„Zdobyliśmy spore doświadczenie”

2017-12-21

rozmowa z Rafaelem Wojciechowskim, menadżerem drużyny Car Gwarant Start Gniezno

- Na początku grudnia odbyła się gala Orły Startu  2017.   Był to przede wszystkim czas na podziękowanie dla osób, które budowały sukces drużyny w minionym sezonie. Przyznam szczerze, iż nie wyobrażałem sobie, że aż tylu ludzi było zaangażowanych w pomoc drużynie w sposób bezpośredni lub wspierając klub finansowo.  Rozgrywki pierwszej ligi to jednak zupełnie nowe wyzwanie i stąd pytanie czy takie zaangażowanie jak dotychczas wystarczy?
            - To na pewno trudne pytanie. Mogę jednak stwierdzić, że budżet na przyszły sezon mamy praktycznie zabezpieczony. Uważam, że najważniejszym naszym posunięciem w czasie okienka transferowego było pozyskanie sponsora tytularnego, którym jest firma Car Gwarant. Myślę, że kibice nie do końca doceniają ten fakt. Dużo mówiło się o pozyskiwaniu nowych twarzy, nowych zawodników. Tymczasem zapewnienie bezpieczeństwa finansowego dla klubu, to moim zdaniem podstawa, fundament całorocznej działalności. Jeśli chodzi natomiast o skład drużyny, to zrealizowaliśmy nasze założenia. Już po zakończeniu minionego sezonu staliśmy na stanowisku utrzymania składu osobowego drużyny, która wywalczyła awans do pierwszej ligi. Ta „siódemka” z finału to młodzi perspektywiczni zawodnicy. Wierzę mocno. że stać ich jeszcze na rozwój, na osiąganie lepszych rezultatów łącznie z tym, aby kiedyś w przyszłości walczyć o najwyższą klasę rozrywkową.
            - Kiedy po rocznej przerwie drużyna Startu wracała na ligowe tory, nie była postrzegana jako jeden z faworytów. Pan twierdził wtedy natomiast, że możecie być czarnym koniem rozgrywek. Atutem zespołu miały być: partnerstwo, wzajemne zrozumienie i pomoc. I rzeczywiście ta dobra atmosfera w drużynie podkreślana przez wszystkich zawodników zaowocowała sukcesem. Poprzeczka w pierwszej lidze podniesiona zostanie jednak bardzo wysoko. Trzeba chyba będzie poszukać jeszcze ważniejszych atutów, aby walczyć z powodzeniem również w tej klasie rozgrywkowej?
            - Ta radość, zaangażowanie i współpraca  cały czas nam towarzyszą. I dotyczy to nie tylko samych zawodników, ale wszystkich ludzi skupionych wokół drużyny: działaczy, trenerów, osób funkcyjnych. Oczywiście, że to samo w sobie nie gwarantuje sukcesu takiego, jaki był naszym udziałem w minionym sezonie. Dlatego w nadchodzącym roku najważniejsze dla nas będzie osiągnięcie stabilizacji pod względem finansowym i organizacyjnym, aby spełnić wyższe wymagania, które narzucą nam rozgrywki pierwszej ligi. Ale co za tym idzie, również stabilizacji sportowej. Nie stawiamy sobie zatem za cel walki o awans do Ekstraligi. Podstawowym założeniem będzie utrzymanie drużyny w rozgrywkach Ale z pewnością nasze ambicje będą większe. Nie ukrywam że chcemy włączyć się do walki o finałową czwórkę. Mam świadomość, że podobnie jak przed rokiem, jest kilka zespołów, które pod względem składu kadry, czy możliwości finansowych plasują się wyżej od nas, ale twierdzę, że możemy być znów czarnym koniem rozgrywek. Nadal chcemy mieć tę radość z żużla, radość ze zwycięstw. Wiem przede wszystkim, że moja drużyna tego chce i do tego dąży.
            - Miniony sezon zakończył się spektakularnym sukcesem drużyna Startu, przez wielu ocenianym jako spore zaskoczenie. Pana przewidywania zostały zrealizowane, ale czy były takie momenty, kiedy miał pan chwilę zwątpienia, przestawał wierzyć w możliwość osiągnięcia założonego celu?
           
- Pewnie, że były takie momenty. Tak jak w życiu - bywają chwile zwątpienia. Ale właśnie po tym poznaje się charakter sportowców, że potrafią się podnieść mimo wszelkich przeciwności i walczyć dalej, i osiągnąć sukces.
            - A jakie to były momenty?
           
