Porażka, która nie przyniosła wstydu

2018-09-09

Na rewanżowy mecz półfinałowy Nice I Ligi Żużlowej Car Gwarant Start Gniezno wyjechał w minioną niedzielę, 9 września, do Rybnika, gdzie byli podejmowani przez tamtejszy ROW. Pierwsze spotkanie tych drużyn rozegrane tydzień wcześniej w Gnieźnie zakończyło się remisem 45:45 i w tej sytuacji faworytami starcia byli gospodarze.

Tymczasem gnieźnianie od początku pojedynku toczyli wyrównany bój prowadząc dwoma punktami po wyścigach młodzieżowców.  Wprawdzie gospodarze zdołali doprowadzić do remisu po pięciu biegach, a później nastąpiła istna wymiana ciosów, ale jeszcze po dziewięciu wyścigach to startowcy byli górą przy wyniku 26:28. Zanosiło się więc na sporą niespodziankę, a nawet sensację. Tymczasem dwa kolejne biegi wygrane podwójnie przez gospodarzy sprawiły, że marzenie a awansie do finału wyraźnie oddaliło się od czerwono-czarnych. Gospodarze jeszcze przed wyścigami nominowanymi zapewnili sobie miejsce w finałowym dwumeczu, a w ostatnim wyścigu przypieczętowali zwycięstwo nad Startem wygrywając podwójnie. Ostatecznie mecz zakończył się triumfem gospodarzy 52:38. Rywalami rybniczan w rozgrywce finałowej będzie  Motor Lublin, który po minimalnej wygranej w Daugavpils, w sobotę, 8 września, wyraźnie pokonał w rewanżu Lokomotiv 55:35.

 

Po meczu powiedzieli:


Rafael Wojciechowski (menedżer Car Gwarant Startu Gniezno) - Gratuluję gospodarzom awansu do finału. Przed przyjazdem tutaj zapowiadaliśmy walkę do końca i to założenie realizowaliśmy  do ostatniego wyścigu.  ROW był po prostu lepszą drużyną w ostatniej fazie meczu, ale i tak wszystkim naszym zawodnikom należą się słowa podziękowania. Myślę, że możemy wyjechać z Rybnika z podniesioną głową.


Marcin Nowak  - Niewiele mogę dodać do wypowiedzi menadżera. Rzeczywiście jechaliśmy na ten mecz niemal skazani na pożarcie, a pokazaliśmy serce do walki. Mecz był na styku, ale właśnie dlatego ludzie kochają ten sport, że jest nieprzewidywalny.  


Jarosław Dymek (kierownik ROW Rybnik) – Cieszymy się z tego zwycięstwa, ale na prawdziwą fetę trzeba jeszcze poczekać. Jest o czym myśleć przed finałem. Zrobiliśmy pierwszy krok, ale teraz trzeba będzie zrobić drugi – jeszcze ważniejszy. Teraz już nie będzie żadnych przelewek. Wracając do dzisiejszego meczu, to szkoda, że ten tor nie był taki, na jakim trenowaliśmy w minionym tygodniu. Przygotowaliśmy się na przyczepną nawierzchnie, a musieliśmy jechać na twardej. Ale to już decydowała „siła wyższa”. Nie miałem deja vu z meczu przed siedmioma laty w Częstochowie (prowadzony ówcześnie przez J. Dymka Włókniarz przegrał baraż ze Startem i omal nie został zdegradowany – przyp. R.K.) – po prostu nie miałem czasu o tym myśleć, ale rzeczywiście sytuacja była bardzo podobna. Chociaż wtedy wszystko ważyło się aż do ostatniego wyścigu.


Kacper Woryna – Wynik był taki, a nie inny, bo cały tydzień przygotowywaliśmy tor pod siebie, a przyszedł dzień meczu i nie mieliśmy żadnego atutu. Dziękujemy za to panu sędziemu i komisarzowi toru. Na szczęście w końcówce meczu już rozczytaliśmy ten tor i możemy cieszyć się ze zwycięstwa i wykonania planu. Teraz musimy skupić się na przygotowaniach do finału.

