Serducho ciągnie na parkiet choć młodzież atakuje coraz mocniej

2020-12-23

Z koszykarzem drużyny Sklep Polski MKK Gniezno, Dariuszem Dobrzyckim na temat szans powrotu na parkiet po kontuzji, planów na przyszłość,gry bez kibiców w czasie pandemii koronawirusa oraz podsumowania występów drużyny w mijającym roku rozmawia Łukasz Gądek.

Na początek, jak z Twoim zdrowiem? Czy jest szansa, że jeszcze w tym sezonie wrócisz  na parkiet?

-Witam. Cały czas jestem w trakcie rehabilitacji pod okiem dobrego specjalisty. Wykonuję coraz więcej ćwiczeń dynamicznych. Ostatnio wziąłem nawet udział w niektórych drillach drużynowych, oczywiście jeszcze bez udziału obrony. Towarzyszyło temu świetne uczucie, móc poprzebywać z chłopakami na parkiecie, wykonywanie prostych ruchów. Niby niewiele, ale dla mnie mega budujące. Co do daty powrotu, nadal ciężko ją określić. Z nogą jest już zdecydowanie lepiej, ale wiem, że może być to złudne, dlatego tak jak wcześniej mówiłem, muszę być cierpliwy. Nie wykluczam jednak powrotu w tym sezonie. Serducho ciągnie na parkiet, by pomóc chłopakom jak najszybciej, ale jeszcze niestety muszę czekać.

Twoja kariera powoli dobiega końca bowiem coraz młodsi gracze wchodzą do zespołu MKK. Czy myślałeś może już idąc śladem Piotra Golasińskiego o karierze trenerskiej?

-Zgadza się, wiem że zegar tyka nieubłaganie. Młodzi gracze atakują coraz mocniej, ale jeśli okazałoby się, że z moim zdrowiem jest wszystko w jak najlepszym porządku, to nie widziałbym przeszkód, by pograć jeszcze z 2-3 lata. Co do kariery trenerskiej. Na pewno chciałbym uczestniczyć w życiu klubu po odwieszeniu butów na kołek. Czy to w roli trenera grup młodzieżowych czy też tych młodszych. Zobaczymy co czas pokaże.

Wobec pandemii koronawirusa musicie grać bez kibiców. Czy zawodnicy czują brak swojego dodatkowego zawodnika, którzy wcześniej niósł drużynę czy już się przyzwyczailiście?

-Nie jestem na każdym spotkaniu, ale tak to już ze sportem jest, że kibice razem ze sportowcami tworzą każde widowisko. Dziwnie, nawet w tv ogląda się mecze czy to piłki nożnej czy też koszykówki o pustych trybunach. Traci to swój klimat. Niestety, na pewno tą nieobecność „dodatkowego zawodnika” czuć na parkiecie. Co gorsza, końca tego stanu póki co nie widać. Miejmy nadzieję, że jak tylko będzie to możliwe, ludzie chcący obejrzeć widowisko sportowe, będą w końcu mogli obejrzeć je na żywo, na trybunach, a nie tylko przed ekranami.


W tym sezonie drużyna MKK przegrała pięć meczów z rzędu jednak w ubiegłym sezonie udało Wam się awansować do play-offów. Jak podsumowałbyś występy drużyny MKK w mijającym roku?

-Nie jest to najlepszy wynik naszej drużyny w historii występów w 2 lidze. Coś się w chłopakach zablokowało i nie chce ruszyć dalej. Warto wspomnieć, że zdecydowana większość tych meczów została przegrana bardzo małą różnicą punktów. To nie tak, że jesteśmy znacznie słabsi. Brakuje nam postawienia przysłowiowej kropki nad i. Dużo meczów było już prawie rozstrzygniętych na naszą korzyść, ale nagle w poczynania wkradała się jakaś nerwowość, niepewność i ostatecznie te mecze przegrywaliśmy. Dobrze, że ten rok się kończy. Będziemy mieli trochę czasu na reset głowy i wejście w drugą rundą w znacznie lepszym stylu. Do zagrania mamy jeszcze przynajmniej 11 meczów, wszystko jest do wygrania. Ja w tą drużynę wierzę niezmiennie, potrzebny jest tylko mały impuls. Chłopaki w koszykówkę grać potrafią, udowadniali to już niejednokrotnie. Będzie dobrze!

Dziękuję za rozmowę

Dziękuję również




 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,serducho-ciagnie-na-parkiet-choc-mlodziez-atakuje-coraz-mocniej.html