Mieszko Gniezno 2005 – trudno wygrać z rywalem i z przeciwnościami losu…

2016-09-29

W dniu 25 września młodzicy z Gniezna w ramach rozgrywek poznańskiej pierwszej ligi okręgowej grupy mistrzowskiej, rozegrali spotkanie czwartej rundy.

Tym razem był to mecz wyjazdowy z drużyną UKS Śrem. Gospodarze to bardzo dobry zespół, legitymujący się dotychczasowym bilansem: 2 zwycięstwa, 1 porażka. Wczesna godzina tego niedzielnego spotkania spowodowała, że młodzików z Gniezna przywitała w tym pięknie położonym kompleksie sportowym bardzo mokra i kopna murawa z trawy naturalnej, która nie będzie sprzyjać dokładnej i precyzyjnej grze. Już po przedmeczowej rozgrzewce i po mokrych całkowicie butach i getrach piłkarskich widać było, że będzie to trudny mecz dla obu ekip. Jednak ten fakt nie zmieniał nastawienia i motywacji do meczu, a tym samym do wygranej młodych piłkarzy z Gniezna. Punktualnie o godz. 9.30 arbiter spotkania dał sygnał do rozpoczęcia tej rywalizacji. Początkowe minuty upływają pod znakiem wymiany jak największej ilości podań pomiędzy zawodnikami obu ekip, w celu rozpoznania jak zachowuje się mokra i śliska piłka na tej lekko grząskiej murawie. Przeciwnik nie naciska zbyt mocno, widać, że każda z ekip chce dłużej pograć piłką i stopniowo wejść w trudy tego spotkania. Po tym spokojnym początku, i kilku atakom wypracowanym prawa strona boiska gdzie gnieźnianie stwarzają kilka sytuacji podbramkowych, nikt nie spodziewa się, ze za chwilę temperatura tego spotkania podniesie się do granic „skali kibicowania”. W 8 min. spotkania ewidentnie spalony strzał z okolic dziesiątego metra od bramki Mieszka oddaje piłkarz Śremu. Tego faktu zupełnie nie zauważa sędzia spotkania, który znajduje się tuz obok całej sytuacji. Na szczęście bramkarz Mieszka łapie tą trudną i śliską piłkę oddalając niebezpieczeństwo od bramki. Zaczynają się prawdziwe emocje w meczu, które potęguje jeszcze fakt, że decyzje na boisku nie są przynajmniej okiem zwykłego widza o minimalnej znajomości zasad gry w piłkę nożną podejmowane zgodnie z rzeczywistym stanem. Nie mijają kolejne 2 min. gry i mamy podobną sytuację. Ewidentnie spalone zagranie umyka uwadze na boisku, i napastnik gospodarzy przez nikogo niepilnowany z łatwością wbija piłkę do bramki gnieźnian. Przegrywamy 0:1 i na nic zdają się protesty i zapytania adresowane do sędziego przez kierownictwo drużyny Mieszka. Gra toczy się dalej, ale atmosfera tego spotkania staje się bardzo nerwowa. W 12 min. spotkania chciałoby się napisać, że „ mamy powtórkę z rozrywki ”, bowiem kolejna akcja przeprowadzona przez gospodarzy środkiem boiska kończy się wyśmienitym, co prawda podaniem do lewego napastnika, który po raz kolejny znajduje się za obrońcą Mieszka. Spalony, czekamy na gwizdek, ale nie !!! gra toczy się dalej i mocny a zarazem dokładny strzał gospodarzy podwyższa wynik spotkania na 0:2 dla UKS Śrem. No nie… kolejny spalony i nic? Żadnej reakcji, żadnego przerwania gry. Strata dwóch bramek w tak kuriozalny sposób powoduje, że do zespołu gnieźnieńskiego wkrada się nerwowość i małe zamieszanie. Młodzicy z Gniezna chcą teraz za wszelką cenę strzelić bramkę, i prawie