Andrzej Krzyścin dyrektor Biegu Europejskiego powiedział przed rozpoczęciem zmagań: - Tak jak wielu organizatorom biegów, tak i nam pandemia pokrzyżowała plany. Początkowo przełożyliśmy bieg na czerwiec, następnie byliśmy zmuszeni przełożyć na rok przyszły. Jednocześnie otrzymywaliśmy sygnały od zawodników, oraz sami, jako biegający, czuliśmy że brak nam biegów, brak nam nowych wyzwań. Tak zrodził się pomysł wirtualnego biegu.
W związku z tym, że od pięciu lat, co roku kolejny kraj „patronował” biegowi - do tej pory były to: Niemcy, Dania, Włochy, Francja i Hiszpania, postanowiono to uczcić, a jednocześnie podsumować te ostatnie 5 lat. A że 5 razy 10 km równa się 50 km, to podjęto decyzję, że właśnie taki dystans będą mieli do pokonania uczestnicy rywalizacji. Można było całą trasę pokonać nawet od razu, ale organizatorzy sugerowali, aby odbyć 5 biegów po 10 km, czyli pięciokrotnie pokonać dystans taki, na jakim co roku toczą się zmagania w Gnieźnie. Dano jednak zawodnikom dowolność podziału trasy stawiając jeden warunek, aby pojedynczy odcinek nie był krótszy niż 5 km. Do rywalizacji zgłosiło się 350 zawodników. Część z nich nie zdołała pokonać całego dystansu. Część w ogóle nie przystąpiła do rywalizacji. Większość jednak ukończyła bieg, choć na porównywanie osiągniętych rezultatów należy patrzeć nieco z przymrużeniem oka. Zdecydowanie lepsze wyniki można było bowiem uzyskać dzieląc dystans na dziesięć pięciokilometrowych odcinków, niż biegnąc pięć razy po 10 km (jak sugerowali to organizatorzy), a już zupełnie trudno byłoby odnieść te rezultaty do osiągnięć zawodników, którzy zdecydowali się pokonać cały dystans jednorazowo. Dodatkowo nieporównywalne są charakterystyki tras. Zdecydowanie łatwiej i szybciej biega się po asfalcie na płaskim, nizinnym terenie, niż po piaszczystych, czy kamienistych ścieżkach w górach. Ciekawostką tego biegu był fakt, że zawodnicy po części sami byli także sędziami. Samodzielnie musieli bowiem rejestrować czas i trasę, a po pokonaniu poszczególnych odcinków dosyłać wyniki do klasyfikacji, która zmieniała się z dnia na dzień i z godziny na godzinę, co było pewną namiastką bezpośredniej rywalizacji, bo tak naprawdę mieliśmy zapewne w większości przypadków (i takie było zresztą zalecenie organizatorów w związku z epidemią koronawirusa) do czynienia z samotnym pokonywaniem kolejnych kilometrów.
W związku z tym, że część zawodników miała problemy z dołączaniem do systemu swoich wyników organizatorzy zdecydowali, że klasyfikacja nie zostanie zamknięta 28 czerwca, a wyniki można było dosyłać do końca czerwca. Zmieniły się zatem publikowane wcześniej rezultaty. Trzeba też stwierdzić, że poziom sportowy rywalizacji był różnorodny. Najszybszy uczestnik zdołał zbliżył się do 3 godzin – najwolniejszy na pokonanie dystansu 50 km potrzebował ponad 35 godzin! Najważniejsze jednak było to, aby mieć szansę na choćby namiastkę sportowej rywalizacji w tym trudnym dla wszystkich okresie. Rozłożone na dwa tygodnie zmagania wygrał Tomasz Marchel z Solca Kujawskiego pokonując 50 km w czasie 3 godzin, 12 minut i 47 sekund. Drugi był Rafał Kaźmierczak z Brzezin – 3:13:04, a trzeci Bohdan Tułacz z Opatówka – 3:27:45. Wśród kobiet zwyciężyła Dorota Lutomska z Obornik - 3:31:40, wyprzedzając Joannę Polus z Gniezna – 4:08:23, a trzecia była Hanna Kajdan z Wrześni – 4:15:34.
Czołówka klasyfikacji końcowej:
Pełne wyniki dostępne tutaj.
Radosław Kossakowski
Liczba komentarzy : 0