Społeczność MKK to jedna wielka rodzina, która na pewno już za sobą tęskni

2020-04-20

Z koszykarzem drużyny Sklep Polski MKK Gniezno, Michałem Szydłowskim na temat oceny sezonu, prześladujących kontuzji, treningów w czasie pandemii koronawirusa oraz gnieźnieńskich kibiców rozmawia Łukasz Gądek

Miniony sezon zakończył się dla drużyny  Sklep Polski MKK Gniezno szóstym miejscem. Jak oceniasz ten wynik biorąc pod uwagę fakt, że drużynę znowu prześladowały kontuzje?

-Jestem przekonany, że naszą drużynę stać na lepszy wynik niż szóste miejsce. Jednak patrząc przez pryzmat skali kontuzji, jaka nas dotyczyła to jest to dobry wynik. Liga w tym sezonie była bardzo wyrównana. Miejsce w play-off było celem wielu drużyn z dołu tabeli, a my je wywalczyliśmy.

Także Ty nie mogłeś zagrać przez część sezonu z powodu urazu. Jednak, gdy wróciłeś szybko stałeś się jednym z lepszych zawodników drużyny. Czy już wszystko w porządku ze zdrowiem?

-To prawda, był to bardzo pechowy dla mnie sezon. W 3 kolejce nieszczęśliwie złamałem palec, co wyłączyło mnie na 5 meczy. Następnie w 15 kolejce naderwałem mięsień dwugłowy uda co spowodowało absencję w 3 meczach. Łącznie straciłem 8 z 20 pojedynków. Był to dla mnie trudny okres, kiedy tylko kibicowałem kolegom, nie mogąc im pomóc w grze. Pod koniec sezonu wróciłem do pełni zdrowia, zapominając o kontuzjach. Przez przedwczesne zakończenie ligi w połączeniu z moimi absencjami z powodów zdrowotnych czuję spory niedosyt i głód gry.

Jak wyglądają Twoje treningi w czasie pandemii koronawirusa?

-Na początkowych etapach obostrzeń związanych z pandemią biegałem i jeździłem na rowerze. Obecnie, w tym trudnym czasie, w czasie izolacji w domach jestem skazany na ćwiczenia stacjonarne tj. pompki, brzuszki, ćwiczenia z gumami i hantlami oraz rozciąganie. Dodatkowo mam sporo ruchu podczas zabaw z moim 2,5 letnim synem, w tym rzuty do minikosza. Brałem również udział w kilku wyzwaniach, które zobowiązywały do wysiłku fizycznego m.in. #dyszkadlamileny, 100pompekdziennie czy #piątkaSzubiego. Jest to fajna inicjatywa mobilizowania znajomych do ćwiczeń, a czasem również do charytatywnego wsparcia potrzebujących. Wszystko to jest jednak tylko zastępczą aktywnością. Bardzo brakuje mi ukochanego sportu-koszykówki: rywalizacji, rzutów do kosza, biegania z piłką.

Czy wierzysz w to, że po pandemii kibice nadal tak licznie będą chodzić na mecze MKK?

-Społeczność MKK, czyli kibice, zawodnicy, trenerzy, działacze to jedna wielka rodzina, która na pewno już za sobą tęskni. Jestem przekonany, że gdy tylko doczekamy czasu, że bezpiecznie będzie można obejrzeć mecz MKK zobaczymy liczne uśmiechnięte twarze na trybunach.

Dziękuję za rozmowę

Dziękuję również.




 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,spolecznosc-mkk-to-jedna-wielka-rodzina-ktora-na-pewno-juz.html