Lider Serie A zrewanżował się Lechowi

2015-11-06

W czwartek, 5 listopada, w meczu 4. kolejki fazy grupowej Ligi Europy zespół Lecha Poznań podejmował na INEA Stadionie lidera Serie A - Fiorentinę. Pierwsze spotkanie rozegrane dwa tygodnie wcześniej we Florencji zakończyło się sensacyjną porażką fioletowych 1:2, ale mimo tego niespodziewanego zwycięstwa Kolejorz wcale nie był faworytem przed rewanżem. Mało tego, powszechnie niemal panowała opinia, że nawet remis z Włochami będzie sukcesem niebiesko-białych.

Tym bardziej, że Fiorentina przyjechała do Poznania w najsilniejszym zestawieniu i od początku ruszyła do ofensywy. Lech grał jednak spokojnie i konsekwentnie w obronie. I tak naprawdę, żadna z przeprowadzonych w pierwszych minutach spotkania akcji gości nie była w stanie poważnie zagrozić bramce Jasmina Buricia. Lechici grali za to z kontry i już  w 10. minucie bardzo aktywny w tym meczu Szymon Pawłowski uderzył silnie z lewej strony pola karnego  posyłając piłkę tuż obok lewego słupka bramki Luigiego Sepego. Goście wyraźnie przeważali pod względem czasu posiadania piłki, ale z ich ataków pozycyjnych nie wiele wynikało, a kolejna kontra Lecha zakończyła się faulem na Karolu Linettym pięć metrów przed linią pola karnego. Można by rzec - idealna sytuacja dla Barry’ego Douglasa! Niestety, pomocnik Kolejorza siedział na ławce rezerwowych. W tej sytuacji egzekutorem rzutu wolnego był  Łukasz Trałka. Kapitan Lecha uderzył silnie jednak prosto w mur, a dobitka Marcina Kamińskiego poszybowała  w środek bramki, wprost w ręce bramkarza gości. Z upływem czasu zepchnięci początkowo do defensywy lechici zaczęli mieć coraz więcej miejsca w środku pola. Zawodnicy Fiorentiny próbowali natomiast wgrywać piłki  w kierunku pola karnego z pominięciem drugiej linii, ale często w takich sytuacjach napastnicy byli na pozycji spalonej. Gospodarze najczęściej strzelali z dystansu, jednak uderzenia Szymona Pawłowskiego i Karola Linettego okazały się wyraźnie niecelne. Nieco bardziej skuteczny był  Tomasz Kędziora, który po dośrodkowaniu Karola Linetty’ego z rzutu wolnego uderzył piłkę głową, ale włoski bramkarz nie miał większych problemów z wychwyceniem futbolówki. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa spotkania zakończy się bezbramkowym remisem,  niepotrzebny faul Dariusza Dudki około ośmiu metrów przed linią pola karnego stał się idealną okazją do objęcie prowadzenia przez gości. Josip Ilicić precyzyjnie przymierzył z rzutu wolnego posyłając piłkę nad murem w okienko poznańskiej bramki, a wyciągnięty jak struna Jasmin Burić nie był w stanie dotknąć futbolówki nawet końcami palców. Do przerwy było zatem 0:1, a od początku drugiej połowy Lech ruszył do odrabiania strat. Nie było to jednak zadanie łatwe zwłaszcza, że piłkarze z Florencji tylko czekali na rozluźnienie szyków defensywnych gospodarzy.  Najbliższy zdobycia wyrównującej bramki był wprowadzony w drugiej połowie Gergo Lovrencsics, który w 78. minucie otrzymał precyzyjne podanie w pole karne od Karola Linetty'ego. Błyskotliwie grający Węgier  w sytuacji „sam na sam” uderzył  jednak tuż obok prawego słupka. Zamiast remisu pięć minut później mieliśmy przy Bułgarskiej kolejnego gola dla lidera Serie A.  Błąd lechitów w środkowej strefie boiska wykorzystał Josip Ilicić, który w sytuacji „sam na sam" przerzucił piłkę nad interweniującym nisko Jasminem Buriciem, po raz drugi wpisując się tego dnia na listę strzelców i ustalając wynik meczu na 0:2.

 

Lech Poznań - ACF Fiorentina 0:2 (0:1)

 

Bramki:

ACF Fiorentina - Josip Ilicić - 2 (42’, 83’)

 

Lech Poznań -  Jasmin Burić, Tomasz Kędziora, Dariusz Dudka, Marcin Kamiński, Tamas Kadar - Abdul Aziz Tetteh (72. Denis Thomalla), Łukasz Trałka, Dariusz Formella (60. Gergo Lovrencsics), Karol Linetty, Szymon Pawłowski, Kasper Hamalainen (77. Maciej Gajos)

 

ACF Fiorentina - Luigi Sepe, Nenad Tomović, Davide Astori, Gonzalo Rodriguez, Federico Bernadeschi, Matias Vecino, Mario Suarez (79. Milan Badelj), Jakub Błaszczykowski (72. Marcos Alonso), Matias Fernandez, Josip Ilcić,  Giuseppe Rossi (63.Nikola Kalinić)

 

Sędziował Halis Ozkahya  z Turcji

Widzów - 22 343

 

Mimo porażki lechici wciąż zachowują realne szanse na awans z grupy. Pozostałe dwa spotkania muszą jednak wygrać. Pierwsze z nich odbędzie się 26 listopada w Lizbonie z OS Belenenses.
 

Radosław Kossakowski + foto

 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,lider-serie-a-zrewanzowal-sie-lechowi.html