Lech fatalnie rozpoczął rundę finałową - główni rywale także przegrali!

2018-04-13

W ten weekend zainaugurowana została runda finałowa zmagań w piłkarskiej ekstraklasie. Liderujący w tabeli rozgrywek zespół Lecha Poznań podejmował w piątek, 13 kwietnia, na INEA Stadionie drużynę Korony Kielce. Mimo, że gospodarze byli zdecydowanymi faworytami tego starcia, to przegrali 0:1. Podopieczni Gino Lettieriego są jednym z pozytywnych zaskoczeń tego sezonu. Nie tylko zdołali pokonać lidera, ale cały czas liczą się także w grze o Puchar Polski.

Początek spotkania był jednak nudnawy. Przez pierwsze pół godziny zawodnicy obu zespołów wyglądali tak,  jakby dopiero budzili się z zimowego snu. Większe emocje nadeszły w 32. minucie. Wybiegając przed linię obrony Nikola Vujadinović przy próbie strzału głową został sfaulowany w polu karnym przez Eldhaji Pape Diawę i sędzia wskazał na „jedenastkę”. Przed wykonaniem karnego była krótka dyskusja pomiędzy Christianem Gytkjaerem, który był wyznaczony przez trenera do egzekwowania tego stałego fragmentu gry, a Darko Jevticiem. Ostatecznie piłkę na jedenastym metrze ustawił sobie ten drugi. Szwajcar przymierzył nieźle, kierując futbolówkę tuż obok lewego słupka, ale jego intencje wyczuł Zlatan Alomerović i popisując się świetną paradą zdołał wybić piłkę ręką. A, że niewykorzystane sytuacje często w futbolu potrafią się zemścić, to  trzy minuty później ta niewykorzystana szansa się zemściła i Korona objęła prowadzenie. Goście przeprowadzili szybki  kontratak lewym skrzydłem.  Piłka trafiła do znajdującego się na środku Sanela Kapidzicia, ten strzałem  z ponad dwudziestu metrów pokonał Matusa Putnockiego. Jeszcze przed przerwą szanse na wyrównanie miał Łukasz Trałka, ale jego strzał głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Radosława Majewskiego obronił Zlatan Alomerović. Do przerwy Lech niespodziewanie przegrywał z Koroną 0:1. Po zmianie stron gospodarze ruszyli bardziej zdecydowanie do ataku.  W 59. minucie Radosław Majewski pokusił się o strzał z dystansu, ale trafił wprost w bramkarza gości. W 71. minucie Lech  powinien zdobyć wyrównującgo gola. Fatalne zagranie Pape Diawa wykorzystał Tymoteusz Klupś i przeprowadzając atak prawym skrzydłem idealnie dośrodkował  w pole karne do  Ołeksija Chobłenki.  Ukrainiec  stojąc pięć metrów przed niemal pustą bramką posłał piłkę  nad poprzeczką. W 78. minucie najpierw po dośrodkowaniu w pole karne Darko Jevticia z rzutu wolnego  Łukasz Trałka omal nie pokonał Zlatana Alomerivić strzałem fałszem daleko wyciągniętą nogą, ale Serb skutecznie instynktownie zainterweniował. Po chwili futbolówka wróciła przed bramkę gości, ale w sporym zamieszaniu strzał Christiana Gytkjaera okazał się zbyt słaby. W 80. minucie groźny kontratak przeprowadzili goście. Lewym skrzydłem popędził Zlatko Janjic dośrodkowując w pole karne do Elii Soriano. Znajdujący się na jedenastym metrze napastnik Korony nie trafił jednak dobrze w piłkę i futbolówka opuściła boisko daleko od bramki. Po tej akcji trener Nenad Bjelica zdecydował się na pokerowe zagranie. Wprowadził ostatniego obrońcę jako napastnika. Mimo imponującego wzrostu Nikola Vujadinovic przegrywał pojedynki główkowe z obrońcami Karony, ale w 83. minucie  mając sporo miejsca w polu karnym przymierzył z półobrotu posyłając jednak piłkę ponad metr od lewego słupka. Trzy minuty później Piotr Tomasik ogrywając rywali na lewym skrzydle  uderzył silnie w kierunku bramki. Piłka odbiła się od nogi Ołeksjia Chobłenki i  tuż obok dalszego słupka wyszła poza linię końcową. Już w doliczonym czasie gry bliski zdobycia wyrównującego gola był Maciej Gajos, ale jego strzał półwolejem z jedenastego metra zablokował ofiarnie Pape Diaw i  Lecha Poznań sensacyjnie przegrał z Koroną Kielce 0:1. Dla gości było to pierwsze w historii zwycięstwo w Poznaniu, a dla przymierzających się do mistrzostwa lechitów pierwsza od ponad roku porażka przed własną publicznością. Nie tak chyba wyobrażano sobie  w Poznaniu początek zmagań Kolejorza w rundzie finałowej. Gospodarze, zwłaszcza w pierwszej połowie zagrali bez werwy. Tracili dużo prostych piłek. Zawodnicy Korony  pokazali ambicję, wolę walki i jeśli tak zagrają w rywalizacji o Puchar Polski, to są w stanie  sięgnąć po to trofeum.

 

Lech Poznań - Korona Kielce 0:1 (0:1)

 

Bramka:

Koronoa - Sanel Kapidzić -1 (36’)

 

Lech - Matus Putnocky, Robert Gumny (67. Tymoteusz Klupś), Nikola Vujadinovic, Emir Dilaver, Wołodymyr Kostewycz (76. Piotr Tomasik), Darko Jevtic, Łukasz Trałka, Radosław Majewski, Maciej Gajos, Kamil Jóźwiak (46. Ołeksij Chobłenko), Christian Gytkjaer

 

Korona - Zlatan Alomerovic, Bartosz Rymaniak, Radek Dejmek, Elhadji Pape Diaw, Ken Kallaste (62. Michael Gardawski), Łukasz Kosakiewicz, Adnan Kovacevic (66. Akos Kecskes), Zlatko Janjic, Mateusz Możdżeń, Nabil Aankour, Sanel Kapidzic (76. Elia Soriano)

 

Sędziował  Krzysztof Jakubik z Siedlec
Widzów - 20 054

 

PS. Najpoważniejsi rywale  Lecha w walce o mistrzowski tytuł także przegrali pierwsze mecze w rundzie finałowej -  Jagiellonia 1:2 z Górnikiem Zabrze, a Legia 0:1 z Zagłębiem Lubin. Status quo na szczycie ligowej tabeli zostało zatem zachowane!
 

 

Radosław Kossakowski+foto

 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,lech-fatalnie-rozpoczal-runde-finalowa-glowni-rywale.html