im się to udaje. Podanie od środkowego pomocnika otrzymuje  napastnik, który na pełnej szybkości wbiega w pole karne rywala i oddaje strzał w lewy narożnik bramki. Niestety bramkarz gospodarzy wyczuwa intencję strzelającego i rzucając się wybija piłkę poza swoja bramkę. Niesamowite, że mieszkowcy nie zdobywają bramki, ale przyznać trzeba, że gra w tym spotkaniu i decyzje w nim podejmowane nie są sprzymierzeńcami piłkarzy z Gniezna. Młodzicy walczą, starają się z całych sił zdobyć tą upragnioną bramkę, która jak się zdaje otworzyłaby dla nich dopiero to spotkanie.  15 min. meczu misterna wymiana podań pomiędzy zawodnikami ze Śremu powoduje, że z łatwością przedostają się przez lewa obronę gnieźnian i nie pilnowany przez nikogo na środku pola karnego napastnik precyzyjnym starzałem ustala wynik spotkania na 0:3 dla gospodarzy UKS Śrem. W tym momencie mieszkowcy wyzwalają w sobie tą „ sportową złość ”, która została przyhamowana przez „ różne ” okoliczności, które miały miejsce na boisku. Zaczynają grać skrzydłami, środkiem, budują kapitalne akcje, po których piłka nie chce wpaść do bramki rywala. Jednak są one na tyle budujące, że pozwalają cały czas wierzyć, iż końcowy wynik spotkania da się jeszcze odwrócić. Dominacja młodych gnieźnian pod koniec pierwszej połowy jest już tak duża, że tylko kwestią czasu pozostaje zdobycie upragnionej bramki. Jakby emocji w tym spotkaniu było mało, to w 18 min. meczu rzut wolny wykonywany przez gospodarzy zostaje zamieniony na dość przypadkowo zdobyta bramkę. Piłka po strzale z odległości ok. 17 metrów od bramki odbija się od obrońcy Mieszka i wpada wprost do napastnika UKS Śrem. Ten jednak nie mogąc czysto złożyć się do oddania strzału uderza piłkę przypadkowo wewnętrzną częścią kolana. Piłka idealnie kieruje się w stronę „ okienka bramki ” Gniezna. Bramkarz bez szans na udana interwencję. Ale szczęście dopisuje gospodarzom tego spotkania! Jest 0:4,  ale przebieg tego spotkania kompletnie tego wyniku nie odzwierciedla. Młodzicy z Gniezna nie załamują się stratą bramki, i nie spuszczają jeszcze głów. Pomimo przeciwności losu i ogromnego pecha cały czas grają z takim samym zaangażowaniem i z wolą zwycięstwa. Aż miło się patrzy jak ci młodzi chłopcy, którzy przecież przegrywają to spotkanie z niesamowitą pieczołowitością budują kolejne akcje i stwarzają sytuacje do zdobycia bramki. Na 5 min. przed końcem pierwszej połowy po raz kolejny na spalonym jest napastnik gospodarzy. W sytuacji podbramkowej dla drużyny przeciwnej któryś z kibiców już nie wytrzymuje i z bezradności krzyczy „…spalony jak byk ” na szczęście sędzia słyszy to i być może widzi, reaguje. W 24 min. spotkania bramkarz gospodarzy żle wybija piłkę od swojej bramki, która trafia wprost pod nogi środkowego pomocnik Mieszka. Ten w połowie boiska dogrywa do środkowego napastnika, który mija obrońcę rywali i wpada na pole karne. Przekłada piłkę z prawej na lewa nogę i strzela płasko po ziemi. Jest! Gniezno zdobywa bramkę i przegrywa 1:4. Teraz piłkarze Mieszka dostają niesamowitej motywacji i napierają bez przerwy na bramkę rywala. Jednak po kilku minutach sędzia kończy pierwszą połowę meczu.
 
