Mińsk zaskakujący, przyjazny i inspirujący

2019-07-09

Tydzień temu dobiegły końca II Igrzyska Europejskie w Mińsku. O rywalizacji sportowej i sukcesach Polaków (chyba jednak mniejszych niż tego oczekiwaliśmy) informowałem Państwa na bieżąco. Dziś nieco o całej otoczce tej imprezy.

 

Białoruś w Polsce wciąż postrzegana jest  jako kraj głównie rolniczy, z mało wydajnymi kołchozami, mocno związany z komunistyczną przeszłością, a dodatkowo rządzony silną ręką dyktatora. I pewnie jest w tym część prawdy, ale sama stolica tego kraju nie odbiega, a pod niektórymi względami nawet przewyższa miasta Europy Zachodniej. 

 

 

Relikty przeszłości spotyka się nie tylko w Mińsku, ale także np. w Grodnie:

 

 

 

 

Nie przeszkadza to jednak wcale, żeby w widocznej w głębi Katedrze św. Franciszka Ksawerego odbywały się msze - również w języku polskim, a procesja Bożego Ciała, w której uczestniczy ok. 5000 osób wymusza zamknięcie ruchu drogowego w sporej części miasta i dla mnie jest manifestacją nie tylko wiary, ale również polskości (ok. 1/4 mieszkańców Grodna to Polacy).

 

 

Trudno w tej sytuacji mówić o jakimkolwiek reżimie, no chyba, że wspomni się lata osiemdziesiąte w Polsce...

 

W Mińsku Polaków jest  już znacznie mniej. Nie słychać naszego języka na ulicach. Nie słychać też jednak białoruskiego. Zaskakującym dla mnie był fakt, że nawet w szkołach językiem wykładowym jest rosyjski, a białoruski jest przedmiotem dodatkowym.

 

Samo miasto jednak imponuje swą wielkością i przestronnością. Już na wprost wyjścia z nowoczesnego, klimatyzowanego budynku dworca kolejowego widać imponującą "Bramę Mińska":

 

 

To dwa potężne gmachy sprawiające wrażenie lustrzanego odbicia. Wchodząc między oba budynki ulicą Kirawa w ciągu niespełna 10 minut dojdzie się do stadionu Dynama będącego główną areną igrzysk i największym obiektem sportowym Mińska łączącym nowoczesność

 

 

z elementami architektury  starożytnej

 

 

Zdecydowana większość obiektów sportowych w Mińsku, gdzie były rozgrywane igrzyska, jest  nowoczesna i bardzo funkcjonalna

 

Najbardziej centralnie położonym  był Pałac Sportu (zapasy, sambo)

 

 

Tuż obok usytuowano Polową Arenę (w formie olbrzymiego namiotu, w którym rozgrywany był turniej streetballa.

 

 

Największym obiektem zamkniętym była hala Mińsk Arena (gimnastyka sportowa i artystyczna, skoki na trampolinie, aerobik sportowy)

 

 

Tuż obok znajdował się kryty tor kolarski

 

 

Bardzo nowocześnie wygląda też Cziżowka Arena, gdzie toczyła się rywalizacja w judo i karate.

 

 

Walki bokserskie odbywały się w Pałacu Sportu "Uruczie"

 

 

Falcon Club, gdzie toczyli zmagania badmintoniści w środku bardziej przypomina teatr niż arenę sportową

 

 

Pozostałe obiekty były może nieco mniej imponujące, choć równie funkcjonale i jak pisałem już wcześniej w podsumowaniu imprezy Kraków, który zorganizuje III Igrzyska Europejskie ma bardzo wysoko zawieszoną poprzeczkę.

 

Oprócz samych aren sportowych istotna jest też komunikacja. W Mińsku główne ulice mają w większości po co najmniej 3 pasy w każdą stronę. Jeden przeznaczony jest dla autobusów i trolejbusów. Bardzo sprawnie działa także metro posiadające 2 linie (trzecia jest w budowie). W stolicy Białorusi niemal nie ma korków. Zdarzają się niewielkie w godzinach szczytu. Jest natomiast dużo przestrzeni i czasem, żeby przejść z jednej strony ulicy na drugą trzeba pokonać odległość ponad kilometra. To wcale nie żart. Czteropasmowe drogi są (poza ścisłym centrum ) niemal pozbawione przejść dla pieszych w formie "zebry".  Są natomiast przejścia podziemne. Odległości między nimi zwłaszcza dalej od centrum są jednak dość spore.

 

 

Architektura Mińska imponuje rozmachem. Najlepszym tego przykładem jest mający ponad 200 m długości budynek nad Swisłoczą (vis a vis Pałacu Sportu)

 

 

Ale chyba najbardziej imponującym pod względem koncepcji architektonicznej jest budynek Biblioteki Narodowej

 

 

Oczywiście nie może zabraknąć reliktów minionej (przynajmniej u nas) epoki

 

 

Ale niektóre dzielnice do złudzenia przypominają mi włoskie wybrzeże Adriatyku

 

 

I jeszcze jedna ciekawostka. Podczas gdy polski premier zapowiada milion aut elektrycznych, a w naszym kraju nie widziałem jeszcze żadnej stacji ładowania, to w Mińsku, czy nawet Grodnie taki obrazek nie jest czymś zaskakującym.

 

 

Chociaż muszę przyznać, że widziałem tylko jedno auto korzystające z tej stacji.

 

Podsumowując. O ile w Grodnie byłem już kilkukrotnie (ostatni raz jakieś 20 lat temu) i zmiany w tym mieście są może niewielkie, ale na pewno pozytywne, to Mińsk zaskoczył mnie bardzo: nowoczesnością, przestronnością, znakomitym jedzeniem (niestety większości produktów spożywczych nie można przywieźć do Polski) architekturą i infrastrukturą ze szczególnym podkreśleniem znakomicie zorganizowanego transportu drogowego i publicznego.  Niestety, ze względu na obowiązki dziennikarskie nie byłem w stanie zwiedzić całego miasta. Praca podczas obsługi takiej imprezy zabiera nawet 20 godzin na dobę. Kiedy jednak rano, po czterech godzinach snu spotykałem uśmiechniętych, witających mnie, bardzo pomocnych i często mówiących po polsku (choć z trudem) wolontariuszy od razu dostawałem dodatkowej porcji energii.

 

 

Mam nadzieję, że podobnie jak miało to miejsce po mundialu w Rosji,  władze w Mińsku zdecydują się przedłużyć ważność akredytacji prasowych jako wizy do końca tego roku. Wtedy z pewnością wrócę na Białoruś już tylko w celach turystycznych.

 

 

Radosław Kossakowski + foto

 

PS. Za kilka dni napiszę jeszcze o wydarzeniach kulturalnych towarzyszących igrzyskom w Mińsku.

 

 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,minsk-zaskakujacy-przyjazny-i-inspirujacy.html