Z asystentem trenera Enea MKS-u Gniezno, Romanem Solarkiem m.in. na temat przygotowań do najbliższego meczu z Galiczanką Lwów, sytuacji kadrowej oraz zachęty dla kibiców do przyjścia na sobotni mecz rozmawia Łukasz Gądek.
W najbliższą sobotę piłkarki ręczne Enea MKS-u Gniezno podejmować będą beniaminka ORLEN Superligi, Galiczankę Lwów. Co można powiedzieć o sile tej drużyny?
-Jest to beniaminek tegorocznych rozgrywek. Bardzo młoda, ale ambitna drużyna z Ukrainy, która już grała w naszej lidze. Ma w swoich szeregach byłą królową strzelczyń, Dianę Dmytryszyn. Ostatnio Galiczanka wygrała u siebie ze Startem Elbląg i dlatego zasługuje na respekt.
Jak wygląda sytuacja kadrowa zespołu MKS-u przed najbliższym meczem? Czy wszystkie zawodniczki są zdrowe?
-Bez zmian. Do dyspozycji mamy 16 zawodniczek. Tylko Żaneta po ostatnim meczu i urazie w tym tygodniu odpoczywa.
W ostatnim meczu przegraliście w Piotrkowie. Co według Pana zaważyło o takim wyniku?
-Słaba obrona w pierwszych 30 minutach. Ale przede wszystkim zawiedliśmy w ataku. Na pewno, jeżeli chcemy w sobotę zdobyć 3 punkty musimy to poprawić.
W jaki sposób przygotowujecie się do meczu z Galiczanką? Ile jednostek treningowych drużyna odbędzie przed spotkaniem?
-Przygotowujemy się normalnie. Ilość treningów została zaplanowana wcześniej, więc ostatnia porażka nie miała na to wpływu. Trenujemy codziennie na hali i oczywiście do tego dochodzą dwie jednostki na siłowni.
Jak chciałby Pan zachęcić gnieźnieńskich kibiców, że warto przyjść na mecz z Galiczanką Lwów?
-Na razie nie gramy bezbłędnie. Dziewczyny uczą się cały czas systemu gry trenera Petera. Będziemy popełniać błędy, ale nie możemy grać tak jak w ostatnim spotkaniu z Piotrcovią. Jestem przekonany, że specjalnie nie trzeba zachęcać naszych wspaniałych kibiców na mecz z ekipą z Lwowa. Gwarantujemy dużą dawkę pozytywnych emocji.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję również.