To była najlepsza runda w historii Mieszka

2017-12-01

Piłkarze gnieźnieńskiego Mieszka mają za sobą niezwykle udaną rundę jesienną w grupie północnej IV ligi. Podopieczni Mariusza Bekasa wygrali wszystkie mecze i są na dobrej drodze do udziału w meczach barażowych o awans do III ligi.

Gnieźnianie przystępowali do nowego sezonu jako beniaminek, ale jako beniaminek który chce odegrać znaczące role w trudnym sezonie w IV lidze. Stąd też wzięły się zmiany jakie zaszły w letniej przerwie w ekipie biało-niebieskich. Mimo, że przed wznowieniem ligowej rywalizacji był moment kiedy nie wiadomo było w którym kierunku pójdzie piłka nożna w naszym mieście to ostatecznie przy wydatnym udziale Prezydenta Tomasza Budasza udało się wszystko pchnąć we właściwym kierunku. Stąd też ambitne plany jakie towarzyszyły w tamtym okresie naszemu zespołowi. Przypomnijmy, że przed rozpoczęciem rozgrywek w szeregach Mieszka doszło do kilku istotnych roszad personalnych. Z klubem pożegnało się kilku zawodników, którzy albo zakończyli swoją przygodę z futbolem, albo postanowili przenieść się do klubów w których mieli możliwość częstszych występów. W miejsce tych, którzy odeszli pozyskano w sumie ośmiu nowych graczy, którzy w dużej części są wychowankami klubu z Grodu Lecha i mają za sobą występy w wyższych klasach rozgrywkowych. Bez dwóch zmian wszyscy z tej ósemki wnieśli do ekipy ze Strumykowej sporo jakości sportowej co spowodowało, że nasza drużyna od samego początku upatrywana była za jednego z faworytów tych rozgrywek.
 
