Leszek Krajewski - "Spodziewałem się większej ilości wygranych"

2022-12-20

Zespół Klubu Sportowego Grinbud Gniezno na półmetku zmagań plasuje się w środkowej części tabeli I ligi. O podsumowanie występów drużyny w pierwszej rundzie zmagań poprosiłem prezesa klubu Leszka Krajowskiego.

- Po trzech sezonach, w których niemal do końca zespół Klubu Sportowego Gniezno musiał drżeć o utrzymanie, tym razem ma być inaczej. Drużyna nie została specjalnie wzmocniona, ale także nie doszło do osłabień. Wiem jednak, że nie wszystkie planowane wzmocnienia udało się sfinalizować. Dlaczego?
            -
Ponieważ zabrakło pieniędzy. Powód prozaiczny, ale takie są realia. Nie chcemy pogrążać się w zobowiązania finansowe, które potem w konsekwencji mogą doprowadzić nawet do upadku klubów. Mieliśmy już takie przykłady w Obornikach, czy Białymstoku.
 - W pierwszej rundzie zespół odniósł kilka niespodziewanych zwycięstw. Dla mnie najbardziej zaskakująca była wygrana z niedawnym ekstraklasowcem z Lęborka 8:1, a pan jak to ocenia?
            -
Spodziewałem się nawet większej ilości wygranych spotkań. Na pewno szkoda straconych punktów w wyjazdowym spotkaniu w Białymstoku gdzie prowadziliśmy z Heliosem do przedostatniej minuty dwiema bramkami, a ostatecznie tylko zremisowaliśmy 2:2. Kolejnym meczem, który sprawił mi spory zawód było spotkanie w Grębocinie z Toruńską Akademią Futsalu, w którym prowadziliśmy dwiema bramkami. Do przerwy był remis 2:2, a ostatecznie rywale zwyciężyli 7:5. Na pewno też zaskakująca była wysoka porażka w Bojanie. To jest silny zespół, ale gdybyśmy pojechali tam w pełnym składzie, to wynik byłby na pewno lepszy. 
            - Jak ocenia pan frekwencję na meczach drużyny seniorów Klubu Sportowego Gniezno?
            - Jak zaczęliśmy wygrywać mecze kibiców jest coraz więcej, mimo że w hali im. Mieczysława Łopatki spotkania są biletowane. Mam nadzieję, że nasi zawodnicy sprawią swoimi występami, że ta frekwencją będzie jeszcze lepsza.
            - Od pięciu lat jest pan prezesem klubu. Czy w Gnieźnie łatwo jest pozyskać środki od sponsorów na działalność drużyny futsalowej?
           
- Bardzo ciężko. Tym bardziej, że mamy trudne czasy pod względom ekonomiczno-gospodarczym. Dlatego też bardzo ważne jest dla nas wsparcie władz miasta, za co chciałbym podziękować prezydentowi Tomaszowi Budaszowi oraz wiceprezydentowi Michałowi Powałowskiemu. Na ostatnim meczu pojawił się też starosta Piotr Gruszczyński. Mam nadzieję, że być może w nadchodzącym roku otrzymamy też wsparcie ze strony starostwa. Od dwóch lat jest z nami firma Grinbud, która jest naszym sponsorem tytularnym i strategicznym. Nie wszystkich naszych sponsorów jestem teraz w stanie wymienić. Dziękuję każdej firmie i każdej osobie, która przychylnym okiem patrzy na naszą działalność i wspiera nas finansowo. Jest to bardzo ważne. Jesteśmy jednym z najstarszych klubów futsalowych w I lidze i cały czas utrzymujemy się na tym poziomie będąc wizytówką naszego miasta jeśli chodzi o tę dyscyplinę sportu.
            - Na początku rozmowy mówiliśmy o wzmocnieniach. Nie wszystkie planowane kontrakty udało się zrealizować. Teoretycznie zespół jest silniejszy niż w kilku minionych sezonach. Tymczasem na półmetku zajmujemy dopiero siódmą lokatę z dorobkiem 14 punktów – czyli tak jak przed rokiem. Nie obawia się pan, ze znowu będziemy zmuszeni do walki o utrzymanie?
           
