Festiwal zmarnowanych sytuacji

2014-10-27

Piłkarze Pelikana Niechanowo odnieśli ósme jesienne zwycięstwo w rozgrywkach IV ligi. Podopieczni Mirosława Czuryło pokonali w Przyprosthni w niedzielę 26 października tamtejszy Płomień 2:0 i był to zdecydowanie najmniejszy wymiar kary jaki mógł spotkać gospodarzy. To trzecia wygrana z rzędu zielono-czarnych.

Niechanowianie zasłużyli na pochwałę za grę jaką zaprezentowali w odległej Przyprostyni, jednak wysoce naganna była skuteczność zaprezentowana przez naszą drużynę. Goście stworzyli sobie tak dużą ilość znakomitych okazji pod bramką Jakuba Borkowskiego, że jeszcze w żadnym meczu tego sezonu nie było ich tak wiele. W dodatku większość z tych okazji były to sytuacje stu a nawet dwustuprocentowe! Ale po kolei... Przyjezdni zaczęli obiecująco i od pierwszego gwizdka arbitra nacierali na bramkę Płomienia. Akcje przyjezdnych były płynne i widać było różnicę jaka dzieli oba zespoły w ligowej tabeli. W 5 minucie sygnał do szturmu dał Hubert Oczkowski, który strzelił z dystansu ale futbolówka poszybowała nieznacznie nad poprzeczką. W 17 minucie pokazał się Łukasz Zagdański, który ograł defensorów zespołu Dawida Kaniewskiego i zagrał wzdłuż bramki. Niestety tam jako pierwszy do piłki dopadł jeden z obrońców i wybił ją na rzut rożny, a trzeba dodać że tuż za obrońcą czyhał Damian Pawlak mający przed sobą pustą bramkę. Minutę później oglądaliśmy pierwszą wyśmienitą okazję pod bramką Borkowskiego, którą śmiało można nazwać dwustuprocentową. Po dośrodkowaniu z bocznej strefy boiska piłka trafiła idealnie do Łukasza Zagdańskiego, który stojąc na piątym metrze od bramki i mając przed sobą tylko bramkarza Płomienia strzelił za słabo i na dodatek wprost w niego. W 25 minucie goście wyprowadzili kolejny groźny atak. Damian Pawlak wpadł w pole karne gospodarzy i starał się wyłożyć futbolówkę na pustą bramkę do wbiegającego Zagdańskiego. Niestety zrobił to źle, bo nieco za szybko, i ta przeszła przed pustą "świątynią" chwilę wcześniej jak starał się ją dobić napastnik zielono-czarnych. Trzy minuty potem ponownie w polu karnym Płomienia odnalazł się Pawlak. Jego mocny strzał zmierzał do bramki Borkowskiego, ale zablokował go... przebiegający Hubert Oczkowski i piłka opuściła plac gry. W 31 minucie nareszcie piłka wpadła do siatki miejscowych. Prostopadłym podaniem popisał się Mateusz Roszak, a Łukasz Zagdański będąc sam na sam z Jakubem Borkowskim minął go i skierował piłkę do pustej bramki. W tym momencie wydawało się, że goście odczarowali bramkę zespołu z Przyprostyni i kolejne gole są tylko kwestią czasu. W 40 minucie zaskakującym strzałem z dystansu popisał się Przemysław Otuszewski, który uderzeniem z ok. 30 metrów nie dał szans bramkarzowi i piłka zatrzepotała w siatce po raz drugi. Bez wątpienia gol ten był ozdobą niedzielnego meczu. W końcówce pierwszej części pierwszy raz w niechanowskim polu karnym zagościli miejscowi. Głębokie dośrodkowanie z rzutu wolnego trafiło do Michała Kaczmarka ale ten spudłował strzelając nieznacznie obok bramki Damiana Zamiara. Chwilę później w polu karnym Płomienia faulowany był Hubert Oczkowski i bardzo dobrze prowadzący te zawody arbiter podyktował rzut karny. Niestety chwilę później musiał zmienić tę decyzję gdyż okazało się, że "Oczko" był sekundę wcześniej na pozycji spalonej, co sygnalizował asystent. W ten sposób prowadzeniem 2:0 Pelikana zakończyła się pierwsza połowa niedzielnego meczu.

