Wadim Tarasienko - „Nie ukrywam, że trochę się boję”

2016-10-12

Wadim Tarasienko uplasował się tuż za podium turnieju HIL-GAZ „BACK IN TOWN - żużel wraca do Gniezna". Rosjanin był jednak po zawodach zadowolony - przede wszystkim z możliwości wzięcia udziału w zmaganiach.

- Mówi się, że czwarte miejsce w sporcie jest najgorsze  Z drugiej strony sam awans do czołowej „czwórki” to przecież także spore osiągnięcie. Jak oceniasz zatem swój występ turnieju „Back In Town”?

            - Według mnie to drugie miejsce jest najgorsze, bo nie wygrałeś zawodów, a było przecież tak blisko. Oczywiście trochę żartuję. Szkoda, że nie udało mi się stanąć na podium. Miałem taki plan, żeby zaatakować przy krawężniku na pierwszym wirażu, ale tam zablokował mnie Oskar Fajfer i to ostatecznie on został triumfatorem imprezy. A mnie jeszcze wyprzedzili Linus Sundstroem i Tai Woffinden. Cieszę się jednak, że mogłem wziąć udział w tych zawodach i dotarłem w nich aż do finału.
            - Rozkręcałeś się w tych zawodach bardzo powoli, to chyba tak jak w całym sezonie -  niezbyt udany początek a później coraz lepiej...?
            - Rzeczywiście tak było. Miałem w tym sezonie spore problemy. Po przerwie w lidze zatarły mi się silniki i nie miałam za bardzo na czym jeździć. To później powodowało dodatkowy stres, bo nie było wyników. Z czasem jednak wszystko sobie poukładałem i było coraz lepiej. Cieszę się też, że mogłem wziąć udział w tym turnieju, bo pokazałem, że mimo wszystko jestem wartościowym zawodnikiem, że na wiele mnie stać i moja kariera wcale nie musi się jeszcze kończyć.
            - Ten sezon w Gnieźnie jest bardzo smutny. Dopiero pod koniec rozgrywek udało się zorganizować na torze przy ul Wrzesińskiej turniej, który dał gnieźnieńskim kibicom prawdziwe żużlowe emocje. Myślę że wiele osób, które wybrały się na te zawody jest również twoimi sympatykami Jakie są szanse na to, że kiedykolwiek jeszcze będziesz bronił barw Startu?
            - Nie ukrywam że trochę się boję…
            - Dlaczego?
            - Sezon ‘2015 miał być dla mnie rewelacyjny. Wydawało się, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik, a tymczasem pojawiły się problemy, o których nie chciałbym jednak szerzej mówić…
            - Ale od kilku miesięcy w Gnieźnie jest nowe stowarzyszenie żużlowe, nowi działacze…
            - No nie wszyscy są zupełnie nowi. Część z nich znam przecież bardzo dobrze. Oczywiście jestem otwarty na rozmowy. Jeśli pojawią się jakieś propozycje na pewno tu przyjadę. Będziemy dyskutować.  Jeżeli dojdziemy do porozumienia, to nie wykluczam, że po raz kolejny będę jeździł w Gnieźnie, bo lubię to miasto, lubię ten tor i lubię tych kibiców. Dla mnie ważne są nie tylko pieniądze. Liczą się ludzie, którzy pracują w klubie, zawodnicy z którymi mam wspólnie startować. Liczą się kibice. Ale muszę też myśleć o swojej rodzinie. Mam malutką córeczkę i muszę też myśleć o niej. Żużel to nie tylko moja pasja, ale także praca i muszę utrzymać się z niego. Jeśli propozycja ze strony władz Startu będzie dla mnie interesująca na pewno ją rozważę  i nie wykluczam, że przyjmę.

 

rozmawiał: RADOSŁAW KOSSAKOWSKI

 

 

 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,wadim-tarasienko-nie-ukrywam-ze-troche-sie-boje.html