Start Gniezno podczas przerwy zimowej, czyli ekstraligowy "czar", który prysł...

2013-11-24

Każdy z nas pamięta 16 września 2012 roku. To właśnie wówczas odbył się mecz Lechma Start Gniezno – Lubelski Węgiel KMŻ. Na trybunach zasiadło ponad dziesięć tysięcy kibiców, większość z nich zaraz po meczu udała się na rynek. Tam odbyła się feta, w pewnym momencie tłumy wielbiąco wysławiały prezesa Arkadiusza Rusieckiego, radośnie, skandując jego nazwisko. Euforia trwała do pierwszego spotkania ligowego, a potem… Nie ukrywajmy, potem już było coraz gorzej. Razem z gnieźnieńskim zespołem nie przeżywaliśmy praktycznie wcale wzlotów. No może oprócz meczu z Toruniem, który naprawdę okazał się godnym widowiskiem. Sezon minął, zakończony został degradacją zespołu do 1 ligi.

Aktualnie znajdujemy się w trakcie okna transferowego. O klubie mówi się tylko w złym świetle. Najczęściej ukazywane są informacje o karach, jakie klub nakłada na zawodników czy o konfliktach, chociażby rzekomym między przewodniczącym Rady Nadzorczej Robertem Łukasikiem a Oskarem Fajferem. Co tu dużo mówić. Najlepiej chyba aktualną sytuację mogą określić słowa Mateja Zagara, wypowiedziane po jednym z meczy gnieźnieńskiej drużyny – „Sytuacja nie jest czarna, jest jeszcze ciemniejsza”. Na szczęście – według władz klubu, nie ma zagrożenia aby zespół nie przystąpił do nadchodzących rozgrywek na szczeblu pierwszej ligi. O składzie na razie się nie mówi, a jeśli nawet to bardzo nie wiele. Na pewno w najbliższym sezonie w naszych szeregach nie zastaniemy Mateja Zagara, sytuacja ma się podobnie do Piotra Świderskiego, który jak „wróbelki ćwierkają” ma podpisać kontrakt ze Stalą Gorzów. Niewiadomy jest los Antonio Lindbaecka, łączonego bardzo często z drużyną Orła Łódź, aczkolwiek sytuacja nie jest jeszcze klarowna. Podobnie sprawa ma się z Sebastianem Ułamkiem. Owy zawodnik łączony jest natomiast z ROW-em Rybnik. O pozostałych zawodnikach nic się nie mówi. Władze klubu póki co poinformowały, że formują już skład, oraz,że zostanie on przedstawiony pod sam koniec okna transferowego. Jasny jest fakt, klub, przedstawiany w takim świetle, zawodnicy często, powiedzmy sobie szczerze, lekceważą. W tej sprawie akurat, sternicy gnieźnieńscy mają ciężki orzech do zgryzienia… Na pewno jest wiele klubów, zmagających się z podobnymi problemami, niestety tylko o naszym jest aż tak „głośno”. Moim zdaniem nie powinna panować taka atmosfera, że zawodnicy, zaraz po otrzymaniu jakiejkolwiek sprawy, bez wyjaśnienia nagłaśniają to w mediach. To tylko niepotrzebnie psuje wizerunek klubu, który do tej pory funkcjonował dość dobrze. Nie pozostaje nam nic innego tylko czekać do 15 grudnia, wówczas sytuacja powinna być jasna i klarowna.

Na razie musimy się uzbroić w cierpliwość. Niewątpliwie czekać nas będą pasjonujące mecze przy W-25 w kolejnym sezonie. Jeżeli oczywiście zbudowany zostanie jakiś „ambitny” skład, a myślę, że tak będzie. Obym się nie mylił…

Mateusz Domański + foto

 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,start-gniezno-podczas-przerwy-zimowej-czyli-ekstraligowy-czar-ktory-prysl.html