- Antonio wracasz do Gniezna po ośmiu latach. Co skłoniło cię do takiej decyzji?
- Miłość do żużla! A tak naprawdę, namówił mnie do tego Philip Bangs, z którym znam się z mojej szwedzkiej drużyny i od pewnego czasu współpracuję. Lubię gnieźnieński tor i kibiców. Tu zawsze była świetna atmosfera. Zawsze chętnie tu przyjeżdżałem. Byłem nawet kilka lat temu na turnieju o królewską koronę.
- Na turnieju Bolesława Chrobrego I Króla Polski! Ostatnio chyba wystartowałeś w nim w 2018 roku, kiedy to jedyny raz rozgrywano go w formie drużynowej. Ale później przecież zapowiadałeś z zakończenie żużlowej kariery! Dlaczego postanowiłeś zmienić swoją decyzję?
- No tak, był taki czas, kiedy pomyślałem że już nic więcej w żużlu nie osiągnę, że muszę zacząć żyć normalnie. Podjąłem nawet pracę. Niemal przez rok byłem operatorem koparki. Ale to w sumie nudne zajęcie - przynajmniej dla mnie, przynajmniej na tym etapie mojego życia! Pewnego dnia stwierdziłem, że chyba za wcześnie podjąłem decyzję o zakończeniu mojej sportowej kariery. Brakowało mi ścigania, emocji, dopingu kibiców…
- Adrenaliny?
- To też, ale adrenalina towarzyszy praktycznie każdej aktywności sportowej…
- Ty podobno również dobrze jeździsz na nartach!
- Tak, ale chodzi o coś więcej niż o sam sport. Żużel jest specyficzną dyscypliną. Tu balansujesz na granicy między życiem a śmiercią, chwałą i potępieniem. I ta granica jest bardzo cienka. I to właśnie chyba mnie kręci najbardziej! Oczywiście cała otoczka: kibice, ryk silników motocykli, rywalizacja w każdym wyścigu o jak najlepszą swoją pozycję, ale też punkty dla drużyny. Tego nie ma w kabinie koparki. Dlatego jestem dziś tu.
Masz jednak świadomość że klubowe władze podpisały z tobą kontrakt bez gwarancji startów?
- Tak, wiedziałem o tym od początku, ale też wiem, że mam szansę zawalczyć o miejsce w składzie na równi z innymi.
- Jak będziesz przygotowywał się do nowego sezonu?
- Wydaje mi się, mam takie poczucie, że to będzie mój najważniejszy sezon. Dlatego zarówno ja, jak i motocykle muszą być przygotowane jak najlepiej. To nie może być tak, że ja się przygotuję na sto procent tego co kiedyś. Wiem że jestem coraz starszy i będę musiał powalczyć o miejsce w składzie gnieźnieńskiej drużyny. Dlatego muszę być w przygotowany na dwieście procent. Tylko wtedy mój powrót do żużla będzie miał sens.
rozmawiał: RADOSŁAW KOSSAKOWSKI
foto Olga Gandurska
Liczba komentarzy : 0