Startowcy z pewnością nie byli faworytem tego starcia, ale po nieoczekiwanym zwycięstwie dzień wcześniej nad Pomorzaninem Toruń jakby dostali skrzydeł i już w 5. minucie objęli prowadzenie wykorzystując karny strzał rożny. Piłka ze szczytu koła odegrana została do podającego róg Jacka Kurowskiego, a ten z ostrego kąta pokonał Rafała Banaszaka. Trzy minuty później poznanianie wyrównali. Piłkę podaną na piąty metr z prawej strony, sprzed linii końcowej boiska ,wykorzystał Artur Mikuła pokonując pewnym strzałem Jacka Kurka. W 11. minucie zawodnicy Grunwaldu egzekwowali karny strzał rożny, a pewnym uderzeniem ze szczytu półkola strzałowego popisał się Piotr Kozłowski. Gnieźnianie wkrótce jednak wyrównali. Znakomite zagranie bekhendem z lewego skrzydła Maksymiliana Pawlaka wykorzystał Szymon Kosicki, który stojąc osamotniony w półkolu strzałowym dołożył umiejętnie laskę i pokonał bramkarza wojskowych. W końcówce pierwszej połowy błąd startowców przy wyprowadzaniu piłki z własnej strefy obronnej wykorzystali stosujący od pewnego czasu mocny pressing poznanianie i ich szybki kontratak zakończył się zdobyciem trzeciej bramki przez Artura Mikułę. Do przerwy startowcy przegrywali więc 2:3. Po zmianie stron gra nadal była wyrównana, a pod koniec trzeciej kwarty gnieźnianie doprowadzili do remisu. Maksymilian Pawlak popędził prawym skrzydłem i tuż sprzed linii końcowej zagrał równolegle do niej, w kierunku Macieja Wejerowskiego, który z bliskiej odległości skierował piłeczkę do bramki mistrzów Polski. Ostatnia kwarta była bardzo wyrównana. Obie drużyny starały się zadać decydujący cios. Gnieźnianie nie wykorzystali dwóch „krótkich rogów” i kiedy wydawało się, że mecz zakończy się remisem i serią karnych zagrywek, w przedostatniej minucie wojskowi egzekwowali karny strzał rożny. Wykorzystał go Piotr Kozłowski i to Grunwald zwyciężył ostatecznie 4:3. Mimo porażki gnieźnianie są na pierwszym miejscu w grupie B i wciąż mają szansę na awans do półfinału. Aby tak się stało w ostatnim meczu grupowym, który rozegrany zostanie w najbliższą sobotę, 27 czerwca, Pomorzanin Toruń musi pokonać Grunwald, ale maksymalnie różnicą dwóch bramek (lub nawet trzech, pod warunkiem, że nie strzeli ich w sumie więcej niż pięć).
Radosław Kossakowski / foto archiwum