Zawiedzione nadzieje w Reggio Emilia

2020-11-15

W niedzielę, 15 listopada, piłkarska reprezentacja Polski rozegrała kolejny mecz w ramach Ligi Narodów. Biało-Czerwoni byli podejmowani na Mapei Stadium w Reggio Emilia przez reprezentację Włoch. Mecz został wyraźnie zdominowany przez gospodarzy, którzy zwyciężyli 2:0, a wynik ten mógł być nawet znacznie wyższy.

Nadzieje były spore

Piłkarska reprezentacja Polski z ostatnich pięciu spotkań wygrała cztery i jedno zremisowała. Wygrana 2:0 z Ukrainą kilka dni wcześniej mocno odmłodzonym składem dawała nadzieję na dobry występ w Italii, zwłaszcza że z obozu włoskiego dochodziły informacje o zdziesiątkowaniu Squadra Azzurra przez pandemię koronawirusa.

 

Zmiennicy nie zawiedli

Mimo, że trzon reprezentacji Włoch został nadwątlony, a na ławce zabrakło nawet trenera Roberto Manciniego, to dublerzy zagrali rewelacyjnie. Od początku spychając Polaków do głębokiej defensywy. Włosi dominowali zarówno umiejętnościami technicznymi, ale przede wszystkim szybkością, częstością wymiany podań i ich dokładnością.

 

Pierwsza bramka nie uznana ...

i słusznie albowiem kiedy Lorenzo Insigne w 20. minucie uderzył celnie z dwunastego metra na polska bramkę to będący na pozycji spalonej Andrea Belotti nie tylko absorbował uwagę Wojciecha Szczęsnego, ale wręcz utrudniał mu interwencję

 

Gole wisiały jednak w powietrzu

Włosi cały czas dominowali jednak i sukcesywnie przeprowadzali groźne akcje ostrzeliwując bramkę Wojciecha Szczęsnego.

 

Jeden karny wykorzystany - dwa w pamięci

W 27. minucie gospodarze objęli prowadzenie. Faul Grzegorza Krychowiaka na Andrei Belottim oznaczał "jedenastkę". Karny wykorzystał Jorginho strzelając delikatną podcinką nieco w prawo stronę, podczas gdy Wojciech Szczęsny rzucił się w przeciwnym kierunku. W Lidze Narodów nie ma VAR. Gdyby był, w drugiej połowie  prawdopodobnie podyktowane zostałyby kolejne dwa rzuty karne po zagraniach ręką Grzegorza Krychowiaka i Jana Bednarka.

 

Młode wilczki nie spełniły oczekiwań

Po dobrym występie przeciwko Ukrainie w pierwszym składzie na Italię wybiegli Kamil Jóźwiak, Jakub Moder i Sebastian Szymański. Niestety, zdecydowanie ofensywne nastawienie rywali sprawiło, że nie byli w stanie wznieść się na wyżyny swych możliwości. Stąd też w przerwie Jerzy Brzęczek zastąpił całą trójkę bardziej doświadczonymi graczami.

 

Dobry tylko kwadrans

Zmiana ta ożywiła poczynania Polaków, ale ten lepszy fragment gry trwał najwyżej 15 minut i nie przyniósł nawet jednego celnego strzału. Generalnie Polacy ani razu poważnie nie zatrudnili Gianluigiego Donnarummy. Nie wywalczyli też nawet ani jednego rzutu rożnego. 

 

Nadpobudzony Góralski

To ożywienie gry na początku drugiej połowy było sporym udziałem Jacka Góralskiego. Cóż z tego, skoro dwa ostre wejścia pomocnika spowodowały, że pograł on zaledwie pół godziny, a przez ostatni kwadrans Biało-Czerwoni musieli radzić sobie w "dziesiątkę".

 

Sfrustrowany Lewandowski

Kapitan reprezentacji Polski nie mógł liczyć na idealne dogrania od partnerów. Często zachęcał kolegów do odważniejszego pressingu. Sam starał się też cofać do rozegrania, ale aktywni Włosi nie pozwalali mu rozwinąć skrzydeł.

 

Szczęsny najjaśniejszym punktem

Występ przeciwko Squadra Azzurra był marzeniem Wojciecha Szczesnego i rzeczywiście widać było, że bramkarz Juventusu wznosi się na wyżyny swych możliwości kilkukrotnie popisując się świetnymi interwencjami. Paradoksalnie większe pretensje można mieć do niego nie o drugiego gola, ale zbyt łatwe nabranie się na zwód  Jorginho przy rzucie karnym. W 84. minucie, kiedy   Domenico Berardi  uderzał z prawej strony   Szczęsny rzucił się w kierunku dalszego słupka i tak zrobiłaby z pewnością większość bramkarzy, tymczasem włoski napastnik uderzył tuż przy lewym słupku ustalając wynik meczu na 2:0.

 

Historia zatoczyła koło

W Reggio Emilia 223 lata temu Józef Wybicki napisał wiersz, który po pewnych modyfikacjach jest obecnie naszym hymnem narodowym. W założeniu był on marszem Legionów Dąbrowskiego, które walcząc u boku Napoleona Bonaparte miały rozpoczynając swój szlak bojowy na terenie Włoch nieść wyzwolenie będącej pod rozbiorami Polsce. Niestety nadzieje te nie zostały zrealizowane, podobnie jak nadzieje Polaków na zwycięstwo nad ponoć osłabionymi Włochami w piłkarskiej Lidze Narodów.

 

Miał być turniej finałowy

Porażka w Reggio Emilia sprawiła, że Polacy stracili szansę awansu do turnieju finałowego Ligi Narodów, który w przypadku uzyskania takowego miał szansę zostać rozegrany w Polsce. Na razie jednak chyba za wysokie progi...

 

Radosław Kossakowski/foto laczynaspilka.pl

 




 

 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,zawiedzione-nadzieje-w-reggio-emilia.html