Klasyk nie zachwycił, ale Lech może mieć małą satysfakcję

2021-04-11

W niedzielę,11 kwietnia , w meczu 24. kolejki piłkarskiej ekstraklasy zespół Lecha Poznań podejmował Legię Warszawa. Wprawdzie legioniści od dłuższego czasu przewodzą ligowej tabeli i są najpoważniejszym kandydatem do zdobycia mistrzostwa Polski, ale mecze tych drużyn rządzą się swoimi prawami i trudno było jednoznacznie wskazać faworyta tego starcia.

I rzeczywiście  na początku gospodarze zdecydowanie ruszyli do przodu. Z upływem czasu to goście zaczęli przejmować inicjatywę, ale pierwszy groźny strzał oddał Mikael Ishak uderzając w 13. minucie  sprzed linii pola karnego. Artur Boruc nie miał jednak problemów z obroną. Siedem minut później Szwed miał jeszcze lepszą sytuację po dośrodkowaniu z prawego skrzydła Jakuba Kamińskiego, ale tym razem uderzył wyraźnie niecelnie posyłając piłkę ponad poprzeczką bramki gości.  Legia miała przewagę optyczną, ale lechici wyjątkowo dobrze radził sobie w defensywie i pierwszy celny strzał goście oddali dopiero w 44. minucie. Luquinhas uderzając z dziesiątego metra trafił jednak nieczysto i Mickey van der Hart nie miał większych problemów z obroną tego słabego uderzenia. Do przerwy w Poznaniu bramek nie było. Siedem minut po zmianie stron Lech powinien objąć prowadzenie. Znakomicie prawym skrzydłem przedarł się Pedro Tiba dośrodkowując na siódmy metr do Mikaela Ishaka, który miał sporo miejsca, ale uderzając głową trafił wprost w ręce Artura Boruca. W odpowiedzi bliscy wykorzystania błędu Lubomira Satki był Tomas Pekhart, jednak jego uderzenie z ostrego kąta obronił Mickey van der Hart. Siedem minut później, po nieudanym rozegraniu rzutu wolnego przez legionistów szybki kontratak Lecha mógł zakończyć się zdobyciem bramki przez Lecha.  Do prostopadłego podania Pedro Tiby popędził Jakub Kamiński, ale został minimalnie wyprzedzony przez wybiegającego niemal na szczyt pola karnego Artura Boruca. W 67. minucie bezbarwny do tej pory Dani Ramirez uderzył z około dwudziestu metrów, ale wyciągnięty jak struna Artur Boruc zdołał wybić piłkę zmierzającą do bramki  tuż przy lewym słupku. Sześć minut później piłka znalazła się w bramce Lecha po trafieniu Tomasa Pekharta. Czech w momencie podania z lewego skrzydła od Filipa Mladenovicia był jednak na pozycji spalonej. Legia ruszyła jednak zdecydowanie do przodu. Mickey van der Hart w odstępie dwóch minut obronił groźne strzały Luquinhasa z prawego i Mladenovicia z lewego skrzydła. W 80. minucie groźnie z około piętnastu metrów uderzył także Bartosz Kapustka. Lider nie zdołał jednak rozstrzygnąć spotkania w Poznaniu na swoją korzyść i lechici mogą mieć małą satysfakcję, że przerwali znakomitą passę Legii, która odniosła wcześniej sześć zwycięstw z rzędu. Czy to spotkanie będzie punktem zwrotnym Kolejorza w tym sezonie? Zapewne postara się o to Maciej Skorża, który  mecz z Legią oglądał z trybun. Od poniedziałku to jednak już on będzie miał decydujący wpływ na poznański zespół. Oby z takim rezultatem jak w połowie minionej dziesięciolatki.

 

Lech Poznań – Legia Warszawa 0:0

 

Sędziował Bartosz Frankowski z Torunia
Spotkanie rozegrane bez udziału publiczności


 

Radosław Kossakowski/foto Przemysław Szyszka

 

 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,klasyk-nie-zachwycil-ale-lech-moze-miec-mala-satysfakcje.html