"To może być najważniejszy sezon"

2021-12-20

Antonio Lindbaeck jest jedną z najbardziej wyrazistych postaci żużla ostatnich lat. Jest też niejednoznacznie oceniany. Najlepszym tego przykładem może być środowisko kibiców w Gnieźnie. W 2012 roku mający brazylijskie korzenie Szwed przyczynił się istotnie do awansu zespołu Startu do Ekstraligi i wtedy był wznoszony na piedestały. Rok później w jego postawie dostrzegano natomiast jedną z głównych przyczyn degradacji. Teraz Szwed ma szansę ponownie przywdziać plastron z piastowskim orłem.

 - Antonio wracasz do Gniezna po ośmiu latach. Co skłoniło cię do takiej decyzji?

 - Miłość do żużla! A tak naprawdę, namówił mnie do tego Philip Bangs,  z którym znam się z mojej szwedzkiej drużyny  i od pewnego czasu współpracuję.  Lubię gnieźnieński tor i kibiców. Tu zawsze była świetna atmosfera. Zawsze chętnie tu przyjeżdżałem. Byłem nawet kilka lat temu na turnieju o królewską koronę.

            - Na turnieju Bolesława Chrobrego I Króla Polski! Ostatnio chyba wystartowałeś w nim  w 2018 roku, kiedy to jedyny raz rozgrywano go w formie drużynowej.  Ale później przecież zapowiadałeś z zakończenie żużlowej kariery!  Dlaczego postanowiłeś zmienić swoją decyzję?

            - No tak, był taki czas, kiedy pomyślałem że już nic więcej w żużlu nie osiągnę, że muszę zacząć żyć normalnie. Podjąłem nawet pracę. Niemal przez rok byłem operatorem koparki. Ale to w sumie nudne zajęcie - przynajmniej dla mnie, przynajmniej na tym etapie mojego życia! Pewnego dnia stwierdziłem, że chyba za wcześnie podjąłem decyzję o zakończeniu mojej sportowej kariery. Brakowało mi ścigania, emocji, dopingu kibiców…

            - Adrenaliny?

            - To też, ale adrenalina towarzyszy praktycznie  każdej aktywności sportowej…

            - Ty podobno również dobrze jeździsz na nartach!

- Tak, ale chodzi o coś więcej niż o sam sport. Żużel jest specyficzną dyscypliną.  Tu balansujesz na granicy między życiem a śmiercią, chwałą i potępieniem.  I ta granica jest bardzo cienka.  I to właśnie chyba mnie kręci najbardziej!  Oczywiście cała otoczka: kibice, ryk silników motocykli, rywalizacja w każdym wyścigu o jak najlepszą swoją pozycję, ale też punkty dla drużyny. Tego nie ma w kabinie koparki.  Dlatego jestem dziś tu.

            Masz jednak świadomość że klubowe władze podpisały z tobą kontrakt bez gwarancji startów?

- Tak, wiedziałem o tym od początku, ale też wiem, że mam szansę zawalczyć o miejsce w składzie na równi z innymi.

            - Jak będziesz przygotowywał się do nowego sezonu?

            - Wydaje mi się, mam takie poczucie, że to będzie mój najważniejszy sezon. Dlatego zarówno ja, jak i motocykle muszą być przygotowane jak najlepiej.  To nie może być tak, że ja się przygotuję na sto procent tego co kiedyś. Wiem że jestem coraz starszy i będę musiał powalczyć o miejsce w składzie gnieźnieńskiej drużyny. Dlatego muszę być w przygotowany na dwieście procent. Tylko wtedy mój powrót do żużla będzie miał sens.

 

rozmawiał: RADOSŁAW KOSSAKOWSKI

 

foto Olga Gandurska

 

 

 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,to-moze-byc-najwazniejszy-sezon.html