególnie bolesna dla startowców była końcówka drugiej kwarty, kiedy to w ciągu dwóch minut stracili aż trzy bramki - w tym po jednej z rzutu karnego i z "krókiego rogu". Dwie minuty po zmianie stron Krystian Makowski podwyższył na 6:0. Później gra wyrównała się. W 49. minucie gnieźnianie egzekwowali karny strzał rożny, a skuteczną dobitką bramkarza gospodarzy pokonał Mateusz Tomczak. Jak się okazało była to tylko honorowa bramka zdobyta przez drużynę gnieźnieńską, a mecz zakończył się wygraną Pomorzanina 6:1. Dzięki temu torunianie przeskoczyli gnieźnian w ligowej tabeli awansując na pozycję wicelidera.
Radosław Kossakowski / foto archiwum
Liczba komentarzy : 0