Do awansu zabrakło niewiele

2017-08-03

W czwartek, 3 sierpnia, zespół Lecha Poznań zmierzył się w rewanżowym meczu III rundy eliminacyjnej Ligi Europy z FC Utrecht. Po bezbramkowym remisie w Holandii drużyna Kolejorza była teoretycznie w lepszej sytuacji przed rewanżem na własnym stadionie. Mimo, że gospodarze bardzo szybko stracili bramkę, to w przekroju całego spotkania byli stroną przeważającą. Remis 2:2 premiował jednak drużynę gości, która awansowała do IV rundy eliminacyjnej Ligi Europy.

Już pierwsza akcja Holendrów przyniosła im prowadzenie.  Wrzutkę z prawego skrzydła wykorzystał Gyrano Kerk. Mając sporo miejsca w polu karnym uderzył piłkę głową w samo „okienko" bramki Matusa Putnocky’ego. Poznanianie od razu ruszyli do odrabiania  strat, ale trudno było im przedrzeć się przez skomasowaną obronę gości, którzy dodatkowo za każdym razem spowalniali wznawianie gry zyskując cenne sekundy. Pierwszy raz poważniejsze zagrożenie bramki FC Utrecht miało miejsc 21. minucie, kiedy to Radosław Majewski egzekwując  rzut wolny z około dwudziestu metrów posłał piłkę minimalnie nad poprzeczką.  Kilka minut później Mario Situm, po dośrodkowaniu z prawego skrzydła Macieja Makuszewskiego, minimalnie przestrzelił z sześciu metrów. W 32. minucie napór gospodarzy zaowocował zdobyciem wyrównującego gola.  Radosław Majewski prowadząc piłkę prawą stroną boiska uderzył w kierunku dalszego słupka. Akcję zamknął nadbiegający z lewej strony Christian Gytkjaer posyłając futbolówkę do bramki. Duńczyk był w tej sytuacji na niemal dwumetrowym  spalonym, ale duńscy sędziowie, mimo protestów gości, uznali gola. Kolejorz nadal naciskał, ale kolejne strzały Gytkjaera oraz Majewskiego były niecelne, a uderzenie  Mario Situma zdołał obronić David Jensen. Do przerwy był zatem remis 1:1. Druga połowa mogła rozpocząć się dla Lecha, podobnie jak pierwsza, fatalnie. Najpierw Matus Putnocky skiskował przy wybiciu piłki i tylko ofiarna interwencja Wołodymyra Kostewycza uratowała gospodarzy przed utratą drugiego gola. Kilka chwil później piłka znalazła się nawet w bramce Lecha, ale trafienie nie zostało uznane, bo wcześniej  na piątym metrze sfaulowany został Łukasz Trałka. Po kilkuminutowym naporze gości poznanianie ponownie zaczęli dyktować warunki gry i wspierani głośnym dopingiem przez swoich kibiców coraz groźniej atakowali Holendrów. Brakowało jednak skuteczności. Swoich szans nie wykorzystali między innymi Christian Gytkjaer i Rafał Janicki po uderzeniach głową oraz Maciej Makuszewski, którego strzał został ofiarnie zablokowany przez obrońców FC Utrecht.  Czas płynął i trener Nenad Bjelica zdecydował się wzmocnić siłę ofensywną drużyny wprowadzając Niklasa Barkrotha i Denissa Rakelsa, a na ostatnie minuty  także Nicki Bille Nielsena. Wcześniej za drugą żółta kartkę boisko musiał opuścić Ramon Leeuwin. Lech grając w przewadze zamknął rywali w ich strefie obronnej przeprowadzając kolejne groźne ataki. Najlepszej sytuacji nie wykorzystał w 87. minucie Deniss Rakels, który znajdując się trzy metry od bramki nie trafił w piłkę po idealnym dośrodkowaniu z lewego skrzydła  Wołodymyra Kostewycza. A, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, to dwie minuty później jeden z nielicznych kontrataków  Holendrów zakończył się zdobyciem przez  Sandera Van de Streeka drugiego gola, który nie miał większych problemów z przedarciem się przez mocno zredukowaną formację defensywną gospodarzy. Wydawało się, że losy spotkania i awansu są już przesądzone. Tymczasem sędzia przedłużył mecz, aż o siedem minut dając nadzieję lechitom i ich kibicom na korzystne rozstrzygnięcie.  Kiedy w trzeciej minucie doliczonego czasu, w sporym zamieszaniu w polu karnym gości, piłkę do bramki wbił Christian Gytkjaer nadzieje te stały się całkiem realne. Ostatnie minuty spotkania  to nieustanny napór Lecha i rozpaczliwa obrona gości wybijających piłkę na ślepo,  jak najdalej  od pola karnego. Taka taktyka zawodników FC Utrecht przyniosła im sukces. Spotkanie zakończyło się remisem 2:2. Mimo, że lechici byli stroną przeważającą (zresztą w obu spotkaniach), to  awans do kolejnej rundy wywalczyli Holendrzy.

Lech Poznań - FC Utrecht 2:2 (1:1)

 

Bramki:

Lech - Christian Gytkjaer - 2 (26’, 90+3’)

FC Utrecht - Gyrano Kerk - 1 (1’), Sander Van de Streek - 1 (89’)

 

Lech - Matus Putnocky, Emir Dilaver (80-Deniss Rakels), Rafał Janicki, Nikola Vujadinović, Wołodymyr Kostewycz, Abdul Aziz Tetteh (84-Nicki Bille Nielsen), Łukasz Trałka, Maciej Makuszewski, Radosław Majewski, Mario Situm (71-Niklas Baerkroth), Christian Gytkjaer

 

FC Utrecht - David Jensen, Sean Kleiber, Mark Van der Maarel, Willem Janssen, Edson Braafheid (69-Robin Van der Meer), Sander Van de Strek, Ramon Leeuwin, Zaik Labyad, Urby Emanuelson (46-Yassine Ayoub), Gyrano Kerk (74-Giovanni Troupee),  Cyriels Dessers


Sędziował  Mads-Kristoffer Kristoffersen z Danii
Widzów - 33 446

Radosław Kossakowski + foto

 

 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,do-awansu-zabraklo-niewiele.html