Jestem zawodnikiem walecznym i nigdy nie odpuszczam

2020-04-21

Formaton Piast Łubowo, kontynuuje cykl wywiadów z ,,Naszymi ludźmi”. Serię wywiadów rozpoczął kierownik drużyny seniorów i jednocześnie członek zarządu Mariuszem Wachoń. W dniu dzisiejszym przyszedł czas na pierwszy wywiad zawodnikiem pierwszego zespołu a mianowicie Mariuszem Jabkiewiczem.

Jak to się stało, że od kilku sezonów grasz w Łubowie? Wcześniej grałeś w innych drużynach...

-Na początku mojej przygody z piłką zaczynałem grać we wsi z chłopakami w Woli Skorzęckiej z której pochodziłem. Jeździliśmy na różne turnieje lub ligi. Potem grałem w lidze międzygminnej w UKS Lider Szczytniki Czerniejewskie i następnie w Leśniewie. Gdy liga międzygminna powoli upadała, zauważyłem post na stronie Piasta Łubowa i zadzwoniłem do ówczesnego trenera Arkadiusza Kościańskiego, że chciałbym spróbować swoich sił. Zostałem zaproszony na treningi i tak zostało aż do dziś.

Na pewno kibice mogą docenić Twoją waleczność na boisku, raczej nie odstawiasz nogi. Czasem bezmyślnie faulujesz, ale widać w tym wszystkim zaangażowanie. Jak mógłbyś scharakteryzować swoją grę?

-Jestem zawodnikiem walecznym i nigdy nie odpuszczam. Myślę, że piłka to gra dla facetów i świadomie nie zawsze cofam nogę. Nie jesteśmy profesjonalistami, tam gdzie brakuje umiejętności staram się nadrabiać zaangażowaniem, walecznością i ostrą grą. Gdy raz czy dwa sfauluję przeciwnika dam mu sygnał, że to że jestem niższy od niego nie znaczy, że będzie miał ze mną łatwo.

Wszyscy w drużynie wiedzą, że dla Trenera Sporakowskiego jesteś "Jokerem". Możesz wytłumaczyć kibicom skąd ta ksywka?

-Trener Sporakowski zawsze mówi, że wszyscy są ważni. Nie tylko Ci, którzy wychodzą od początku. W tym sezonie w większości wchodziłem z ławki, ale zamiast się obrażać starałem się wykorzystać otrzymaną szansę. Niezależnie czy to było 30, 20 czy 5 minut. Myślę, że dzięki takiej postawie i wejściu nawet na te 5 minut z nadzieją na wsparcie zespołu, a nie traktowaniu tego jak wejście za karę, dochodziłem do sytuacji i w kilku meczach z rzędu strzeliłem bramkę w końcówce. Czasem to te gole przesądzały o wyniku. Po którymś meczu z bramką w końcówce po wejściu z ławki Trener zaczął mówić do mnie "Joker".

Mimo swojego wzrostu zdobyłeś już parę bramek po strzale głową. Jak myślisz, co powoduje że potrafisz oddać strzał, mimo że kryją Cię wysocy obrońcy?

-Tak, zgadza się. Warunkami fizycznymi odbiegam od kryjących mnie obrońców. Dlatego staram się ich przechytrzyć. Myślę, że dochodzę do strzału dzięki sprytowi. Staram się przewidzieć gdzie spadnie piłka. Staram się zmylić obrońcę i zasugerować kierunek biegu, a później go zmieniam na ten pierwotnie obrany.

Czy jest jakaś sytuacja boiskowa czy może zdobyta bramka, którą wspominasz najlepiej?

-Na pewno ten sezon to dla mnie więcej bramek strzelonych, niż bywało w poprzednich. A jaki mecz był najlepszy? Na pewno ważny był dla mnie mecz z Komornikami, przypieczętowałem wynik po wejściu z ławki, a cała drużyna wraz z Trenerem i Kierownikiem bardzo emocjonalnie świętowała tego gola. Drugim takim meczem jest ten z Zalasewem, w której w doliczonym czasie gry strzeliłem głową na 3:3, również po wejściu z ławki.

Na koniec chciałbym też życzyć wszystkim zdrowia. Ja osobiście nie mogę się doczekać powrotu na boisko, ale musimy jeszcze poczekać.

Formaton Piast Łubowo/ foto archiwum SportGniezno.pl

 

 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,jestem-zawodnikiem-walecznym-i-nigdy-nie-odpuszczam.html