Mieszko Gniezno 2005 – miało być zwycięstwo, a był remis

2016-10-11

W dniu 2 października młodzicy z Gniezna rocznika 2005 w ramach rozgrywek poznańskiej pierwszej ligi okręgowej grupy mistrzowskiej, byli gospodarzami spotkania piątej rundy.

Na boisku przy ul. Strumykowej w Gnieźnie gościła tym razem drużyna SALOS Poznań. Rywal, który do tej pory legitymował się bilansem trzech porażek w najwyższej klasie rozgrywkowej przyjechał do Pierwszej Stolicy niezwykle zmotywowany, aby wywieźć ligowe punkty. Gnieźnianie również, zresztą jak zwykle tanio skóry sprzedać nie zamierzali, bowiem po ostatniej niefortunnej porażce chcieli za wszelką cenę pokazać, że potrafią zagrać tak, aby nawet nieprzewidziane okoliczności nie zabrały im tym razem zwycięstwa. Potrzebne punkty do zdobycia w ligowej tabeli poprzez wygraną, oraz fakt, że przyjechał rywal teoretycznie słabszy siedział mocno w głowach młodych piłkarzy z Gniezna Punktualnie o godz. 16.00 sędzia dał sygnał do rozpoczęcia zmagań. Pierwsze minuty spędzone przez obie ekipy na murawie to wzajemne badanie możliwości przeciwnika, i jak najczęstszy kontakt z piłką poprzez bardzo skrupulatną wymianę podań pomiędzy sobą. Nagle, po tym spokojnym okresie gry w 6 min. spotkania prostopadłe podanie w połowie boiska otrzymuje napastnik Mieszka, który rozpędzony mija wysuniętego obrońcę gości i pędzi z piłką wprost na bramkarza, Oszukuje go zwodem i strzela do pustej bramki. Ależ kapitalne otwarcie meczu ze strony młodych piłkarzy z Gniezna. Jest 1:0 ! Od tego momentu spotkanie nabiera większego tempa, oraz większych emocji. Nie mija kolejna minuta spotkania, a kolejną groźną akcję wyprowadzają mieszkowcy, bowiem tym razem piękne podanie od środkowego rozgrywającego otrzymuje na prawej stronie boiska napastnik, który uderza mocno tuz przy linii pola karnego. Bramkarz z wielkim trudem odprowadza piłkę poza słupek. W 11 min. ponownie młodzicy z Gniezna są blisko podwyższenia wyniku po akcji lewą stroną boiska. Oddany strzał z ostrego kąta powoduje, że piłka mija bramkarza i toczy się do pustej bramki. Wszyscy obserwują już jak przekracza linię bramkową oprócz jednego obrońcy, który pędzi ile ma sił, aby wybić ją w ostatniej dosłownie chwili. No niemożliwe, że drużyna Mieszka nie zdobywa bramki i nie prowadzi już w meczu, co najmniej trzema bramkami. W 12 min. spotkania sytuacja na boisku się odwraca, bodajże pierwszą dokładną akcje na swoim lewym skrzydle rozgrywają piłkarze z Poznania. W połowie boiska piłkę do lewego napastnika świetnie dogrywa pomocnik, który podbił ją do góry i przelogował dwóch obrońców gnieźnieńskich. W polu karnym wybiega do tej piłki już napastnik, który widząc wychodzącego do niego bramkarza Mieszka uderza piłkę tuż nad nim i jest… bramka! Mamy remis w spotkaniu 1:1.Po wznowieniu gry, piłkarze z Gniezna ruszają do jeszcze ostrzejszego ataku. Dokładne rozgrywanie piłki w środku pola i na prawym skrzydle, skutkuje naprawdę dobrze zbudowanymi akcjami zakończonymi celnymi strzałami, jednak wynik pozostaje bez zmian. W 19 min. spotkania blisko zdobycia bramki są młodzicy z Poznania, bowiem po dokładnym podaniu ze środka boiska napastnik gości wyprzedając obrońcę Mieszka wbiega w pole karne. W sytuacji „sam na sam” z bramkarzem przegrywa na szczęście ten pojedynek. Uff… było naprawdę gorąco pod bramką Gniezna, akcja rodem z zakładów bukmacherskich, 50/50 czyli albo bramka, albo nie. Bramkarz był tam gdzie powinien i w kapitalny sposób wyczuł zamierzenia przeciwnika. Jeszcze nie ochłonęły emocje po tej sytuacji, a już za chwilę kolejne zapewniają widzom młodzicy Mieszka Gniezno. Podanie ze środka pola gry dostaje środkowy napastnik, który znajdując się pomiędzy jednym, a drugim obrońcą spowalnia grę i siłą rozpędu wypuszcza ich do przodu. Oddaje mocny strzał, lecz zdaje się wykonany w zbyt dużym pośpiechu i piłka minimalnie przechodzi obok słupka. Znów blisko zdobycia bramki byli mieszkowcy, ale…jest remis.    Za chwilę chciałoby się powiedzieć mamy „powtórkę z rozrywki”, ponieważ wbiegający napastnik przed polem karnym otrzymuje dokładne podanie, które nie zamienia na bramkę mając przed sobą tylko bramkarza. To była już mówiąc żargonem piłkarskim „pełna setka”. W 21 min. spotkania po dośrodkowaniu z rzutu rożnego bramkarz gości mija się z piłką i głową prawie rzucając się na murawę uderza jeden z napastników Mieszka. Zdobywając bramkę podwyższa wynik spotkania na 2:1 dla Mieszka. Po upływie kolejnych minut spokojnej gry z obu stron sędzia kończy pierwszą połowę tego spotkania.
 
