Szkoda przegranego meczu...

2016-04-17

Piłkarze niechanowskiego Pelikana w niedzielę 17 kwietnia przegrali na własnym trenie po bardzo słabej grze z KKS-em 1925 Kalisz 1:2 i tym samym doznali pierwszej wiosennej porażki. Bez wątpienia można ją nazwać przegraną na własne życzenie.

Niechanowianie wyrastają na specjalistów w utrudnianiu sobie trzecioligowej rywalizacji. Po tym jak w poprzednią sobotę pokonali na wyjeździe Wartę Poznań, tym razem zmarnowali cały ubiegłotygodniowy dorobek oddając komplet punktów beniaminkowi z Kalisza. I trzeba dodać, że nie była to przypadkowa wygrana gości, gdyż o ile w pierwszej połowie postawa zielono-czarnych była jeszcze jako taka, o tyle w drugiej to było już kompletnie nie do przyjęcia.
 
Zaczęło się od strzału nad poprzeczką Łukasza Zagdańskiego, który w 8 minucie. W odpowiedzi, osiem minut potem, po akcji lewym skrzydłem groźnie uderzał najaktywniejszy w KKS-ie Błażej Ciesielski ale piłka padła łupem Patryka Łagodzińskiego. W 17 minucie kąśliwe uderzenie głową Łukasza Zagdańskiego w dobrym stylu obronił Marcin Żółtek.  Cztery minuty potem golkiper z Kalisza był już bezradny, kiedy to z rzutu wolnego strzelał Marcin Trojanowski. O ile pierwszy strzał pomocnika zielono-czarnych odbił się od nóg defensorów gości, to poprawka znalazła już drogę do siatki. Kilkadziesiąt sekund później ponownie bliski szczęścia był Trojanowski, ale jego precyzyjne uderzenie z rzutu wolnego tym razem obronił Żółtek. W 30 minucie po raz kolejny z dobrej strony pokazał się golkiper KKS-u. Tym razem obronił strzał oddany w sporym zamieszaniu przez Łukasza Zagdańskiego, po czym piłka wyszła na róg. I to właśnie po centrze z tego kornera napastnik Pelikana miał następną znakomitą okazję do podwyższenia prowadzenia. Niestety futbolówka po jego strzale poszybowała nad bramką. W 37 minucie odpowiedzieli kaliszanie. Tym razem sprzed pola karnego strzelał Ciesielski, ale piłka poszybowała nad bramkę. Dwie minuty potem wzdłuż pustej bramki KKS-u piłkę zagrał Damian Lenkiewicz, jednak żadnemu z jego kolegów nie udało się skierować jej do siatki. W 40 minucie Marcin Żółtek popisał się kolejną udaną interwencją. Tym razem po strzale Huberta Oczkowskiego, gdy futbolówka zmierzała tuż przy słupku kaliskiej bramki. Tuż przed końcem pierwszej części przyjezdni bliscy byli wyrównania, ale na szczęście dla gospodarzy Ivelin Kostov poślizgnął się na piłce w polu karnym Pelikana będąc sam przed Łagodzińskim.  
 
Jeśli chodzi o druga połowę, to kibice zgromadzeni na niechanowskich Plantach przecierali oczy ze zdumienia. Gospodarze kompletnie stracili koncepcję i z minut na minutę grali coraz gorzej. Brakowało agresywności, brakowało utrzymania piłki, nie wspominając już o jakichkolwiek sytuacjach pod bramką kaliszan. Brakowało kompletnie wszystkiego… W dodatku z każdą zmianą siła Pelikana znacząco malała… Żeby przypomnieć sobie tak słabo grającego Pelikana, trzeba sięgnąć do września ubiegłego roku gdy oglądaliśmy naszą drużynę w ubiegłorocznej konfrontacji ze Spartą Bordnica. Wówczas tak słaba gra starczyła do remisu, a dzisiaj rywal był nieco lepszy i wykorzystał dwa kardynalne błędy w szeregach niechanowian wywożąc z Plant trzy punkty.  Po okresie nudnej i bezbarwnej gry z obu stron, KKS popisał się piorunującym finiszem. W 81 minucie po centrze z rzutu wolnego źle zachował się Michał Steinke, który  nie zdążył za Marcinem Lisem i ten z najbliższej odległości doprowadził do wyrównania. Pięć minut potem niemal w identycznej sytuacji, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, fatalny w skutkach błąd popełnił Patryk Łagodziński, który „wypluł” prostą piłkę, a z takiego prezentu skorzystał ponownie Lis, który dał wygraną gości 2:1. W końcówce nasi nie mieli już żadnych armat w ofensywie, przedtem z boiska zdjęci zostali niemal wszyscy ofensywni gracze, i nie było możliwości aby cokolwiek wydarzyło się jeszcze pod bramką Marcina Żółtka.
 
W ten sposób beniaminek z Niechanowa uległ beniaminkowi z Kalisz 1:2 i wydaje się, że dzisiaj „coś” pękło w szeregach drużyny prowadzonej przez Sławomira Majaka…
 
Jedynym sukcesem tego spotkania, jest jego organizacja. W związku z przyjazdem kaliskich kibiców był to mecz podwyższonego ryzyka, ale współpracująca z naszym klubem agencja „Secura-Security” wraz z gnieźnieńską policją stanęły na wysokości zadania i wszystko było w jak najlepszym porządku…
 
Bramki: Marcin Trojanowski (21) – dla Pelikana, Marcin Lis 2x (81, 86) – dla KKS-u
 
Sędziowali: Łukasz Uciński, Rafał Liana, Daniel Mateusiak (Bydgoszcz)
 
Widzów: 500
 
„Pelikan”: Patryk Łagodziński – Hubert Oczkowski, Michał Steinke, Daniel Ciach, Bartosz Ciarkowski – Marcin Trojanowski (71 Adrian Buszta), Jacek Figaszewski, Tomasz Bzdęga (75 Dawid Przybyszewski), Mateusz Roszak, Damian Lenkiewicz (58 Krzysztof Wolkiewicz) – Łukasz Zagdański (66 Dawid Radomski)
 
KKS 1925: Marcin Żółtek – Marcin Tomaszewski, Mateusz Arian, Mateusz Gawlik, Łukasz Grabowski – Błażej Ciesielski (89 Chojnacki), Marcin Lis (90 Jakub Budrowski), Michał Grzesiek (68 Stayko Stoychev), Kayode Balogun – Beniamin Trzepacz (54 Przemysław Balcerzak)
 
Żółte kartki: Ciach, Trojanowski, Bzdęga, Wolkiewicz (Pelikan), Tomaszewski, Ciesielski, Kayode (KKS1925)
 
Pelikan Niechanowo/ foto Roman Strugalski 
 

 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,szkoda-przegranego-meczu.html