W letnich meczach sparingowych nie było jeszcze widać optymalnej wartości gnieźnieńskiego zespołu. Mieszko wprawdzie rywalizował z zespołami z 3 ligi, ale nie grzeszył w tych meczach skutecznością, a w dodatku był to okres "zgrywania" się nowej drużyny. Stąd też pewne obawy towarzyszyły inauguracji nowego sezonu. Na drodze Mieszka stanęła wówczas Kotwica Kórnik, która dokonała latem najwięcej transferów pozyskując między innymi kilku graczy z trzecioligowej Polonii Środa. Pojedynek rozgrywany w Kórniku był interesującym widowiskiem i zakończył się pewną wygraną mieszkowców 3:0. Tydzień później podopieczni Mariusza Bekasa pojechali do Szydłowa, gdzie wydawało się, że tamtejsza Iskra będzie jedynie dostarczycielem punktów. Mimo dobrej postawy w pierwszej połowie, nasza drużyna skomplikowała sobie nieco sytuację w drugiej odsłonie dając sobie strzelić aż trzy gole i po małej nerwówce wygraliśmy 5:3. Niedosyt jednak pozostał, gdyż łatwość z jaką w tamtym meczu gospodarze zdobywali kolejne gole mogła budzić niepokój. W trzeciej kolejce drużyna z grodu Lecha po raz pierwszy zaprezentowała się przed własną publicznością. Rywalem był jeden z kandydatów do awansu do III ligi Unia Swarzędz. Mecz rozgrywany w świąteczny wtorek długo był wyrównanym spotkaniem. Ostatecznie jednak gnieźnianie wygrali 3:0, zdobywając wszystkie bramki w drugiej odsłonie. Po meczu z Unią biało-niebieskich czekał najbardziej dramatyczny pojedynek tej jesieni czyli starcie w Plewiskach z Gromem.  Tam Mieszko niespodziewanie przegrywał do przerwy już 0:2 i zanosiło się na niespodziankę. W drugiej połowie jednak zespół Mieszka pokazał prawdziwą klasę całkowicie dominując rywala i strzelają mu trzy gole. Tym samym goście z Gniezna wygali 3:2 odnosząc czwarte zwycięstwo z rzędu. Potem, w piątej serii, czekał nas mecz w Gnieźnie z GLKS-em Wysoka, który zgodnie z oczekiwaniami mieszkowcy wygrali bez problemu i wysoko 5:0. Jednak rozmiary wygranej naszej drużyny powinny być wyższe, choćby dlatego, że Tomasz Bzdęga pomylił się z rzutu karnego. Także wysokie zwycięstwo gnieźnianie przywieźli z trudnego terenu w Skokach tydzień później, gdzie pokonali tamtejszą Wełnę 4:1. Tam o wygranej gości zdecydowała druga połowa, w której Mieszko zdobył trzy gole. Niestety w tamtym spotkaniu na kilka tygodni straciliśmy Damiana Pawlaka, który nabawił się kontuzji i odnalazł już do końca tegorocznych zmagań formy z początku sezonu. W siódmej serii podopiecznych Mariusza Bekasa czekała pierwsza w tym sezonie gratka w postaci meczu na szczycie ligowej tabeli. Na Strumykową zawitał ówczesny wicelider czyli Warta Międzychód. Zespół, który od kilku sezonów regularnie melduje się w ścisłej czołówce tabeli w najczarniejszych snach nie przypuszczał jednak, że wyjedzie z Gniezna z bagażem aż siedmiu goli ! Mieszko rozgromił Wartę 7:0 i było jasne, że nasza drużyna będzie bardzo mocno liczyła się w walce o pierwszą lokatę.  Trzeba dodać, że tak okazały wynik poparty był także znakomitą i widowiskową grą w wykonaniu biało-niebieskich. Po tak okazałej wygranej lider z Gniezna jakby nieco spuścił z tonu i w meczach z niżej notowanymi rywalami tj. Huraganem Pobiedziska (wygrana 3:1) i z Pogonią Łobżenica (zwycięstwo 2:0) nie zaprezentował się już tak efektownie jak to było w spotkaniu z Wartą. Najważniejsze były jednak punkty. W międzyczasie mieszkowcy zaliczyli przymusową pauzę, gdyż do Gniezna nie przyjechała drużyna Orłów Pniewy. Goście niby tłumaczyli się awarią busa, ale tajemnicą poliszynela jest to, że najprawdopodobniej Orły po prostu nie zebrały się na ten pojedynek. Tutaj nie mogło być innej decyzji Wlkp. Związku Piłki Nożnej w Poznaniu jak walkower dla gnieźnian. Na początku października do Gniezna przyjechała kolejna ekipa broniąca się przed spadkiem czyli GKS Dopiewo. Mecz zapowiadał się jako trudna potyczka, gdyż w szeregach naszego zespołu brakowało Tomasza Bzdęgi, który jest prawdziwym liderem biało-niebieskich w obecnym sezonie. Przedmeczowe obawy okazały się jednak płonne, a wynik 8:1 dla Mieszka mówi wszystko. Warto odnotować, że gol zdobyty przez dopiewian był pierwszym straconym przez naszą ekipę w tym sezonie na własnym terenie. Tym samym z kompletem punktów i z pozycji lidera nasza drużyna przystępowała do prawdziwego hitu jesieni, który zaplanowany został w XII kolejce. Rywalem Mieszka była naszpikowana eksligowcami Tarnovia Tarnowo Podgórne. To było prawdziwe piłkarskie święto, jakiego w Gnieźnie nie widzieliśmy już od bardzo dawna. Tłumy kibiców, rewelacyjna gra Mieszka i pewna wygrana 3:1 to wszystko było znakomitą reklamą "kopanej" w naszym mieście.  Spotkanie to pokazało jak duże zapotrzebowanie jest w Gnieźnie na dobrą piłkę nożną.  Wygrana z Tarnovią spowodowała, że mieszkowcy wypracowali sobie znakomitą sytuację w tabeli. Ponadto okazało się, że wygrana ta miała także drugie dno. Otóż nasi najgroźniejsi rywale w walce o pierwszą lokatę, po przegranej w Gnieźnie, wyraźnie spuścili z tonu i przy doskonałej dyspozycji Mieszka stracili kolejne cenne punkty. Natomiast nasza drużyna nadal kontynuowała zwycięski marsz. Tydzień po zwycięskim meczu na szczycie, pojechaliśmy do Wągrowca, gdzie czekała nas bardzo trudna przeprawa z Nielbą. Ostatecznie Mieszko wygrał 2:0, ale musiał się bardzo mocno napocić i napracować aby wywieźć z trudnego terenu komplet punktów. W XIV kolejce do Gniezna przyjechała natomiast Sparta Oborniki, która niespodziewanie postawiła nam wysokie wymagania. Wynik może tego nie wskazywać, wygrana 4:0, ale to był trudny mecz dla lidera z Gniezna. Jeszcze cenniejsze punkty gracze z Grodu Lecha przywieźli tydzień później, kiedy to nasza drużyna pokonała w Trzciance obrońcę tytułu mistrzowskiego z ubiegłego sezonu czyli Lubuszanina 4:1. Gospodarzom nie pomogła nawet podwójna motywacja ze strony wychowanków naszego klubu czyli Damiana Zamiara i Mateusza Kaczora. Tym sposobem na półmetku rywalizacji mieszkowcy mieli na swoim koncie komplet "oczek" i z ogromną przewagą wyprzedzali grupę "pościgową".
 