Druga część spotkania rozpoczyna się od mocnego uderzenia na bramkę Salosu Poznań.  W 32 min. spotkania piłkę wybitą od obrońcy przejmuje na swojej połowie napastnik, który przyśpieszając przez całą połowę boiska omija obrońcę gości i wbiega w pole karne mając przed sobą już tylko bramkę i osamotnionego bramkarza. Ogrywa go prawą stroną i kiedy ma uderzyć do pustej bramki „gubi kroki”. Wytrącony z rytmu dobija jeszcze piłkę, ale na linii bramkowej stoi już obrońca, który ją wybija. No nie, to wręcz niemożliwe, wszyscy łapią się za głowę – jak to się mogło stać!!! Trener uspokaja, chłopacy gramy dalej! Pressing wywierany na przeciwniku powoduje, że jego obrońcy coraz częściej popełniają błędy w obronie i w końcu powinniśmy być świadkami kolejnych bramek dla drużyny gnieźnieńskiej. Tymczasem z upływem kolejnych minut, równie groźne akcje konstruują pod bramką gnieźnian zawodnicy z Poznania, którzy także byli bardzo blisko zdobycia bramek.  W 42 min. spotkania za faul na przeciwniku w polu karnym sędzia dyktuje rzut karny dla gości. Gwizdek, strzał; bramkarz Mieszka wyczuwa intencje strzelającego, jednak piłka jest zbyt mocno uderzona i ociera się o rękawicę bramkarza wpadając do bramki. Mamy remis w spotkaniu 2:2. Młodzicy z Gniezna muszą jeszcze raz zacząć mecz od początku. W tym momencie liczy się tylko zwycięstwo, i choć sytuacji podbramkowych było jeszcze kilkanaście i nie sposób opisać wszystkich, to wynik meczu nie chce ulec zmianie. Po 60 min. gry, sędzia kończy to spotkanie, które trzeba obiektywnie przyznać toczyło się pod dyktando młodzików z Gniezna.
Miało być zwycięstwo, a jest remis. Szkoda tych niewykorzystanych akcji, ale też zupełnie niepotrzebnego faulu przy prowadzeniu 2:1. Ale! To już historia, mecz się odbył, a wynik dał punkty obu rywalom. Nieopisana nadzieja w tym, że ci młodzi chłopcy zdobywając kolejne doświadczenie boiskowe będą umieli wyciągać właściwe wnioski ze swojej gry, przekładając je na coraz większą motywacje do treningów, po to, aby piąć się coraz wyżej po szczeblach piłkarskiego rzemiosła. Brawo chłopcy, brawo!!!
 
Mieszko Gniezno – SALOS Poznań  2:2 (2:1)
 
Zespół Mieszka wystąpił w składzie: 
1.B.Rynarzewski  2.A.Wierzelewski  3.M.Wilkosz  4.A.Bujanowski  5.D.Manuszak 6.J.Reszel  7.J.Łuczak  8.A.Potocki  9.J.Budziszewski 10.K.Potrawa 11.A.Przybylski 12.M.Szymski 13.J.Bobrowski 14.K.Jochemski 15.B.Jochemski 16.N.Mencel
 
Bramki dla Mieszka zdobyli : Albert Potocki - 1 ( 6 min.), Marcel Szymski -1 ( 21 min.)
 
Radosław Potocki + foto 
 




treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,mieszko-gniezno-2005-mialo-byc-zwyciestwo-a-byl-remis.html