Lech poszedł za ciosem i trzy dni po sensacyjnej wygranej nad Fiorentiną pokonał w Warszawie Legię

2015-10-25

W niedzielę, 25 października, w meczu 13. kolejki piłkarskiej ekstraklasy zespół Lecha Poznań zmierzył się w Warszawie z Legią. I chociaż ligowy klasyk nie zapowiadał się zbyt emocjonująco z racji tego, że Kolejorz od dłuższego czasu okupował ostatnią pozycję w tabeli ekstraklasy, to dla kibiców poznańskiej drużyny istotna była odpowiedź na pytanie, czy lechici zdołają podtrzymać dobrą passę zapoczątkowaną czwartkowym zwycięstwem we Florencji.

Okazało się, że tak. Trzynastka była dla Lecha szczęśliwa, a do tego szczęścia wystarczyła tylko jedna bramka zdobyta w 8. minucie przez Kaspra Hamalainena. Fin wykorzystał dokładne, prostopadłe zagranie od  Macieja Gajosa, który wcześniej wespół z Szymonem Pawłowskim wyłuskał piłkę rywalom w strefie środkowej boiska i ruszył zdecydowanie do kontrataku. Po stracie gola lechici zostali zepchnięci przez rywali do defensywy, ale  podopieczni Stanisława Czerczesowa nie potrafili wykorzystać stwarzanych sytuacji. W 10. minucie minimalnie przestrzelił Tomasz Jodłowiec. Trzy minuty później silnie uderzył Nemanja Nikolić, ale na posterunku był Jasmin Burić. W 20. minucie kolejny strzał Węgra okazał się niecelny, a niespełna kwadrans później czołowy snajper Legii nie zdołał wykorzystać  sytuacji „sam na sam” z poznańskim bramkarzem. W międzyczasie idealną okazję do podwyższenia prowadzenia miał Szymon Pawłowski, ale uderzenie pomocnika Lecha z prawej strony pola karnego zdołał obronić Dusan Kuciak. W 38. minucie ładnym dośrodkowaniem z prawego skrzydła popisał się Bartosz Bereszyńskiego. Piłki  nie sięgnął jednak ani będący na środku pola karnego Nemanja Nikolić, ani zamykający akcję z lewej strony Michał Kucharczyk. Do przerwy było więc 0:1. W drugiej połowie, z upływem czasu lechici byli coraz bardziej nastawieni na defensywę o czym świadczyła choćby zmiana Szymona Pawłowskiego na Marcina Kamińskiego, który był już wtedy piątym obrońcą gości. Podczas, gdy Jan Urban wzmacniał defensywę, Stanisław Czerczesow stawiał na zadania ofensywne wprowadzając  Guilherme. I trzeba przyznać, że Brazylijczyk ożywił nieporadne poczynania gospodarzy. Dwukrotnie zagrał dobrze do Nemanji Nikolica, ale Węgier raz nie trafił w idealnej sytuacji w piłkę, a kilka chwil później mimo  minięcia  Buricia został zablokowany przez wracającego ambitnie rodaka - Tamasa Kadara. Lech w drugiej połowie praktycznie nie zagroził bramce rywali, ale utrzymał jednobramkowe prowadzenie i przerwał fatalną, trwającą trzy miesiące passę meczów bez zwycięstwa w ekstraklasie. Oby był to początek systematycznego marszu lechitów w górę ligowej tabeli.  

 

Legia Warszawa - Lech Poznań 0:1 (0:1)

Bramka: Lech - Kasper Hamalainen - 1 (8’)

 

Legia - Dusan Kuciak, Bartosz Bereszyński (74. Aleksandar Prijovic), Jakub Rzeźniczak, Igor Lewczuk, Tomasz Brzyski, Ivan Trickovski (60. Guilherme), Michał Pazdan, Tomasz Jodłowiec (79. Dominik Furman), Ondrej Duda, Michał Kucharczyk, Nemanja Nikolic

 

Lech - Jasmin Burić, Kebba Ceesay, Tamas Kadar , Paulus Arajuuri, Barry Douglas, Szymon Pawłowski (79. Marcin Kamiński), Karol Linetty, Abdul Aziz Tetteh, Maciej Gajos (75. Darko Jevtic), Gergo Lovrencsics (65. Dariusz Formella), Kasper Hamalainen.

 

Sędziował Bartosz Frankowski z Torunia

Widzów - 26 821

 

Radosław Kossakowski/foto archiwum

 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,lech-poszedl-za-ciosem-i-trzy-dni-po-sensacyjnej-wygranej.html