Młodzicy z Gniezna wychodzą na drugą połowę z taka samą energią i pozytywnym myśleniem jak na pierwszą. Rozgrywają piłkę bardzo dokładnie, z przynależną sobie łatwością i radością gry. Wynik zupełnie nie odzwierciedla przebiegu spotkania, które teraz toczy się pod dyktando gnieźnian. Mieszko Gniezno dominuje w każdym aspekcie gry, co znajduje potwierdzenie w 14 min. drugiej połowy. Za faul na obrońcy Mieszka sędzia dyktuje rzut wolny ok. 3 metry od narożnika pola karnego Śremu. Piłkę ustawia napastnik Mieszka, który podczas ustawiania muru wymienia jeszcze uwagi z Trenerem. Kapitanie oddany strzał z chirurgiczną wręcz precyzją na krótki słupek bramki rywala totalnie zaskakuje bramkarza, któremu piłka przelatuje tuz obok głowy. Gnieźnianie odrabiają straty i jest już tylko 2:4. Nie mijają kolejne minuty a mieszkowcy są blisko zdobycia trzeciej bramki, bowiem świetne dośrodkowanie wyprowadza prawy napastnik, który wymanewrowuje dwóch obrońców i wrzuca piłkę w pole karne wprost na głowę kolegi z drużyny Niestety piłka minimalnie szybuje ponad poprzeczką bramki rywala. Tak upływa druga część spotkania, w której młodzicy Gniezna wyprowadzili kilkanaście akcji które powinny zakończyć się inaczej, Oddali kilkanaście strzałów celnych na bramkę gospodarzy, natomiast drużyna przeciwna wyprowadziła zaledwie dwie akcje po których został oddany celny strzał na bramkę Gniezna. Po 60 min. czystej gry z obu stron sędzia kończy to spotkanie pełne niesamowitych zwrotów akcji, a przede wszystkim sportowych i nie tylko emocji, które zdaje się zawsze towarzysza spotkaniom rocznika 2005.Chłopcy pokazali charakter, twardą i nieustępliwą walkę o zwycięstwo do końcowego gwizdka, będąc całkowicie odpornymi na niektóre niekorzystne dla nich sytuacje i decyzje, z którymi musieli się sami uporać. Na koniec tego sprawozdania z wyjazdowego meczu zarówno bierny jak i czynny - wnikliwy obserwator tegoż widowiska zadawał sobie pytanie – co by było, gdyby?... nie te pierwsze kilkanaście minut w meczu. I tu przychodzą z pomocą jakże odpowiednie i proste słowa a zarazem prawdziwe, które kiedyś usłyszałem z ust pewnego nauczyciela „ …gdybać to my sobie już kolego możemy, ale na matematyce w dziale rachunek prawdopodobieństwa…”. I uważam, że miał rację, mecz już się odbył, wynik poszedł w świat, trzeba go uszanować podobnie jak rywala, zostawić go i skupić się na następnym spotkaniu. Najważniejsze, że ci młodzi gnieźnieńscy piłkarze tym meczem udowodnili sobie sami, że są mocni zarówno mentalnie, jak i psychicznie nie poddając się i walcząc do samego końca. I o to chodzi. Brawo chłopcy, brawo!!!
 
Mieszko Gniezno – UKS Śrem 2:4 ( 1:4 )
 
Zespół Mieszka wystąpił w składzie: 1. B. Rynarzewski 2.M.Wilkosz 3.K.Potrawa 4. J.Reszel 5. B. Jochemski 6. K. Jochemski 7.      K. Mencel 8. J.Łuczak 9. D. Manuszak 10. A.Potocki  11. M.Szymski 12.A. Bujanowski 13. A. Wierzelewski 14. A.Przybylski 15.J.Bobrowski
 
Bramki dla Mieszka zdobył : Albert Potocki – 2
 
Radosław Potocki + foto 
 
 
 
 
 
 
 




treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,mieszko-gniezno-2005-trudno-wygrac-z-rywalem-i-z.html