Już w 1 minucie spotkania w doskonałej sytuacji znalazł się Krzysztof Chojnacki ale piłka po jego strzale minęła światło bramki. Kolejną doskonałą okazję Zjednoczeni mieli w 12 minucie ale piłkę po strzale Daniela Szymańskiego z linii bramkowej wybił jeden z obrońców Obry. Sam pojedynek był jednak bardzo brzydki i obfitujący w wiele fauli, wielokrotnie wręcz bardzo "aptekarskich". Sędzia tego meczu nie dał powalczyć, a każde przewrócenie się gospodarzy okraszone krzykiem "ała" było przez niego odgwizdywane, podczas gdy w drugą stronę nie zawsze był konsekwentny. Trzemesznianie nie potrafili również ze swojej strony wykrzesać czegoś więcej, co pozwoliłoby na zdominowanie przeciwnika. Obra z biegiem czasu dochodziła do coraz groźniejszych sytuacji i w 35 minucie wyszła na prowadzenie, wykorzystując błąd linii obrony Zjednoczonych. Oprócz tej bramki mieli jednak kilka kolejnych groźnych strzałów, które nie znalazły jednak drogi do bramki. Nasz zespół z kolei poza wspomnianymi już dwoma strzałami nie zagroził więcej bramce gospodarzy w pierwszej połowie. Dopiero w drugiej części rzucił się do ataku i kilka razy groźnie zaatakował. Wyrównującego gola nie udało się jednak strzelić, a i gospodarze mimo kilku szans nie podwyższyli swojego prowadzenia i ostatecznie wygrali skromnie 1:0.
W kolejnym spotkaniu Zjednoczeni podejmować będą w sobotę 3 listopada o 14:00 na Stadionie Miejskim w Trzemesznie zespół Pogoni Nowe Skalmierzyce.
Obra 1912 Kościan - Zjednoczeni Trzemeszno 1:0 (1:0)
Skład Zjednoczonych: Szymon Menz, Michał Kachniarz (c), Robert Pepliński, Krzysztof Majchrzak, Adam Niedzielski (69' Bartosz Andrzejewski), Daniel Szymański, Kamil Wysocki, Jacek Wojciechowski (80' Kacper Lewandowski), Szymon Meller (61' Kacper Serwatka), Dawid Ciążyński (61' Mateusz Kaczor), Krzysztof Chojnacki. Ponadto w rezerwie: Tomasz Wachowiak, Błażej Matysiak, Michał Wiśniewski
Zjednoczeni Trzemeszno/foto archiwum SportGniezno.pl
W sobotę 27 października zespół Zjednoczonych udał się do Kościana na mecz w ramach wielkopolskiej IV ligi z miejscową Obrą. Mecz nie był porywającym widowiskiem ale to gospodarze zdołali zdobyć jedynego, jak się później okazało zwycięskiego gola.