Mieszkowcy mogą przejść do historii

2017-11-03

Bardzo ciekawe zapowiada się ostatni w rundzie jesiennej mecz z udziałem gnieźnieńskiego Mieszka. W sobotę 4 października biało-niebiescy wyjeżdżają do Trzcianki aby zmierzyć się z tamtejszym Lubuszaninem i bez wątpienia będzie to bardzo trudna potyczka dla podopiecznych Mariusza Bekasa. Stawką są nie tylko ligowe punkty, ale także komplet zwycięstw w całej rundzie, a wyczyn taki na stałe wpisałby się do historii piłki nożnej nie tylko w naszym mieście!

W najbliższy weekend czwartoligowcy z grupy północnej osiągną półmetek rozgrywek. Ostatnim rywalem niepokonanego w tym sezonie Mieszka, będzie obrońca tytułu mistrzowskiego z ubiegłego sezonu, który jednak w obecnej edycji zmagań spisuje się poniżej oczekiwań i możliwości. Lubuszanin, po ubiegłosezonowym sukcesie i odpadnięciu w barażach z Centrą Ostrów Wlkp., uznawany był przed nowym sezonem jako jeden z kandydatów do walki o awans do III ligi. Rzeczywistość okazała się jednak bardzo brutalna, gdyż podopieczni Jarosława Feciucha zajmują dopiero dziewiąte miejsce ze stratą 22. punktów do lidera. To powoduje duże rozczarowanie w trzcianeckim środowisku, gdyż w tak ważnym sezonie Lubuszanin spisuje się najgorzej od wielu, wielu lat. Nie zmienia to jednak faktu, że piłkarze z Trzcianki są nadal bardzo groźnym i wymagającym rywalem. Dlatego też dla gnieźnian zapowiada się bardzo trudny mecz. 
 
Zespół z Trzcianki to ekipa z którą w ostatnim czasie wiodło się nam fatalnie. Ostatnie punkty z Lubuszaninem, mieszkowcy zdobyli 18 sierpnia 2013 roku kiedy to wygrali 2:1. Od tamtego meczu obie jedenastki konfrontowały się jeszcze pięciokrotnie i wszystkie te spotkania na swoją korzyść rozstrzygnęli nasi rywale. Jeśli dodamy do tego bilans bramkowy ostatnich pięciu meczów 3:17 to mamy obraz jak bardzo wymagającym i niewygodnym rywalem był dla nas zespół trzcianecki. 
 
W szeregach Lubuszanina obecnie występuje aż trzech byłych graczy Mieszka. Mowa o Pawle Iwanickim, Mateuszu Kaczorze i Damianie Zamiarze. Wszyscy są podstawowymi graczami "Lubu", a popularny "Iwan" kapitanem i zdecydowanym jego liderem. O ile w sobotnim meczu przeciwko swojemu byłemu klubowi będą mogli wystąpić zarówno Kaczor jak i Zamiar, to ominie ta możliwość Pawła Iwanickiego. Powodem jest "kartkowa" pauza, którą zawodnik ten do odcierpienia miał w poprzedniej kolejce w Łobżenicy, ale ze względu na odwołanie tamtego meczu pauza przeszła na pojedynek z Mieszkiem. 
 
W ekipie Mieszka  nie zagrają na pewno kontuzjowany Adam Konieczny oraz Filip Kruczyński, który przechodził w minionym tygodniu zabieg stomatologiczny, a ten wyklucza go z udział w treningach na kilka najbliższych dni. W minionym tygodniu do treningów powrócił z kolei Dawid Urbaniak, ale nie wiadomo czy znajdzie się jeszcze w meczowej kadrze, którą trener Bekas ogłosi po piątkowym rozruchu. Nie znajdzie się w niej jedyny były gracz Lubuszanina, który znajdował się w kadrze Mieszka na rundę jesienną, a mowa oczywiście o Pawle Beserze. Jak już informowaliśmy, w tygodniu poprzedzającym sobotnią potyczkę Beser odszedł z klubu.
 
Sobotni mecz rozpocznie się o godzinie 14.00, a poprowadzi go jako arbiter główny Filip Bartoszewski z Piły.
 
Ostatni raz obie jedenastki spotkały się w sezonie 2015/2016, kiedy to dwukrotnie "górą" był Lubuszanin, jesienią w Gnieźnie wygrał 5:1 (na zdjęciu), a w rewanżu w Trzciance 2:1.  Ciekawostkę stanowi fakt, że w tym pierwszym meczu honorowego gola dla biało-niebieskich zdobył... Mateusz Kaczor.
 
Źródło - Mieszko Gniezno/ foto archiwum SportGniezno.pl
 




treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,mieszkowcy-moga-przejsc-do-historii.html