- Byłem przekonany, że po wzmocnieniu przez Wojciecha Węgrzyna, który był królem strzelców poprzedniego sezonu w grupie północnej I ligi będziemy w czubie tabeli. Silną postacią drużyny jest też Paweł Kadłubowicz.  Baliśmy się, że kontuzja, której doznał już w pierwszym meczu przeciwko Orlikowi Mosina wykluczy go na dłużej, ale na szczęście szybko wrócił do gry i jest także ważną postacią zespołu.  Niestety, taki jest sport. Mówiliśmy już o niespodziewanie straconych punktach. Przyznam szczerze, że liczyłem na większą skuteczność Mariusza Sawickiego. Widać, że ten chłopak się stara i mam nadzieję, że w rundzie rewanżowej zacznie trafiać regularnie do bramki rywali, jak robił to przez wiele sezonów. Pozytywnie oceniam Bartosza Banasika i Kamila Kijaka.  Jestem zadowolony zresztą z całej drużyny. Marcin Greser powoli wraca do dyspozycji sprzed lat. Mamy znakomitych bramkarzy. Do Dawida Dymka i Dawida Kasprzyka powoli dołącza  Wiktor Jóźwiak. Nietuzinkową postacią jest Marcin Marcinkowski który jeśli tylko chce potrafi  wykorzystać nawet najtrudniejsze sytuacje strzeleckie. Pozytywnie obserwuję też rozwój Kacpra Woźnego, który w tym sezonie  jest już pełnowartościowym zawodnikiem.
            - Coraz mniej widać na boisku Pawła Kaźmierczaka, ale zauważyłem, że angażuje się on też w prowadzenie zespołu wspólnie z trenerem Adamem Heliaszem…
            - No tak Paweł ma już swoje lata, ale cały czas jest ważną postacią zarówno na boisku, jak i przy ławce rezerwowych. Paweł ma też jeszcze jedną funkcję w klubie, Jest trenerem drużyny młodzieżowej U-19, która walczy o awans do finału  mistrzostw Polski i w pierwszym turnieju rozegranym w Toruniu zajęła drugie miejsce. Jeden z zawodników tej drużyny, Mikołaj Cypriański, został powołany do kadry narodowej w tej kategorii wiekowej.
            - W ostatnim czasie na treningach zaczęli pojawiać się byli zawodnicy KS Gniezno. Jakie są szanse, że dołączą do drużyny w rundzie rewanżowej?
            -
Chciałbym utrzymać dotychczasowy skład. Nie wiem na ile nam się to uda. Wiadomo, bogatsze klubu będą starały się podkupować lepszych zawodników. Do ostatniego meczu zgłoszony już został Wojtek Brenk. Po kilku miesiącach przerwy zaczął też trenować Adam Alamenciak. Myślę, że obaj mogą jeszcze pomóc naszej drużynie.
            - Rozmawiamy w „starej” hali GOSiR, gdzie po czterdziestu latach założona została syntetyczna nawierzchnia. Jak pan ją ocenia?
            -
Parkiet był już mocno zniszczony i z tego co wiem to jego wymiana wymagałaby sporych nakładów finansowych, a także czasu. Syntetyczna wykładzina sprawiła, że  hala  nabrała kolorytu. Niektórzy zawodnicy mówią, że jest trochę za śliska, ale myślę, że to jest kwestia przyzwyczajenia.
            - Zbliżają się święta. Życzę zatem panu i całej drużynie jeszcze lepszych wyników niż w minionym roku, a przede wszystkim zdrowia.
            - Dołączam się do tych życzeń. Ze swej strony chcę też podziękować i życzyć wszystkiego dobrego naszym kibicom i osobom, które nas wspierają. Osobne słowa podziękowania dla moich rodziców, a szczególnie taty, który 17 grudnia skończył 80 lat. Rodzice wychowywali mnie w takim duchu,  żebym pomagał ludziom i to, że zdecydowałem się prowadzić ten klub w tak ciężkich czasach to także ich duża zasługa.

 

 

Radosław Kossakowski + foto 

 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,leszek-krajewski-spodziewalem-sie-wiekszej-ilosci-wygranych.html