Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma...

2015-09-06

Pierwszy trzecioligowy remis zanotowali na swoim koncie piłkarze niechanowskiego Pelikana. Zielono-czarni podzielili się punktami w sobotę 5 września w Swarzędzu z Unią, a wynik ten dostarczył mieszanych uczuć.

Mimo, że sobotnie rozstrzygnięcie należy określić jako "remis ze wskazaniem" na gości to niewielkie to pocieszenie w kontekście tego, że podopiecznym Jerzego Cyraka przytafił się chyba najsłabszy występ w tym sezonie. Choć z drugiej strony trzeba dodać, że punkt przywieziony z wyjazdu powinien cieszyć.

W pierwszej połowie sobotniego pojedynku niechanowianie raczej panowali nad tym co działo się na boisku, ale zabrakło tego co jest solą futbolu czyli najpierw sytuacji podbramkowych no i w konsekwencji goli. Jedyne w tej odsłonie okazje godne uwagi po stronie przyjezdnych, to ta Tomasza Bzdęgi z początkowej fazy meczu oraz strzał Dawida Radomskiego, który obronił Patryk Guzikowski. W tej części gry Pelikan próbował atakować, ale wyraźnie nie mógł sobie poradzić z dobrze zorganizowaną i głęboko cofnięta defensywą Unii. Głównie dlatego na przerwę obie drużyny schodziły z bezbramkowym remisem.

W drugiej odsłonie gra była szarpana, a groźniejsze okazje mieli swarzędzanie. W 53 minucie na zaskakujący strzał sprzed pola karnego zdecydował się Mateusz Molewski i Patryk Borowczak był w opałach. Chwilę wcześniej, pod przeciwną bramką, próbował tego samego Tomasz Bzdęga ale piłkę złapał Guzikowski. W 70 minucie, w zamieszaniu pod bramką Unii groźnie strzelał Adrian Buszta, jednak piłkę dwukrotnie odbił golkiper gospodarzy. Trzy minuty potem kąśliwy strzał przy słupku bramki Pelikana oddał Mateusz Świergiel, ale skuteczną interwencją popisał się Borowczak. W ostatnim kwadransie goście podkręcili nieco tempo i uzyskali przewagę. W tym okresie najlepszą sytuację do zdobycia bramki zmarnował Jacek Figaszewski, który po podaniu Łukasza Zagdańskiego znalazł się niemal oko w oko z Guzikowskim. Niestety strzał pomocnika gości przeleciał obok słupka. W 82 minucie Guzikowskiego próbował jeszcze pokonać Przemysław Otuszewski, ale jego uderzenie głową wyłapał bramkarz. W samej końcówce zadrżały serca kibiców z Niechanowa kiedy to po centrze z lewej strony boiska wysoko lecącą piłkę odbił nasz bramkarz, a ta spadła niemal tuż przed sama bramką, na szczęście nie było tam żadnego z piłkarzy Unii i skończyło się na strachu. W odpowiedzi w doliczonym czasie gry w dogodnej pozycji znalazł się Tomasz Bzdęga, który uderzał głową po centrze Bartosza Ciarkowskiego, jednak piłka w tym przypadku przeszła nieznacznie nad poprzeczką bramki gospodarzy i mecz ostatecznie skończył się podziałem punktów, co mimo wszystko bardziej cieszyło ekipę miejscową.

Widzów: 200

Sędziowali: Piotr Łęgosz, Dariusz Łęgosz, Adrian Rybowicz (Włocławek)

"Pelikan": Borowczak - Oczkowski, Steinke, Otuszewski, Ciarkowski - Trojanowski (70 Buszta), Radomski, Figaszewski, Bzdęga, Wolkiewicz - Zagdański (85 Budzyń)

"Unia": Guzikowski - Noga, Skrzypczak, Soboń, Węcławek - Świergiel (74 Nowak), Antczak (80 Koralewski), Gajda, Molewski (86 Stępiński), Durowicz (60 Skórczyński) - Kędziora

Żółte kartki: Steinke, Ciarkowski, Trojanowski (Pelikan), Noga, Skórczyński (Unia)

Pelikan Niechanowo/ foty Marcin Ratajczak
 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,jak-sie-nie-ma-co-sie-lubi-to-sie-lubi.html