Poznanianie byli faworytami starcia z trzecią drużyną I ligi. Wprawdzie przerwa związana z epidemią koronawirusa mogła pomieszać szyki nawet najlepszym, ale w Mielcu, ani przez moment nie było widać, żeby gospodarze poważniej zagrozili ekstraligowcom w drodze do półfinału. Goście już w 5. minucie objęli prowadzenie.Wołodymyr Kostewycz dośrodkował z lewej strony w pole karne, do Daniego Ramireza, a Hiszpan uderzając z pierwszej piłki, posłał futbolówkę do bramki tuż przy bliższym słupku. Pół godziny później było już 0:2. Dwójkowa akcja Timura Żamaletdinowa i Kamila Jóźwiaka w polu karnym gospodarzy zaowocowała bramką Rosjanina. Żamaletdinow po zagraniu Jóźwiaka piętą uderzył w okienko przy prawym słupku bramki gospodarzy. W 40. minucie zanosiło się na kolejną bramkę dla Lecha. Sędzia Paweł Gil najpierw dopatrzył się zagrania ręką Mateusza Bodziocha w polu karnym gospodarzy, ale po analizie VAR uznał, że przewinienia nie było! Kiedy wydawało się, że na przerwę poznanianie zejdą z dwubramkową przewagą mielczanie dość nieoczekiwanie zdobyli kontaktowego gola. Już w doliczonym czasie I połowy, po dośrodkowaniu z lewego skrzydła Andrei Prokicia piłka skozłowała, a zaskoczeni obrońcy Lecha praktycznie nie interweniowali. Futbolówka ostatecznie trafiła do Bartosza Nowaka, który strzałem płaskim podbiciem ustalił wynik do przerwy na 1:2. Po zmianie stron goście nadal mieli przewagę. Szans na podwyższenie prowadzenia nie wykorzystali między innymi Wołodymyr Kostewycz i Jakub Moder. W 83. minucie skuteczny był natomiast Kamil Jóźwiak, który odebrał piłkę Grzegorzowi Tomasiewiczowi i zdecydował się na indywidualną akcję lewym skrzydłem. Zbiegając w pole karne wbiegł między między dwóch obrońców i uderzył w kierunku dalszego słupka ustalając rezultat meczu na 1:3.
Radosław Kossakowski/foto Przemysław Szyszka
Liczba komentarzy : 0