 Potem były jeszcze dwa mecze rozegrane awansem z wiosny. Najpierw rywalem przy Strumykowej była Kotwica Kórnik. Goście postawili się mocno i długo utrzymywali bezbramkowy remis. Ostatecznie jednak gnieźnianie udowodnili swoją wyższość strzelając rywalowi dwie bramki, nie tracąc przy tym żadnej. W dodatku gospodarze kończyli ten mecz w osłabieniu po czerwonej kartce Miłosza Brylewskiego. Na zakończenie jesiennej karuzeli ligowej biało-niebiescy pokonali jeszcze 3:0 Iskrę Szydłowo  kończąc ten etap zmagań z kompletem punktów zdobytych w 17 rozegranych meczach.
 
Równolegle z rywalizacją w IV lidze ekipa prowadzona przez trenera Mariusza Bekasa znakomicie radziła sobie w rywalizacji Pucharu Polski na szczeblu okręgu poznańskiego. Najpierw gnieźnieńska jedenastka wyeliminowała, jak dotąd najtrudniejszego rywala, Unię Swarzędz, pokonując ten zespół 2:1 na stadionie w Swarzędzu. Niestety poza awansem do kolejnej rundy zaliczyliśmy w tym meczu także stratę w postaci kontuzji Adama Koniecznego, po której  napastnik Mieszka już nie pojawił się na boisku.  W kolejnej rundzie był "telewizyjny" mecz z Olimpią Poznań. Wygraliśmy wówczas wprawdzie 2:0, ale nie był to sztandarowy nasz występ na tym etapie rozgrywek. Liczył się jednak awans i cel został osiągnięty. W trzecim i ostatnim spotkaniu pucharowej rywalizacji Mieszko trafił na sąsiada zza miedzy czyli Piasta Łubowo. To nie był łatwy mecz, głównie z powodu nierównej murawy, ale ostatecznie faworyt wygrał 4:1. Tym samym do siedemnastu wygranych w lidze dopisaliśmy jeszcze trzy w Pucharze Polski. 
 
Z tak doskonałym bilansem drużyna Mieszka udała się na zasłużony odpoczynek i mamy nadzieję, że po dobrze przepracowanym okresie zimowym wiosną będzie równie dobrze, a w czerwcu będziemy mieli okazję do świętowania kolejnego wielkiego sukcesu, który da pozytywnego "kopa" gnieźnieńskiej piłce nożnej...
 
Najwyższa wygrana: 8:1 z GKS-em Dopiewo, 7:0 z Wartą Międzychód
Najwięcej bramek w jednym meczu: 9 - z GKS-em Dopiewo, 8 - z Iskrą Szydłowo
Najwięcej strzelonych bramek: Tomasz Bzdęga -11
Najwięcej asyst: Marcin Trojanowski - 12
Najdłuższa seria bez straconego gola: 244 minuty
Najwięcej żółtych kartek: Adrian Bartkowiak - 6
Najwięcej minut na boisku: Wiktor Beśka – 1440
 
Mieszko Gniezno/ foto archiwum Sport Gniezno
 




treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,to-byla-najlepsza-runda-w-historii-mieszka.html