Narodowy wciąż zaczarowany dla Lecha

2022-05-02

W poniedziałek, 2 maja, na Stadionie Narodowym w Warszawie rozegrany został mecz finałowy Fortuna Pucharu Polski. Zmierzyły się w nim drużyny walczące też aktualnie o mistrzostwo kraju. Dlatego też trudno było wskazać faworyta tej potyczki.

Raków bronił trofeum, które wywalczył przed rokiem pokonując Arkę Gdynia 2:1. Tamto spotkanie rozegrano bez udziału publiczności na Arenie Lublin. Tym razem trybuny miały być pełne. Miały być, ale zorganizowanych grup  najbardziej zagorzałych fanów Kolejorza nie wpuszczono na stadion i lechici grali bez charakterystycznego dla tego zespołu dopingu. Czy to było przyczyną porażki? Może pewną składową, bo sportowo przez większość spotkania obrońcy trofeum wyglądali po prostu lepiej. Już w 6. minucie objęli prowadzenie. Daleką wrzutkę z głębi boiska wykorzystał Vladislavs Gutkovskis. Zbiegając w lewą stronę uderzył w kierunku dalszego słupka, a Mickey van der Hart, mimo że wyciągnął się jak struna, nie zdołał sięgnąć futbolówki. Siedem minut później strzał głową Ivana Lopeza z czwartego metra obronił instynktownie bramkarz Lecha. W 16. minucie częstochowianie egzekwowali rzut wolny z około dwudziestu metrów. Piłkę ustawił sobie Lopez i strzelił minimalnie nad prawym spojeniem słupka z poprzeczką. W odpowiedzi  sprzed linii pola karnego uderzył Jakub Kamiński, ale trafił tylko w poprzeczkę bramki częstochowian. Bliski szczęścia był także Joel Pereira, ale piłka po jego uderzeniu poszybowała nad poprzeczką. W 23. minucie  sfaulowany został szarżujący przed polem karnym gości Jakub Kamiński. Rzut wolny z ponad dwudziestu metrów egzekwował Joel Pereira, ale jeden z częstochowian ofiarnie zablokował to uderzenie wybijając piłkę na róg. W 35. minucie szybką akcję Lecha prawym skrzydłem zakończył silnym strzałem około dwunastu metrów  Dawid Kownacki. Kacpra Trelowskiego  wyręczył stojący na piątym metrze Tomas Petrasek wybijając piłkę na róg. Ten został przez lechitów niewykorzystany, a szybka kontra sprawiła, że Mateusz Wdowiak znalazł się w sytuacji „sam na sam” z Mickey’em van der Hartem i podwyższył na 0:2. Takim rezultatem zakończyła się pierwsza połowa tego pojedynku. Po zmianie stron Lech ruszył do odrabiania strat spychając rywali do defensywy  i w 53. minucie zdobył kontaktowego gola. Atak pozycyjny poznanian zakończył silnym strzałem z dwunastego metra Dawid Kownacki. Jedenaście minut później bliski wyrównania był Mikael Ishak. Mając sporo miejsca Szwed uderzył z linii pola karnego, ale posłał piłkę minimalnie nad poprzeczką bramki rywali. Lech atakował, jednak bez przekonania, a Raków skutecznie grał z kontry. W 77. minucie spotkania dwójkowa akcja Ivana Lopeza z Franem Tudorem zakończyła się celnym strzałem Hiszpana i Raków praktycznie przesądził o  obronie trofeum. W 88. minucie za brutalny faul na Filipie Marchwińskim czerwoną kartką ukarany został jeszcze  Jakub Arak i Raków kończył mecz w „dziesiątkę”, ale poznanianie nie potrafili wykorzystać liczebnej przewagi. Najbliższy tego był dwukrotnie Mikael Ishak, ale najpierw uderzając z woleja na piątym metrze posłał piłkę obok lewego słupka, a po chwili jego strzał zablokował jeden z częstochowskich obrońców. Lech przegrał po raz czwarty finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym, który staje się powoli najmniej ulubionym obiektem dla zawodników i kibiców Kolejorza.

 

Lech Poznań –  Raków Częstochowa 1:3 (0:2)

 

Bramki:

Lech  – Dawid Kownacki – 1  (53’)

Raków ––  Vladislavs Gutkovskis  - 1 (6’), Mateusz Wdowiak – 1 (36’), Ivan Lopez – 1 (77’)

 

Sędziował  Szymon Marciniak z Płocka

 

Radosław Kossakowski + foto  (fotogaleria)

 

 

 

 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,narodowy-wciaz-zaczarowany-dla-lecha.html