Remis Mieszka w Kaliszu okupiony trzema kontuzjami biało-niebieskich!

2022-05-27

Nie w sobotę lecz piątek 27 maja spotkaniem awansem z 33 kolejki ligowej sezonu 2021/2022 zespół seniorów Mieszka Gniezno, rozegra swoje kolejny mecz mistrzowski z rundy rewanżowej wielkopolskiej IV ligi ARDBUD.

Po niezbyt udanych w ostatnim tygodniach spotkaniach mistrzowskich w wykonaniu zespołu seniorów Mieszka Gniezno, kiedy to podopieczni Przemysława Urbaniaka w pięciu meczach nie zainkasowali kompletu punktów remisując 30 kwietnia 1:1 na własnym terenie z Kotwiczą Kórnik, by trzy dniu później 3 maja ulec w meczu wyjazdowym w Międzychodzie w doliczonym czasie gry miejscowej Warcie w stosunku 2:1. Następnie biało-niebiescy dwukrotnie zremisowali z swoimi rywalami najpierw 7 maja u siebie 1:1 z Tarnovią Tarnowo Podgórne a następnie przywożąc bezbramkowy remis z meczu wyjazdowego z Obrą Kościan. I na koniec po ostatnim meczu na własnym tremie gnieźnianie schodzili pokonani przegrywając z LKS Gołuchów w stosunku 4:2. W piątek 27 maja biało-niebiescy mieli okazję do rehabilitacji za dość przeciętne występny w rozgrywkach ligowych w ostatnim czasie. Tego dnia w ramach 33 kolejki ligowej  trwającego sezonu 2021/2022 podopieczni Przemysława Urbaniaka i jego asystenta Tomasza Zakrzewskiego, w 14 spotkaniu z rundy rewanżowej mierzyli się w meczu wyjazdowym z rezerwami KKS 1925 Kalisz. Obie drużyny miały już okazję walczyć o punkty ligowe w zmaganiach czwartoligowych a było to jesienią 2021 w rundzie sezonu zasadniczego. Wtedy w spotkaniu, do którego doszło w Gnieźnie w ramach 14 kolejki w dniu 30 października górą okazali się seniorzy Mieszka Gniezno wygrywając tamten mecz 2:1. Kibiców biało-niebieskich  przed rewanżem meczem w Kaliszu z pewnością nurtowało pytanie czy podopiecznym Przemysława Urbaniaka mimo niezbyt udanych ostatnich występów uda się drugi raz z rzędu trwającego  sezonie 2021/2022 pokonać zespół rezerw KKS 1925 i to przed ich publicznością.

Zadanie z pewnością było do wykonania zwarzywszy na fakt iż faworytem piątkowego spotkania w Kaliszu z tytułu zajmowanego czwartego miejsca w ligowej tabeli był zespół seniorów Mieszka Gniezno. Sztab szkoleniowy Mieszka jeszcze przed rozpoczęciem meczu zawał sobie sprawę z tego że mimo że zespół rezerw KKS 1925 Kalisz zajmował dość odległe miejsce w ligowej tabeli bo 13 to nie należy go lekceważyć. Przekonali się o tym w pełni biało-niebiescy gdyż młodzi podopieczni Piotra Morawskiego w potyczce z Mieszkiem Gniezno, tanio skóry nie sprzedali remisując mecz 2:2. Tym samym drużynie Mieszka nie udało się po piątkowym meczu szósty raz z rzędu zainkasować kompletu punktów a była ku temu okazja. No cóż taka jest piłka. Remis Mieszka Gniezno w Kaliszu z rezerwami KKS 1925 dodatkowo został okupiony aż trzema kontuzjami zawodników z grodu Lecha - Dawida Urbaniaka, Krzysztofa Wolkiewicza i Adama Koniecznego, co w kontekście kolejnego meczu nie napawa optymizmem.

Co do samego przebiegu piątkowego pojedynku piłkarskiego i samych wydarzeń na boisku w Kaliszu w meczu rezerw KKS 1925 a Mieszkiem Gniezno. To pierwsza połowa była dość wyrównana. W prawdzie zdecydowanie lepiej w mecz weszli piłkarze Dumy Kalisza, którzy już w 4 minucie mogli wyjść na prowadzenie kiedy to po strzale jednego z piłkarzy gospodarzy z 24 metra piłka zatrzymała się na poprzeczce bramki gnieźnieńskiej strzeżonej tego dnia przez Filipa Budarza. Minute później miejscowi wyszli na prowadzenie 1:0 po golu samobójczym Dawida Urbaniaka. Po dośrodkowaniu piłki w pole karne Mieszka przez zawodnika z Kalisza, obrońca Mieszka stojący na 8 metrze próbował futbolówkę wyegzekwować poza plac gry uczynił to na tyle nie fortunnie że ta wpadła do bramki gnieźnieńskiej. W 8 minucie popularny ,,Dejwa” próbował zrehabilitować się za strzelonego gola samobójczego, kiedy to po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wykonywanego przez Krzysztofa Wolkiewicza próbował z 8 metra wpakować piłkę uderzoną głową do bramki swojego rywala. Sztuka jednak w pokonaniu golkipera gospodarzy Mateusza Barana obrońcy Mieszka nie udała się gdyż piłka poszybowała nad poprzeczką bramki gospodarzy. Kolejny raz mieszkowcy próbowali zdobyć bramkę wyrównującą stan meczu w 19 minucie. Tutaj w roli głównej wystąpił w barwach biało-niebieskich Adam Konieczny, który zdecydował się na bezpośrednie uderzenie piłki w stronę bramki gospodarzy z odległości 20 metra. Zamysł Koniecznego był trafiony lecz w tym przypadku na posterunku był golkiper Dumy Kalisza – Mateusz Baran, broniąc silny strzał napastnika Mieszka. W 30 minucie stało się to czego nikt nie przewidział w sztabie szkoleniowym Mieszka. W wyniku kontuzji uda nogi plac gry musiał opuścić Dawid Urbaniak, którego zastąpił Kacper Zimmer. Jak się później okazało to nie była jedyna kontuzja odnotowana w szeregach biało-niebieskich w piątkowym meczu ale o tym w dalszej części relacji. I kiedy wydawało się że gospodarze na przerwę zejdą prowadząc jedną bramka. Gola do szatni dla gnieźnian dającym im remis 1:1 zdobył w 45 minucie Michał Steinke, którzy pokonał golkipera miejscowych strzałem z 18 metra po wcześniejszym dograniu piłki na tą odległość po rajdzie i dośrodkowaniu Miłosza Brylewskiego.

