Poznanianie przystąpili do tego spotkania w sporym osłabieniu. Do Portugalii nie polecieli w ogóle Djordje Crnomarković i Pedro Tiba. Pierwszy musiał pauzować za kartki, drugi doznał drobnego urazu w meczu z Lechią w Gdańsku i sztab medyczny zdecydował o jego pauzie. W wyjściowym składzie nie pojawiło się także kilku podstawowych zawodników. Na ławce w Lizbonie usiedli między innymi Mikael Ishak, Jakub Moder, Dani Ramirez, czy Jakub Kamiński. To sprawiło, że goście byli ledwie cieniem bardziej utytułowanych rywali. Pierwszą groźną okazję do objęcia prowadzenia Portugalczycy mieli w 21. minucie. Darwin Nunez wystawił piłkę na wolne pole Pizziemu ten uderzył od razu z dziesiątego metra, ale znakomitą interwencją popisał się Filip Bednarek. Do odbitej Futbolówki dopadł jeszcze Nunez, ale uderzył wyraźnie ponad poprzeczkę bramki gości. Gospodarze cały czas naciskali i kwadrans później objęli prowadzenie. Dośrodkowanie z rzutu rożnego wykorzystał Jan Vertonghen wyskakując wysoko ponad obrońców Lecha i ładnym strzałem głową kierując piłkę do bramki. Do przerwy było 1:0. Po zmianie stron gospodarze nadal przeważali. W 57. minucie błąd lechitów przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy umożliwił lizbończykom przeprowadzenie szybkiego kontrataku. Wymiana podań między Nunezem i Pizzim sprawiła, że Urugwajczyk znalazł się w sytuacji „sam na sam” z Filipem Bednarkiem i bez problemu pokonał bramkarza Lecha. Poznanianie jeszcze na dobre nie ochłonęli po stracie drugiego gola, a Filip Bednarek po raz trzeci musiał wyjmować piłkę ze swej bramki. Idealne zagranie na prawą stronę wykorzystał Pizzi strzelając lewą nogą w kierunku dalszego słupka tak, że bramkarz Lecha nawet nie zareagował. W ostatnim kwadransie, kiedy na boisku w ekipie gości pojawili się podstawowi zawodnicy, a gospodarze byli już raczej zadowoleni z rezultatu, poznanianie mieli szansę na zdobycie choćby honorowego gola. Spychając rywali do defensywy nie potrafili jednak pokonać Odyseasa Vlachodimosa. Tymczasem w 89. minucie na strzał z około 25 metrów zdecydował się Julian Weigl. Piłka odbiła się od prawego słupka i wpadła do bramki. Filip Bednarek rzucił się w tym kierunku, ale zabrakło mu niespełna pół metra, aby mógł sięgnąć futbolówki. Już w doliczonym czasie lechici mieli jeszcze szansę na honorowe trafienie, ale piłka po strzale Daniego Ramireza odbiła się od nogi jednego z obrońców i trafiła w poprzeczkę bramki gospodarzy. Ostatecznie Benfica pokonała Lecha 4:0 i awansowała do fazy pucharowej Ligi Europy.
Lechici stracili natomiast na to szansę, a w ostatniej kolejce zagrają z Glasgow Rangers, którzy z kolei już także zapewnili sobie awans. Nie powtórzy się zatem historia sprzed niemal dokładnie dziesięciu lat. Wtedy to w aurze, która także dzisiaj mogłaby towarzyszyć piłkarzom, gdyby mecz rozegrany został w Poznaniu, Kolejorz zremisował z Juventusem 1:1,a remis ten zapewnił poznanianom grę wiosną w Lidze Europy. Tym razem przygoda z europejskimi pucharami skończy się wcześniej, a lechici muszą już myśleć o lidze, aby postarać się piąć w górę tabeli i ponownie zagościć na europejskich stadionach także w kolejnym sezonie.
Benfica Lizbona - Lech Poznań 4:0 (1:0)
Bramki:
Benfica – Jan Vertonghen – 1 (36’), Darwin Nunez – 1 (57’), Pizzi – 1 (58’), Julian Weigl – 1 (89’)
Sędziował Sran Jovanović z Serbii
Mecz odbył się bez udziału publiczności
Radosław Kossakowski/foto Przemysław Szyszka
Liczba komentarzy : 0