Spotkanie poprzedziła minuta ciszy, którą uczczono pamięć zmarłego dwa dni wcześniej w wieku 69 lat Johana Cruijffa, holenderskiego zawodnika, uznawanego za jednego z najlepszych piłkarzy wszech czasów oraz zawodników Wólczanki Wólka Pełkińska, którzy tego dnia zginęli w wypadku samochodowym w drodze na trzecioligowy pojedynek z Avią Świdnik.
Przed meczem z Finami trener Adam Nawałka dokonał kilku znaczących roszad w składzie, ale i tak gospodarze byli faworytami towarzyskiego starcia. Od początku udowadniali to zresztą, wyraźnie spychając rywali do defensywy. W 18. minucie Kamil Grosicki zdobył gola dającego Polakom prowadzenie wykorzystując dokładne podanie z lewego skrzydła od Artura Jędrzejczyka i strzelając z pierwszej piłki pięć metrów od bramki rywali. Dwie minuty później było już 2:0. Tym razem Grosicki zaliczył asystę, a jego dośrodkowanie z lewego skrzydła wykorzystał Paweł Wszołek. W 32. minucie Filip Starzyński przez moment szukał partnerów w polu karnym, ale ostatecznie sam zdecydował się na uderzenie z około siedemnastu metrów nie dając najmniejszych szans Lukasowi Hradecky'emu. Finowie z rzadka przebywali w pobliżu pola karnego Polaków. Najgroźniejszą akcję sprokurowali sami gospodarze. W 40. minucie nieudane podanie Artura Jędrzejczyka do Artura Boruca o mało nie zakończyło się utratą gola. Na szczęście piłkę po uderzeniu Joela Pohjanpalo sprzed linii bramkowej wybił Michał Pazdan. Do przerwy było zatem 3:0. W drugiej połowie Artura Boruca zastąpił w bramce Przemysław Tytoń. I także nie miał zbyt wiele pracy. W ofensywie Biało-Czerwoni nadal grali natomiast jak w transie. Mimo to publiczność domagała się wprowadzenia Roberta Lewandowskiego. Selekcjoner spełnił oczekiwania kibiców i „Lewy” wszedł na boisko w 64. minucie, zastępując Arkadiusza Milika. Kapitan reprezentacji zainicjował kolejną sytuację bramkową. Dwie minuty po wejściu aktywnie przedzierał się w polu karnym rywali. Jego rajd przerwał wprawdzie Lukas Hradecky, ale piłkę przechwycił Kamil Grosicki podając na piąty metr do Pawła Wszołka, a ten po raz drugi wpisał się na listę strzelców podwyższając na 4:0. Robert Lewandowski był bliski zdobycia gola w 81. minucie. Egzekwując rzut wolny trafił jednak w poprzeczkę. Kropkę nad „i” postawił w 85. minucie Kamil Grosicki, który po zagraniu Bartosza Salamona zdecydował się na indywidualny rajd w polu karnym zakończony minięciem obrońcy, bramkarza i celnym strzałem do pustej bramki. Defensywa gości kierowana przez Paulusa Arajuuriego nie była tego dnia monolitem. Obrońca Lecha w końcówce sam ruszył do przodu, chcąc zdobyć choćby honorowego gola, ale mimo niezłej okazji nie zdołał pokonać Przemysława Tytonia.
Polacy zdeklasowali zatem we Wrocławiu Finów wygrywając 5:0 i wydaje się, że Adam Nawałka zaczyna mieć powoli w kadrze klęskę urodzaju.
Polska - Finlandia 5:0 (3:0)
Bramki:
Polska - Kamil Grosicki - 2 (18’, 85’), Paweł Wszołek - 2 (20’, 66’), Filip Starzyński - 1 (32’)
Polska: Boruc (46' Tytoń), Jędrzejczyk, Glik, Pazdan, Wawrzyniak, Krychowiak (46' Jodłowiec), Starzyński (67' Zieliński), Wszołek (86' Błaszczykowski), Kapustka (79' Salamon), Grosicki, Milik (63' Lewandowski)
Finlandia: Hradecky, Arkivuo, Toivio, Arajuuri, Uronen, Ring (83' Saksela), Sparv, Eremenko (78' Lam), Hetemaj (46' Schüller), Hämäläinen (46' Lod), Pohjanpalo (62' Pukki)
Sędziował Hiroyuki Kimura z Japonii
Widzów - 42 068
Radosław Kossakowski + foto