O ile rok temu po niezbyt udanym dla niego sezonie takie odejście przyjęte zostałoby przez kibiców zapewne bez większego żalu, to w tym roku Mirosław Jabłoński był jednym z silniejszych punktów zespołu i jego odejście z klubu wydaje się być sporym osłabieniem.
- Wszystko się kiedyś kończy. Mój czas w Starcie Gniezno również. Serdecznie dziękuję Klubowi za współpracę, Sponsorom za ogromną pomoc, a Kibicom za wspaniały doping. Teraz pora na nowe cele i wyzwania – napisał na swoim profilu na Facebooku wychowanek Startu. Sezon 2019 na pierwszoligowych torach Mirosław Jabłoński zakończył ze średnią 1.800/bieg. Wystąpił w czternastu spotkaniach Car Gwarant Startu, a taki wynik dał mu 22 miejsce wśród zawodników rywalizujących na zapleczu PGE Ekstraligi. Nie mniej ważnym aspektem jego pracy w Starcie była funkcja szkoleniowca Aforti Szkółki Żużlowej, której efektem jest piątka wychowanków (dwóch na motocyklach 250 cm³ i trzech w klasie 500 cm³). która zdała egzamin na żużlowy certyfikat.
- Decyzja o rozstaniu z Mirosławem Jabłońskim była bardzo trudna i obarczona emocjami, chyba jeszcze większymi niż rok temu, kiedy rozstawaliśmy się z Marcinem Nowakiem. Sentymenty jednak musimy odłożyć na bok. Jesteśmy wdzięczni za to, co Mirek zrobił dla żużla w Gnieźnie. Czasami jednak trzeba się rozstać, aby wyznaczać sobie nowe cele. Dziękujemy za współpracę przez te lata i mówimy Mirkowi do widzenia – powiedział Rafael Wojciechowski, menadżer zespołu Startu.
Gnieźnieńska drużyna liczy obecnie pięciu seniorów. Są to Jurica Pavlic, Oskar Fajfer, Adrian Gała, Frederik Jakobsen oraz Oliver Berntzon, który także rozważał odejście z ze Startu ostatecznie decydując się na pozostanie w gnieźnieńskim zespole. Wiele wskazuje na to, że do tej piątki dołączy wkrótce Timo Lahti. Fin w minionym sezonie był czołowym zawodnikiem Lokomotivu Daugavpils, a teraz miałby nie tylko wypełnić lukę po Mirku Jabłońskim, ale dać drużynie dodatkową siłę w walce o finał rozgrywek I ligi.
Radosław Kossakowski/foto archiwum