Strong man czy biegacz oto jest pytanie!

2013-10-15

Przemysław Budziszewski był pierwszym strong manem, który zdobył tytuł Mistrza Gniezna. Po atletycznej sylwetce pozostało już nie wiele. Obecnie Przemek czyli znany jako "Kaban", zmienił dyscyplinę sportową i zajął się bieganiem.

Od jakiegoś czasu przerzuciłeś się z dźwigania tzw. żelastwa na biegi skąd taka decyzja?
-Żelastwa nie porzuciłem po prostu urozmaiciłem sobie sportowe życie. W pewnym momencie doszedłem do wniosku że siłownia to nie wszystko i dla serducha oraz ogólnej kondycji warto trochę pobiegać. Po jakimś czasie się w to wkręciłem i postanowiłem wystartować w biegu ulicznym. Atmosfera takich biegów jest niesamowita i załapałem bakcyla. Na początku roku były to dystanse 10 i 15 km ,gdy udało mi się przebiec półmaraton do pełni szczęścia brakowało już tylko królewskiego dystansu-maratonu.

 

Czy to prawą jest, że jesteś jedynym byłym strong manem, który zaliczył maraton?
-Chyba tak. Nie słyszałem jeszcze o żadnym strong manie, który przebiegł by 42km.180m :)

Ile razy uczestniczyłeś już w biegach ulicznych?
- w sumie wziąłem udział w 9 biegach na 10, 15, 21 no i 42km.

Czy satysfakcjonuje ciebie fakt aż tak odległej ponad czterotysięcznej pozycji w Poznań Maraton?
- Pewnie! Nie biegam dla wyników sportowych. Od tego są kenijczycy. Dla 99% ludzi startujących w tego typu biegach jest to przede wszystkim dobra zabawa, próba pokonania własnych słabości, radość z uczestnictwa w sportowym święcie. Tak też traktuję swoją przygodę z bieganiem. Dla mnie najważniejsze było żeby dobiec do mety. Nie dojść tylko dobiec. Nie interesowały mnie metody typu Gallowaya gdzie spore odcinki pokonuje się idąc. Oczywiście zwalniałem na punktach odżywczych aby się spokojnie napić, zjeść żel czy kawałek banana oraz wyrównać tętno. Jednak najważniejsze było żeby biec. W maratonie poznajesz siebie i swoje słabości. Przeżywasz skrajne emocje, od euforii, poprzez zwątpienie w swoje siły, aż po wybuch nieopisanej radości na mecie. Gdy zakładają Ci medal na szyję coś łapie za gardło i "oczy się pocą". Mimo tego że jesteś obolały jakby Cię przejechał walec jesteś szczęśliwy że pokonałeś siebie. Nie liczy się który byłeś na mecie. Wielkie podziękowania w tym miejscu kieruję dla Michała- to on od roku regularnie rozpisywał mi treningi i dzielił się cennymi wskazówkami przygotowując mnie fizycznie i mentalnie na ten dzień.
 

Czy startujesz w biegach poza granicami naszego kraju?
- Jeszcze nie startowałem w żadnym zagranicznym biegu. Przed maratonem w Poznaniu obiecywałem sobie że to pierwszy i ostatni raz. Przygotowania były bardzo ciężkie i trwały wiele miesięcy. Takiego amatora jak ja wiele to kosztowało. Jakiś czas temu założyłem się z kolegą z Londynu że jeśli uda mi się zaliczyć maraton to sponsoruje mi on start w swoim mieście. Moja ew. przegrana miała mnie kosztować pieczonego prosiaka.  Cóż... kolega przegrał! Więc to chyba jednak nie będzie mój ostatni maraton.
 

Czy bieganie dla ciebie to recepta na dobre samopoczucie czy to jakieś ukryte plany sportowe?
- Przede wszystkim recepta na dobre samopoczucie. O wiele lepiej się czuję od kiedy zacząłem biegać i żałuję że nie zrobiłem tego wcześniej. Oczywiście traktuję to rekreacyjnie i nie nastawiam się na bicie żadnych rekordów. No chyba że swoich!
 

Czy w przyszłości planujesz wciągnąć w bieganie swoją żonę i córkę?

- Pierwsze próby już podjąłem. Żona dostała już buty biegowe i kijki do nordic walking ale coś ostatnio się kurzą. Córka sport ma chyba w genach. Na bieganie ma jeszcze czas. Basen i rower to na tą chwilę jej ulubione formy ruchu.

 

Z Przemysławem "Kabanem" Budziszewskim rozmawiał Tomasz Kostencki

źródło: Foto



treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,strong-man-czy-biegacz-oto-jest-pytanie.html