Duży nacisk na przygotowanie mentalne

2019-11-27

Gala „Orły Startu” to coroczne spotkanie organizowane głównie z myślą o sponsorach i partnerach wspierających gnieźnieński żużel. Żeby wziąć w niej udział Jurica Pavlić jechał bez przerwy 15 godzin z Chorwacji.

- Ile kilometrów miałeś do przejechania?
 -
Około tysiąca. Zazwyczaj pokonuję tę trasę w nieco ponad dziesięć godzin ale tym razem natknąłem się aż na cztery wypadki i dlatego trwało to tak długo. Co gorsza byłem przekonany, że  gala jest dopiero w sobotę. Tymczasem okazało się, że jest w piątek i musiałem się spiąć, wsiadłem w samochód, spędziłem za kierownicą całą noc, ale chciałem tu być z drużyną. Podziękować naszym sponsorom, klubowym działaczom i wam dziennikarzom, którzy to promujecie. Bez tych wszystkich ludzi nie byłoby żużla w Gnieźnie, dlatego uważałem że muszę tu być.
            - W porównaniu z rokiem 2018  miniony sezon nie był już twoim wykonaniu taki dobry. Jakie są twoim zdaniem tego przyczyny?
            -
Rzeczywiście ten sezon był gorszy. Wskazuje na to chociażby uzyskana przeze mnie średnia biegowa. Analizowałem to już i moim zdaniem były dwie przyczyny tej sytuacji. Po pierwsze czasie przygotowań do tego sezonu dość znacznie schudłem. Po drugie, zwłaszcza na początku, przy pierwszych sparingach nie mogłem dopasować motocykli. To było dość denerwujące, bo przecież  sprzęt był taki sam jak kilka miesięcy wcześniej. Na pewno spowodowało to mniejszy brak pewności siebie. Szukaliśmy przyczyn w sprzęcie i powoli to wracało na swoje tory, ale straconego początku sezonu nie dało się już odrobić. Ja fizycznie czułem się nawet lepiej niż w poprzednim sezonie, ale problemy ze sprzętem nie pozwoliły na osiąganie podobnych rezultatów.  Myślę, że te  problemy sprzętowe  są już opanowane, dlatego jestem bardzo pozytywnie nastawiony do kolejnego sezonu.
            - Podczas prezentacji drużyny przed tegorocznymi rozgrywkami doszło do takiego miłego gestu  - Mirek Jabłoński przekazał tobie pałeczka kapitana drużyny.  Teraz Mirka nie ma już w tym zespole. Jak ty to odbierasz?
            -
Na pewno mogę podziękować Mirkowi za te dwa  lata naszej współpracy. Mirek  jest osobą, która potrafi rozluźnić atmosferę w zespole. Nauczył mnie też trochę tego. Jest nie tylko wartościowym zawodnikiem, ale też potrafił przekazywać wiedzę i umiejętności żużlowym adeptom. Na pewno kiedy zakończy sportową karierę będzie dobrym trenerem. Myślę jednak, że on jeszcze nie będzie szybko kończył swej przygody z żużlem jako zawodnik.  Uważam, że łatwo zaadoptuje się w  nowym klubie i jeszcze pokażę swą moc.
            - Odejście Mirosława Jabłońskiego z klubu wiąże się też z tym,  że pojawił się wakat na stanowisku szkoleniowca szkółki żużlowej. Decyzją klubowych władz to ty wspólnie legendą gnieźnieńskiego Startu - Adamem Fajferem macie zająć się adeptami. Czy już rozmawiałeś z Adamem jak podzielicie się obowiązkami?
            -
Myślę że będziemy się uzupełniać. Adam pamięta ten żużel  jeszcze sprzed kilkudziesięciu lat z pewnymi zasadami dotyczącymi poszanowania sprzętu, szacunku dla działaczy i kibiców.  To będzie taki fundament. Ja będę raczej wprowadzał różne żużlowe nowinki, to co jest na bieżąco ważne w tym sporcie. Oczywiście Adam też cały czas ma kontakt z motocyklem, tak więc myślę że będziemy się uzupełniać. Znam Adama. Jest bardzo sympatycznym, otwartym człowiekiem podobnie zresztą jak ja i na pewno się dogadamy dla dobra młody chłopaków. Ja ze swojej strony będę chciał jeszcze duży nacisk położyć na przygotowanie mentalne. Sam od pewnego czasu współpracuje z byłym chorwackim olimpijczykiem w pływaniu, które w oparciu o wzorce amerykańskie ale także europejskie stworzył swój program treningu mentalnego. Ja w nim uczestniczę. Wiem, że bardzo dużo mi daje i tę swoją wiedzę też będę chciał przekazać młodym chłopakom. Dla mnie nie ważne jest jaki jesteś na początku. Czy masz większy talent, czy mniejszy Jeśli masz marzenia i chęć do pracy, możesz osiągnąć wszystko. Najlepszym tego przykładem jest Bartosz Zmarzlik, który może być wzorem dla kolejnego pokolenia młodych żużlowców.
            - Podpisałeś kontrakt ze startem aż na pięć lat. to chyba prosto z Gniezna przejdziesz na sportową emeryturę?
             - Nie wiem. Nie myślałem o tym, ale przyznam, że podpisałbym tu kontrakt nawet do końca mojej kariery pod jednym warunkiem: że w zarządzie klubu pozostaną te osoby, które są w nim teraz.

rozmawiał: RADOSŁAW KOSSAKOWSKI





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,duzy-nacisk-na-przygotowanie-mentalne.html