Gra indywidualna sprawia mi największą radość!

2020-04-28

W dniu dzisiejszym prezentujemy z cyklu wywiadów z ,,Naszymi ludźmi” ukazujących się systematycznie na facebooku klubowym Formatonu Piast Łubowo kolejną z rozmów. Tym razem przepytany został Damian Grzesiak, skrzydłowy Formaton Piasta Łubowo.

Ciężko policzyć, w ilu sezonach broniłeś barw Łubowa. Miałeś co prawda epizody w innych klubach, ale jednak to Piast Łubowo okazał się tym, w którym grasz najdłużej. Z czego to wynika?

-Faktycznie w Piaście gram już bardzo długo. Sam nawet dokładnie nie wiem ile to już lat minęło od mojego pierwszego meczu. Grałem w kilku klubach oprócz Piasta, bo tak jak każdy zawodnik chciałem zawsze grać gdzieś wyżej. Zawsze jednak wracałem do Łubowa z tego względu, że tu się czuję najlepiej wśród kolegów, z którymi się znam w większości od dziecka. W Piaście mogę grać "swoje", mam tu na myśli pozycje na boisku oraz preferowany styl gry. W innych klubach nie zawsze grałem na tej pozycji, na której bym chciał. Nie mogłem grać tego, co jest moim największym atutem, czyli gra indywidualna. Właśnie to mi sprawia największą radość. Często się grało bardziej taktycznie, za czym nie przepadam. wolę po prostu mieć wolna rękę, tak jak jest w Piaście. To nie jest oczywiście tak, że gram jak chce i nie realizuje założeń Trenera. Tutaj nikt mnie nie ogranicza. Oczekuje się ode mnie, że będę wspierał zespół w defensywie oraz konstruowaniu akcji, ale nikt nie zabrania mi wchodzić w pojedynki indywidualne, gdy atakujemy. Wręcz takie są zalecenia, abyśmy ze skrzydeł to robili. Dlatego też w Łubowie gram tak długo.

Z sezonu na sezon kolejne zespoły poznają Twoją grę i widać, a nawet słychać na boisku, jak umawiają się na krycie Ciebie. Jak radzisz sobie z indywidualnym kryciem?

-Wiadomo, że jak już gra się któryś sezon z kolei w tej samej lidze to, większość zawodników z innych drużyn Cię zna. Słyszę czasami z ławki przeciwników "kryj 7" czy np. "uważaj będzie schodził do lewej". Nie mam jakiegoś patentu na to. Gram tak, jak potrafię podczas każdego meczu i staram się dawać z siebie wszystko. Zwykle to wystarcza. Nie zwracam za bardzo uwagi na to, czy ktoś mnie kryje indywidualnie czy nie.

Na pewno Twoją mocną stroną jest drybling. Grasz też obiema nogami. Jak myślisz, z czego wynika trudność w powstrzymaniu Ciebie, gdy nacierasz na bramkę? Obrońcy często muszą ratować się faulem.

-Może właśnie to, że gram obiema nogami sprawia taki problem obrońcom. Gdy jakiś zawodnik ma jedną nogę wiodącą, to łatwiej przewidzieć w którym kierunku wykona zwód. Ja potrafię prowadzić piłkę obiema nogami, uderzać na bramkę również obiema. Jeśli nacieram szybko, to obrońca czasem nie ma czasu na ustawianie się i musi zaryzykować z kierunkiem. Wybierze dobrze to walczymy dalej, wybierze źle i już mam go za plecami.

Czy zdarzył się taki mecz, w którym czułeś, że Ci nie szło na boisku w dryblingu czy uderzeniach na bramkę i musiałeś zacząć grać inaczej niż zwykle, by pomóc drużynie?

-Tak, zdarzały się takie mecze. Nie zawsze idzie tak jak się chce. Z całą pewnością inaczej gra się z zespołami, które już mnie znają, albo tymi które grają bardzo agresywnie. Jednak w każdym meczu nie zmienia się to, że uwaga obrońców zawsze jest skoncentrowana na mnie bardziej niż na kolegach z drużyny. Jeśli mi nie idzie, to staramy się to wykorzystać. Jeśli obrońcy skupiają się na mnie, to tworzą się przestrzenie dla moich kolegów. Jeśli to wykorzystamy to zdobywamy bramki. Najważniejsze żeby drużyna zwyciężała.

Regularnie zdobywasz bramki i kończysz klasyfikację strzelców w czołówce ligi. Strzelasz po indywidualnych rajdach, z rzutu wolnego i pamiętam nawet bramkę bezpośrednio z rzutu rożnego. Który gol najbardziej zapadł Ci w pamięci?

-To ciężkie pytanie. Trochę tych bramek było, nie każdą pamiętam. Wiadomo, że strzelić z wolnego czy bezpośrednio z rożnego, to fajna sprawa. Myślę, że wybrał bym bramkę z przewrotki. W jednym meczu udało mi się taka zdobyć, ale nie pamiętam z kim wtedy graliśmy. Wiem tylko, że to było w Łubowie. Zawsze chciałem taką strzelić, ale nie miałem nigdy okazji aż do tamtego meczu. Ten gol cieszy tym bardziej, ze zdobyty przed własnymi kibicami. Oni potrafią docenić piękne trafienia.

W tym roku zostałeś szczęśliwym tatą dwójki chłopców (bliźnięta). Będziesz starał się zarazić dzieci pasją do piłki?

-Tak, w tym roku zostałem tatą. Trafiło nam się podwójne szczęście: Kacper i Oliwier. Oczywiście chciałbym, aby grali w piłkę, ale nic na siłę. Na pewno podam im piłkę, ale jeśli nie będą zainteresowani, to nie będę ich do tego zmuszał. Jeśli będą grać, to może w Piaście też zostaną i jeszcze z tatą będą bronić barw Łubowa. Przecież jak zdrowie pozwoli, to koło pięćdziesiątki jak będę, to jeszcze gdzieś tam na stoperze pogram. Kocham piłkę i wiem, że będę grał tak długo jak będę w stanie.
 

Formaton Piast Łubowo/ foto archiwum SportGniezno.pl

 

 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,gra-indywidualna-sprawia-mi-najwieksza-radosc.html