Druga mogła rozpocząć się od bardzo mocnego uderzenia gości. W 46 minucie w stuprocentowej sytuacji znalazł się Mateusz Roszak, który był sam na sam z bramkarzem ale jego uderzenie zewnętrzną częścią stopy minęło bramkę o centymetry. Pięć minut później kolejną wyborną okazję pod bramką Płomienia miał Łukasz Zagdański. Nasz napastnik znalazł się sam na sam z bramkarzem ale strzelił wprost w niego. W 57 minucie "Zagi" spudłował w okolicznościach jakie nie przystoją najskuteczniejszemu graczowi ubiegłego sezonu. Nasz zawodnik dostał piłkę pięć metrów przed pustą bramką Płomienia i niewiedzieć czemu strzelił na wiwat nad poprzeczką... W 59 minucie Zagdańskiego próbował wyręczyć Damian Pawlak, ale po tym jak znalazł się przed bramką Borkowskiego strzelił tuż obok słupka. Dwie minuty potem znowu w stuprocentowych okolicznościach znalazł się Łukasz Zagdański. Niestety to nie był dzień "Zagiego", któy nie wykorzystał kolejnej już okazji sam na sam z bramkarzem strzelając wprost w niego. Cztery minuty po tej sytuacji niemal sam przed bramkarzem znalazł się Hubert Oczkowski i będąc oko w oko z Borkowskim niewiadomo dlaczego zdecydował się podawać piłkę do jednego ze swoich kolegów. Niestety intencje te wyczuł Tomasz Piątyszek, który wybił piłkę na rzut rożny. Kompletną indolencję strzelecką niechanowian próbowali wykorzystać gospodarze, którzy w 68 minucie bliscy byli zdobycia gola "kontaktowego". Po dośrodkowaniu w pole karne Pelikana strzelał Tomasz Śliwa ale futbolówka przeszła tuż obok słupka. W 79 minucie uaktywnił się Przemysław Otuszewski ale jego mocne uderzenie zmierzające w światło bramki pewnie wybronił Jakub Borkowski. W ostatnich dziesięciu minutach kibice z Przyprostyni byli świadkami kolejnych zmarnowanych przez zielono-czarnych wyśmienitych okazji podbramkowych i co chwilę kwitowali je salwą śmiechu. W 81 minucie potężną bombą popisał się Maciej Wojciechowski, ale piłka przeleciała o centymetry od spojenia słupka i poprzeczki bramki Płomienia. Sześćdziesiąt sekund później z najbliższej odległości głową strzelał Zagdański. Piłka minęła już bramkarza o kiedy wydawało się, że trzeci gol jest nieunikniony jak spod ziemi wyrósł jeden z defensorów i wybił ją z linii bramkowej. Niektórzy widzieli piłkę już nawet za linią, ale ostatecznie arbiter gola nie uznał. Kwintesensją niedzielnych "popisów" gości była sytuacja z doliczonego czasu gry kiedy to po akcji i podaniu Łukasza Zagdańskiego przed pustą bramką znalazł się Marcin Siuda. Niestety rezerwowy w naszej drużynie walną niczym w rugby bardzo wysoko nad poprzeczką... Ostatecznie mecz, który mógłby zakończyć się, bez przesady, dwucyfrowym zwycięstwem Pelikana, skończył się skromną wygraną 2:0. Cieszymy się jednak z punktów i trzeciej z rzędu wygranej, a nad resztą spuśćmy zasłonę milczenia...

Bramki: Łukasz Zagdański (31), Przemysław Otuszewski (40) - dla Pelikana

Sędziowali: Zbigniew Łukawski, Michał Zawartka, Mikołaj Kalinowski (Piła)

Widzów: 100

"Pelikan: Zamiar - Wojciechowski, Maksymiv (89 Siuda), Ignasiński, Ciarkowski - Kamil Chopcia (35 Kaczor), Otuszewski, Oczkowski, Roszak, Pawlak (80 Bartkowiak) - Zagdański

"Płomień" (skład wyjściowy): Borkowski - Lemieszko, Piątyszek, Fleischer, Michał Kaczmarek (60 Śliwa) - Nowak, Piechowiak, Bajończak, Grabia (78 Pietrzak), Paweł Kaczmarek (68 Pawlik) - Gucia (60 Wasielewski)

Żółte kartki: Paweł Kaczmarek (Płomień), Otuszewski, Ciarkowski (Pelikan)

Pelikan Niechanowo/ foto archiwum SportGniezno.pl
 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,festiwal-zmarnowanych-sytuacji.html