Z trenerem drużyny Sklep Polski MKK Gniezno, Arkadiuszem Konowalskim na temat postawy drużyny seniorów, postępów młodzieży w minionym sezonie 2018/2019 oraz dużego wsparcia od gnieźnieńskich kibiców rozmawia Łukasz Gądek
W niedawno zakończonym sezonie koszykarze Sklep Polski MKK Gniezno przegrali rywalizację w pierwszej rundzie play-off z liderem drugiej ligi-Politechniką Gdańską, która dobrze radzi sobie w kolejnych rundach walki o pierwszą ligę. Czy była tak realnie szansa na przejście tej drużyny i powtórzenie sukcesu z ubiegłego roku jakim był awans do drugiej rundy?
-Szanse w sporcie są zawsze, ale startując z ósmej lokaty na pewno nie byliśmy faworytem. Zespół z Gdańska wygrał tę rywalizację w dwóch spotkaniach,ale na pewno niebyła to dla nich łatwa przeprawa. Zwłaszcza w drugim spotkaniu w Gnieźnie bardzo długo mecz był na remisie. Liderzy gdańskiej drużyny wzięli jednak ciężar gry na swoje barki i zdecydowali o naszej porażce. Moim zdaniem zespół z Gdańska uzyska awans do pierwszej ligi co będzie dla nas też pewnym świadectwem, że nie odpadliśmy z byle kim. Podobna sytuacja była rok temu, kiedy wyeliminował nas zespół z Wałbrzycha, który następnie wywalczył awans do wyższej klasy rozgrywkowej.
Jak Pan ocenia postawę i wynik borykającego się niemal przez cały sezon z problemami zespołu MKK?
-Patrząc z boku, wiele osób może odczuwać niedosyt, porównując tegoroczne rozgrywki z ubiegłymi. Dla mnie jako trenera i działacza klubu był to bardzo trudny sezon. W kwestiach organizacyjnych musieliśmy uporać się z przenosinami na nową halę widowiskowo-sportową. Jest to na pewno dla naszego klubu duży skok organizacyjny, co jak można się domyślać związane było z większymi nakładami finansowymi. Odbiło się to na pewno na naszych możliwościach budowy drużyny, która przed obecnymi rozgrywkami zamiast się wzmocnić, raczej się osłabiła. Co prawda w trakcie sezonu wrócił Daniel Kotwasiński, następnie Szymon Budnikowski, jednak długo było widać pewne braki związane z przygotowaniem do rozgrywek. Przed samym sezonem odpadł Piotrek Golasiński i to miało także duży wpływ zwłaszcza na organizacje gry w ataku. W trakcie sezonu straciliśmy również Karola Tyborowskiego, który już jednak wznawia treningi po operacji. Z powodów zawodowych zrezygnował z gryFilip Andrzejewski. Blisko 1/3 sezonu z powodu kontuzji stracił także nasz kapitan-Darek Dobrzycki. Te wszystkie elementy sprawiły, że brakowało w naszej grze płynności i zrozumienia. Bardzo często musiałem stawiać na zawodników na nie optymalnej dla siebie pozycji na parkiecie. Na szczęście-chłopaki nie pękli w tej trudnej sytuacji w trakcie sezonu. Bardzo im dziękuję, że walczyli w każdym meczu na miarę naszych możliwości.
Duże postępy w ostatnim czasie robią Wasi kadeci i juniorzy, którzy coraz częściej goszczą w składzie drużyny drugoligowej. Jak Pan ocenia ich postawę?
-Życzyłbym sobie, żeby jak najwięcej graczy wchodziło do pierwszej drużyny z zespołów młodzieżowych. Byłoby to dla nas świadectwem dobrze zorganizowanego szkolenia i młodych, perspektywicznych graczy na kolejne lata. Od kilku lat opierając szkolenie na klasach sportowych doczekaliśmy się pełnej płynności naboru graczy. Za kilka lat będziemy zbierać tego efekty. Na chwilę obecną uważam, że wszyscy młodzi gracze zrobili w tym roku kolejny krok do przodu. Z rocznika 1999 mamy czwórkę graczy: Piotra Leśniczaka, Darka Wietrzyńskiego, Daniela Kotwasińskiego i Mikołaja Rau. Wszyscy Ci gracze mają papiery na granie w basket. Muszą jednak pracować nad swoimi słabościami i podejściem mentalnym. Jeśli pozostaną w Gnieźnie, to z każdym rokiem ich rola w zespole będzie wzrastać. Już w tegorocznych rozgrywkach Darek, Piotrek i Daniel potrafili grać, jak liderzy drużyny. Z tej czwórki najmniejsze szanse miał co prawda Mikołaj Rau, jednak to była nasza wspólna decyzja aby w tym roku nie uczestniczył dużo w rozgrywkach drugiej ligi. Z rocznika 2000 debiutancki sezon zaliczył Dominik Maroszek. To zawodnik z dużym sercem do walki. Dobrze mieć w drużynie takich graczy. Szanse debiutu otrzymał także Maciej Gorzelany z rocznika 2003. Niech jego przykład będzie dla pozostałych młodych graczy z naszego klubu świadectwem, że pilnie obserwujemy co się dzieje w drużynach młodzieżowych. Jeśli tylko inni młodzi gracze dadzą sygnał, że są gotowi do gry drugoligowej, na pewno tego nie przeoczymy. Z tego miejsca muszę uznać dobrą pracę naszych trenerów młodzieżowych. Ich praca pozwoli nam w coraz większym stopniu opierać zespół seniorów o naszych wychowanków.
Czy uważa Pan, że udział juniorów w seniorskich rozgrywkach trzeciej ligi to dobre rozwiązanie na tym etapie koszykarskiego rozwoju?
-Żaden trening nie zastąpi warunków meczowych. Każda minuta spędzona na parkiecie trzeciej ligi pozwoliła chłopakom nabrać pewności siebie oraz być odpowiedzialnymi za grę. Jeśli tylko klub będzie posiadał środki na takie granie, na pewno z tego nie zrezygnujemy.
Na koniec takie pytanie: co Pan myśli o gnieźnieńskich kibicach, którzy wiernie Was wspierali przez cały sezon?
-Naszym kibicom należą się wielkie brawa i ukłony. To był ciężki rok dla zespołu-co za tym idzie także dla kibica. Łatwo jest być kibicem sukcesu, gorzej przełknąć gorycz porażki i wierzyć,że następne spotkanie będzie wygrane. Dla mnie ta grupa kibiców,która jest z zespołem bez względu na wynik sportowy, jest dodatkowym motorem napędowym drużyny. Serdecznie dziękuję również wszystkim osobom zaangażowanym w życie Klubu, a szczególnie prezesowi – Tomaszowi Konowalskiemu, który starał się wspierać nas jak tylko może oraz naszemu fizjoterapeucie-Darkowi Dzielowi, który cały sezon miał pełne ręce roboty. Nie sposób wymienić każdego kto współtworzy rodzinę MKK, ale wszystkim zaangażowanym w życie Klubu dziękuję za miniony sezon.
Dziękuję za rozmowę
Dziękuję również
Zobacz również