„Ojciec jest dla mnie wzorem”

2017-01-04

Patryk Fajfer to najmłodszy z jeżdżących na żużlu synów byłego kapitana Startu - Tomasza. Młodzieżowiec gnieźnieńskiego klubu uzyskał licencję w sierpniu 2014, a już w pierwszej części kolejnego sezonu doznał groźnej kontuzji, która poważnie zakłóciła jego sportowy rozwój. Mimo problemów zdrowotnych znalazł się w kadrze GKM Grudziądz w minionym sezonie, ale nie pojeździł sobie w ekstralidze i zdecydował się na powrót do macierzystego klubu.

            - Twoja kariera żużlowa zanim rozpoczęła się na dobre została  przerwana przez poważną kontuzję. A jak czujesz się obecnie?

            - Rzeczywiście kontuzja była bardzo groźna i wykluczyła mnie z uprawiania sportu na długie miesiące. Na szczęście dzięki lekarzom i osteopatom możliwy był powrót do aktywności fizycznej. Tak naprawdę jednak sprawność noga uzyskała dopiero dzięki ćwiczeniom, które realizował ze mną trener Przemysław Gnat z klubu Walka Gniezno. Obecnie ta kontuzjowana noga jest już w bardzo dobrej kondycji. Paradoksalnie bardziej boli mnie teraz nie prawa, a lewa noga, która była mocniej obciążona przez cały okres leczenia kontuzji.  Teraz bez problemów jeżdżę już na łyżwach. Wkrótce z rodziną wyjeżdżamy na narty. Zatem można powiedzieć, że powoli zapominam o tej kontuzji i na pewno będę mógł dobrze przygotować się do sezonu.  Jestem przekonany, że ta noga nie będzie mi przeszkadzać ani w przygotowaniach, ani w jeździe.
            - Skoro zapominasz już na dobre o kontuzji, to powiedz w jaki sposób przygotowujesz się do sezonu?
            - Przygotowania do sezonu rozpocząłem już na początku listopada. Główne zajęcia ogólnorozwojowe są prowadzone przez wspomnianego już Przemysława Gnata. Oprócz typowych ćwiczeń ogólnorozwojowych mam możliwość trenowania brazylijskiego jiu-jitsu, zapasów, różnego rodzaju upadków co z pewnością może być  przydatne w różnych sytuacjach torowych. Dzięki temu, że od kilku tygodni mamy w Gnieźnie sztuczne lodowisko często jeżdżę na łyżwach, a przynajmniej dwa razy w tygodniu staramy się także rozgrywać mecze hokejowe. To głównie takie rodzinne granie. Jest z nami między innymi mój kuzyn Kevin, ale także na przykład Mirek Jabłoński. 
            - To chyba dobry pomysł, że władze klubu postanowiły odbudować żużel w Gnieźnie w oparciu o wychowanków z Startu?
            - To rzeczywiście bardzo dobry pomysł. Muszę przyznać że dzięki temu już teraz między nami panuje naprawdę dobra atmosfera. Fajne podejście jest też ze strony władz klubu -  przynajmniej ja nie odczuwam jakiejś presji. Wiadomo, że władze klubu chcą żebyśmy wywalczyli w tym sezonie awans, ale nie odczuwam, aby musiało to zostać zrealizowane za wszelką cenę. Jak na razie jestem bardzo zadowolony z decyzji o powrocie do macierzystego klubu.
            - Jakim sprzętem będziesz dysponował w nowym sezonie?
            - Na chwilę obecną mam do dyspozycji dwa kompletne motocykle. Mam też jeden silnik rezerwowy. Myślę, że to powinno wystarczyć mi, aby objechać cały sezon. Jeśli zdarzyłoby się coś niespodziewanego, to myślę też, że nie byłoby problemu aby liczyć na wsparcie klubu, czy wypożyczenie sprzętu od któregoś z kolegów z drużyny.
            - Dwóch Jabłońskich, dwóch Fajferów - niewiele brakowało by w zespole znalazło się aż trzech Fajferów, bo twojego starszego brata Oscara przecież także przymierzano do tej drużyny. Ostatecznie był chyba jednak poza z zasięgiem obecnych możliwości finansowych klubu…?
            - Myślę że nie chodziło tutaj o kwestie finansowe. Oskar był po prostu w minionym sezonie czołowym zawodnikiem swojego klubu. Nie chciał niczego zmieniać. Dostał konkretną propozycję z Wybrzeża i dlatego ją przyjął Miejmy nadzieję że za rok będzie już jednak  taka sytuacja, że dołączy do nas i wesprze drużynę Startu.
            - W Gnieźnie wszyscy stawiają sobie za cel awans drużyny do pierwszej ligi A jakie ty masz swoje plany indywidualne po powrocie do uprawiania sportu żużlowego, a tak naprawdę wreszcie na poważnym starcie kariery?
            - Marzy mi się sezon przede wszystkim bez kontuzji. Ale też taki, w którym byłbym ważną częścią drużyny - zawodnikiem, który dokłada swoją cegiełkę do każdego zwycięstwa,  abym także za rok mógł wesprzeć zespół Startu.
            - Na ile wsparciem w żużlowej karierze jest dla ciebie twój ojciec - niegdyś kapitan zespołu Startu - Tomasz Fajfer. 
            - Na ojca mogę liczyć zawsze, w każdej sytuacji. Nie istotne czy to są kwestie dotyczące wyłącznie żużla, czy także sprawy osobiste. Ojciec jest dla mnie wzorem, jest moim nauczycielem, psychologiem. Jest najważniejszą dla mnie osobą. To on nauczył mnie żużlowych podstaw i teraz myślę, że po kolei będzie prowadził mnie w karierze.
            - W  tym sezonie będziemy mieli w Starcie ciekawą sytuację.  W drużynie będą występować dwaj Fajferowie - synowie dwóch byłych żużlowców, decydujących o potencjale zespołu Startu w ostatniej dekadzie ubiegłego wieku. Czy można spodziewać się bardziej rywalizacji, czy współpracy między teamami Tomasza Fajfera i Adama Fajfera, który jest ojcem Kevina?
            - Myślę, że to nie będzie rywalizacja - raczej współpraca. Chcemy z Kevinem tworzyć naprawdę dobry duet juniorski, który będzie znaczącym wsparciem dla drużyny w poszczególnych meczach. 

 

rozmawiał: RADOSŁAW KOSSAKOWSKI

 

 

Wywiad ukazał się w najnowszym wydaniu "Tygodnika Żużlowego" (2/2017)

 

Radosław Kossakowski + foto

 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,ojciec-jest-dla-mnie-wzorem.html