Remis po pierwszej połowie zapowiadał spore emocje piłkarskie w wykonaniu obu drużyn w drugiej odsłonie piątkowego meczu. I tak było. Mimo zdobytych dwóch bramek przez oba zespoły po jednej każdy, które dały im remis w całym meczu w drugiej połowie kolejnych dwóch kontuzji nabawili się piłkarze Mieszka Gniezno. Ale po kolei. Druga odsłona piątkowego meczu w Kaliszu zdecydowanie należała do mieszkowców, którzy wypracowywali sobie sytuacje strzeleckie do zdobycia bramki. W 48 minucie po podaniu Tomasza Bzdęgi na bramkę gospodarzy uderzył z 18 metra Adam Konieczny. Tym razem na posterunku był golkiper rezerw Kalisza, który obronił strzał Koniecznego. Pięć minut później w sytuacji sam na szam z golkiperem gospodarzy znalazł się Tomasz Bzdęga, który próbował go lobować z 11 metra. Piłka jednak nie wpadła do bramki Kalisza tylko poszybowała nad jej poprzeczką. W 60 minucie z kolei okazję w pokonaniu bramkarza gospodarzy zmarnował w szeregach Mieszka – Jakub Hoffmann, którego starał z 18 metra wybronił golkiper z Kalisza jak i dobitkę Dawida Radomskiego. Jak to się mówi niewykorzystane sytuacje się mszczą przekonali się o tym mieszkowcy w 65 minucie kiedy to miejscowi zdobyli bramkę na 2:1. Po rajdzie i strzale z około 20 metra Wiktora Bory piłka zatrzepotała w siatce bramki Mieszaka. Trzy minuty później doszło dość nieprzyjemnej sytuacji. W wyniku zderzenia głowami golkipera gospodarzy Mateusza Barona i napastnika Mieszka Adama Koniecznego ten drugi z rozciętą trafił do szpitala i po zabiegu chirurgicznym szycia wraz z całą drużyną na szczęście wrócił do domu. Wyniku niezdolności do gry Koniecznego po tym incydencie na placu gry zmienił go Tomasz Kaźmierczak. W kolejnych minutach mieszkowcy atakowali stwarzają sobie sytuacje do zdobycia bramki dającej im remis. Swego dopiero dopięli w 75 minucie kiedy to po podaniu Tomasza Bzdęgi celnym uderzeniem piłkę do bramki gospodarzy z 15 metra skierował Tomasz Kaźmierczak. I w meczu mieliśmy 2:2. I kiedy wydawało się że limet kontuzji w szeregach biało-niebieskich w piątkowym meczu został wyczerpany. W 87 minucie plac gry w wyniku urazu uda nogi podobnie jak w przypadku Urbaniaka musiał opuścić Krzysztof Wolkiewicz, którego zastąpił Jakub Rejniak. Ostatecznie wynik do końca meczu nie uległ już zmianie. I spotkanie zakończyło się remisem 2:2 i podziałem punktów w ligowej tabeli przez oba zespoły.

A już w środę 1 czerwca w spotkaniu ponownie rozgrywanym awansem z weekendu 4-5 czerwca zespół Mieszka Gniezno, o godzinie 17.00 podejmować będą u siebie zespół Polonii 1908 Marcinki Kępno.

Skład Mieszka Gniezno: Filip Budasz, Adrian Franczak, Michał Steinke, Jakub Hoffmann (80’ Marcel Góralsk), Adam Konieczny (68’ Tomasz Kaźmierczak), Tomasz Bzdęga (75’ Aleksander Pawlak), Dawid Radomski, Dawid Urbaniak, Miłosz Brylewski, Krzysztof Wolkiewicz (87’ Jakub Rejniak), Damian Garstka

Roman Strugalski/ foto archiwum SportGniezno.pl

 


 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,remis-mieszka-w-kaliszu-okupiony-trzema-kontuzjami-bialo-niebieskich.html