 

Maksymilian Bogdanowicz - Wszystko układało się bardzo dobrze na  początku meczu.  W wyścigu drugim  nie udało mi się pokonać Kacpra Woryny, który jednak świetnie radził sobie na tym torze. Niestety później starty z pierwszego pola nie wychodziły mi kompletnie, mimo że innym zawodnikom ono pasowało. Ja dwa razy przyjechałem na ostatniej pozycji startując właśnie z pierwszego pola. Przed wyścigiem dwunastym dokonałem delikatnej zmiany ustawień myślałem, że to poprawi moment startu jednak ponownie źle go rozegrałem i nie przyniosło to zamierzonego efektu.

 

WYŚCIG PO WYŚCIGU

I. BERNTZON (65,90), Karpow, Batchelor, Krcmar 3:3 (3:3)
II. BOGDANOWICZ (66,43), Skupień, Krakowiak, Chmiel (d3) 2:4 (5:7)
III. LEBIEDIEW (66,24), Pavlic, Nowak, Szczepaniak 3:3 (8:10)
IV. WORYNA (64,77), Bogdanowicz, Gała, Skupień 3:3 (11:13)
V. SZCZEPANIAK (65,68), Berntzon, Lebiediew, Krcmar 4:2 (15:15)
VI. NOWAK (65,37), Woryna, Chmiel, Pavlić 3:3 (18:18)
VII. KARPOW (64,68), Gała, Batchelor, Krakowiak 4:2 (22:20)
VIII. WORYNA (65,91), Krcmar, Berntzon, Skupień (u) 3:3 (25:23)
IX. PAVLIĆ (64,94), Nowak, Batchelor, Karpow 1:5 (26:28)
X. LEBIEDIEW (65,82), Szczepaniak, Gała, Bogdanowicz 5:1 (31:29)
XI. KARPOW (65,91), Woryna, Krcmar, Nowak 5:1 (36:30)
XII. LEBIEDIEW (64,68), Berntzon, Chmiel, Bogdanowicz 4:2 (40:32)
XIII. BATCHELOR (65,33), Gała, Szczepaniak, Pavlić 4:2 (44:34)
XIV. BATCHELOR (65,68), Pavlić, Nowak, Karpow (d4) 3:3 (47:37)
XV. WORYNA (64,90), Lebiediew, Berntzon, Gała 5:1 (52:38)


ROW Rybnik
9. Troy Batchelor – 9+1 (1*,1,1,3,3)
10. Andriej Karpow – 8 (2,3,0,3,d)
11. Andrzej Lebiediew – 12+1 (3,1,3,3,2*)
12. Mateusz Szczepaniak – 6+1 (0,3,2*,1)
13. Kacper Woryna – 13+1 (3,2,3,2*,3)
14. Robert Chmiel – 2+1 (d,1*,1)
15. Lars Skupień – 2 (2,0,u)
 

Car Gwarant Start Gniezno
1. Oliver Berntzon – 9 (3,2,1,2,1)
2. Eduard Krcmar – 3 (0,0,2,1)
3. Marcin Nowak – 7+2 (1*,3,2*,0,1)
4. Jurica Pavlic – 7 (2,0,3,0,2)
5. Adrian Gała – 6+1 (1*,2,1,2,0)
6. Norbert Krakowiak – 1 (1,0,-)
7. Maksymilian Bogdanowicz – 5 (3,2,0,0)


NCD uzyskali w wyścigu VII ANDRIEJ KARPOW  i w wyścigu XII ANDRZEJ LEBIEDIEW - 64,68 sek. Sędziował Paweł Słupski z Lublina. Widzów około 10.000

 

Radosław Kossakowski/ foto Julia Kossakowska i Wiesław Ruhnke

 

 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,porazka-ktora-nie-przyniosla-wstydu.html