Wynik lepszy niż gra

2014-09-13

Piłkarze niechanowskiego Pelikana podzielili się w sobotę 13 września punktami w Kostrzynie z tamtejszą Lechią. Zielono-czarni zaliczyli zdecydowanie najsłabszy występ w tym sezonie i nie tylko, a remis 0:0 osiągnięty został w bardzo szczęśliwych okolicznościach.

Trudno cokolwiek dobrego napisać po tak słabym występie podopiecznych Mirosława Czuryło. Pierwsza połowa była fatalna w wykonaniu gości. Lider tabeli w żadnym stopniu nie przypomniał drużyny choćby sprzed tygodnia i można było być zadowolonym, że gospodarzom w tym fragmencie meczu nie udało się pokonać Damiana Zamiara. W 16 minucie defensywa zielono-czarnych otrzymała pierwszy poważny sygnał kiedy to Marcin Stoiński "urwał" się prawym skrzydłem, wbiegł w pole karne i próbował obsłużyć Rafała Wiąza. Na szczęście dobrą interwencją popisał się golkiper Pelikana, który "przeciął" lot futbolówki. Dziesięć minut później próbowali odpowiedzieć goście ale Łukasz Zagdański przestrzelił nad poprzeczką uderzając głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Mateusza Roszaka. Następna akcja meczu powinna przynieść bramkę dla Lechii. W 27 minucie złe zachowanie bardzo słabo dysponowanej w dniu dzisiejszym defensywy Pelikana wykorzystał Marcin Stoiński, który znalazł się sam na sam z Damianem Zamiarem. Opaczność była jednak po stronie gości i golkiper z Niechanowa wygrał tę rywalizację. Cztery minuty potem nieporozumienie Zamiara z Adrianem Bartkowiakiem powinien wykorzystać ponownie Stoiński, ale strzelając z linii pola karnego przeniósł piłkę nieznacznie nad poprzeczką. W 33 minucie byliśmy świadkami jednej z nielicznych płynnych wymian piłki Pelikana w ofensywie, a jej efektem końcowym było zgranie Damiana Pawlaka do Huberta Oczkowskiego. Niestety strzał "Oczka" poszybował wysoko nad poprzeczką bramki Lechii. Odpowiedź podopiecznych Jacka Paska była natychmiastowa i dwustuprocentowa! Prawą stroną boiska ponownie defensorom z Niechanowa uciekł Marcin Stoiński. Będąc sam na sam z Zamiarem minął naszego bramkarza, ale nieco "wygonił" się poza światło bramki. Będąc tuż przy linii końcowej dośrodkował na długi słupek gdzie wbiegał Rafał Wiąz, który w bramce miał tylko Adriana Bartkowiaka. Na szczęście dla naszej drużyny uderzenie bocznego pomocnika gospodarzy poleciało dokładnie w to miejsce gdzie znajdował się jedyny gracz Pelikana i Bartkowiak wybił piłkę z linii bramkowej. To była najlepsza sytuacja lechistów w tym pojedynku. Ostatecznie do szatni oba zespoły schodziły z bezbramkowym remisem.

Druga odsłona rozpoczęła się ponownie od ataków Lechii. W 48 minucie bardzo dobrą sytuację znowu miał Marcin Stoiński, ale przestrzelił nad poprzeczką. Cztery minuty później dla odmiany przed szansą stanęli goście. Mateusz Roszak uruchomił Mateusza Kaczora, ale ten nie potrafił przerzucić futbolówki nad wybiegającym bramkarzem i ta przeleciała obok bramki. Od 55 minut goście, drugi raz z rzędu, musieli radzić sobie w osłabieniu. W tym właśnie momencie arbiter słusznie pokazał Tarasowi Maksymivovi drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną i Pelikan grał w "dziesiątkę". Paradoksalnie podziałało to na podopiecznych Mirosława Czuryło pozytywnie gdyż nasza gra zaczęła wyglądać trochę lepiej. W 57 minucie goście stworzyli sobie najlepszą sytuację do zdobycia bramki i była to okazja stuprocentowa. Po dośrodkowaniu z prawej strony sam przed bramkarzem Lechii znalazł się Łukasz Zagdański, który jednak trafił piłką wprost w jego nogi. Natomiast dobitka do niemal pustej bramki Damiana Pawlaka zatrzymała się na słupku. Trzy minuty po tej sytuacji kolejną okazję miał Łukasz Zagdański, ale jego uderzenie głową po dośrodkowaniu Macieja Wojciechowskiego poszybowało nad poprzeczką. Lechia ponownie zaatakowała w 64 minucie meczu. identyczny błąd jak w pierwszej połowie popełnili Damian Zamiar i Adrian Bartkowiak, a ich nieporozumienie próbował wykorzystać Stoiński. Na szczęście skończyło się na strachu. Ostatnią klarowną okazję bramkową oglądaliśmy w 79 minucie kiedy to w zamieszaniu pod bramką Zamiara Mateusz Kaczor wybił piłkę z niemal pustej bramki. W ostatnich minutach niechanowianie dążyli do zdobycia zwycięskiego gola, ale niewiele z tych dążeń wynikało poza optyczną przewagą.

Bez wątpienia był to bardzo nieudany mecz w wykonaniu Pelikana. Trudno wskazać powody takiej dyspozycji, ale trzeba mieć nadzieję, że był to tylko wypadek przy pracy. Z drugiej zaś strony trzeba się cieszyć z punktu gdyz zdecydowanie bliżsi wygranej byli bardzo ambitnie grający gracze z Kostrzyna.

Warto dodać, że niechanowianie po raz pierwszy ponad dwóch lat tj. od 27 maja 2012 roku nie zdołali zdobyć w meczu ligowym ani jednej bramki...

Sędziowali: Robert Pawlicki, Mateusz Sipura, Maciej Gorynia, techniczny: Marcin Górczak

Widzów: 100

"Pelikan": Zamiar - Wojciechowski, Bartkowiak, Maksymiv, Kaczor (80 Ciarkowski) - Oczkowski (73 Siuda), Ignasiński, Otuszewski, Roszak, Pawlak (62 Kamil Chopcia) - Zagdański

"Lechia": Sobel - Budziałowski, Borys, Wojciechowski, Nejman - Cukiert, Pietrzak (60 Piotrowski), Rydlewski (81 Marciniak), Hałasz, Wiąz - Stoiński

Żółte kartki: Pietrzak, Wiąz, Piotrowski (Lechia), Maksymiv, Ignasiński (Pelikan)

Czerwona kartka: Taras Maksymiv (Pelikan) w konsekwencji dwóch żółtych
   
Pelikan Niechanowo/ foto Roman Strugalski

 

 

 


 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,wynik-lepszy-niz-gra.html