- No taki poważny, to podczas pierwszego meczu finałowego w Lublinie. Początek spotkania był dla nas fatalny. Dodatkowo nadkomplet publiczności dopingujący swoich zawodników powodował, że chyba nie słyszeliśmy nawet własnych myśli. O ile pamiętam gospodarze wygrali podwójnie trzy pierwsze wyścigi, a ja stojąc na murawie czułem się chyba tak, jak bokser po nokdaunie w ringu. Przypuszczam że podobnie czuli się zawodnicy. Wiedziałem jednak, że musimy zachować spokój. Była przerwa. Pojawił się czas na to, aby dojść do siebie, zrobić pewne korekty przy sprzęcie. Wtedy tak naprawdę pokazaliśmy, że jesteśmy razem i razem, jako drużyna, zdołaliśmy podnieść się z tej trudnej sytuacji.  Podobnie było zresztą w meczu rewanżowym w Gnieźnie, gdzie w pewnym momencie ten wynik był taki, że zaczęliśmy obawiać się, czy uda nam się uzyskać dziesięć punktów przewagi nad rywalami. Pewne zabiegi, uchylę tutaj rąbka tajemnicy, związane z kosmetyką toru, ale także z budowaniem siły zespołu w parkingu, pozwoliła nam jednak wygrać to spotkanie.  Jako sztab szkoleniowy zdobyliśmy spore doświadczenie dzięki tym meczom. Potrafimy budować ducha zespołu nawet w trudnych momentach, a z drugiej strony staramy się nie przeszkadzać zawodnikom, kiedy mają swoją wizję, bo to oni wiedzą najlepiej w którym iść kierunku i jak czas pokazał odpłacają się dobrymi wynikami. Działamy na zasadzie partnerstwa,  wzajemnego zrozumienia i dążenia do wspólnego celu. I wierzę, że tak będzie również w kolejnym sezonie.
            - Mimo osiągniętego sukcesu dokonane zostały jednak zmiany w sztabie szkoleniowym drużyny. Dlaczego?
            - To też trudne pytanie. Nie ma już w naszym sztabie trenera mentalnego Damiana Salwina, którego bardzo cenię, i z którego wiedzy i umiejętności wiele czerpałem. Nie znaczy to jednak, że on nie będzie z nami w ogóle współpracował. Taką furtkę sobie zostawiłem i taka możliwość jest. Rozstaliśmy się natomiast z Krzysztofem Jabłońskim, chociaż to rozstanie przebiegło w dobrej atmosferze. O ile koncepcja jeżdżącego trenera w drugiej lidze w miarę mogła się sprawdzać, to z pewnością takie rozwiązanie w rozgrywkach pierwszej ligi nie wchodziło już w grę. Uważam, że ciężko jest połączyć dwie funkcje osobie, która z jednej strony ma pomagać zawodnikom, a z drugiej rywalizować z nimi o miejsce w składzie. Taka sytuacja z pewnością nie byłaby zdrowa i mogłaby zepsuć tę dobrą atmosferę, którą budujemy w drużynie.  Dlatego też zdecydowałem się odwołać  Krzysztofa z funkcji trenera zespołu, a w jego miejsce zatrudniliśmy Piotra Szymko, który ma spore doświadczenie jeśli chodzi zwłaszcza o pracę z młodzieżą, a na tym  bardzo nam zależy. Poza tym Piotr doskonale zna się na przygotowaniu toru i i myślę że w tej materii będzie również dla nas bardzo pomocny. Do sztabu szkoleniowego drużyny dołączył również Przemysław Gnat, który już wcześniej współpracował z zespołem Startu, a cały czas czuwa nad przygotowaniem ogólnorozwojowym kilku zawodników. Przemek ma też znakomity wpływ na morale drużyny,  na przygotowanie mentalne zawodników i robi dobrą pracę w parkingu podczas zawodów. Uważam, że w tym w składzie zespołu szkoleniowego  będziemy potrafili się dobrze porozumieć i uzupełniać w celu jak najlepszego prowadzenia zespołu.
            - Jak pan wspomniał, podstawowym założeniem władz klubu było utrzymanie trzonu zespołu, który wywalczył awans do pierwszej ligi. Wiadomo jednak że wymagania, jeśli chodzi o rozgrywki na tym poziomie, będą znacznie większe. Pojawiły się zatem również nowe nazwiska. To nie są jakieś spektakularne wzmocnienia, ale na pewno istotne. Stąd pytanie -  czy ta grupa zawodników, która wywalczyła awans będzie hermetyczna, czy nastąpi nowe rozdanie i wszyscy będą mieli równy start jeśli chodzi o miejsca w podstawowym składzie?
           
Na pewno na początku zrobię tak, żeby wszyscy zawodnicy mieli równe szanse. Każdy z naszych zawodników chce się rozwijać. Część zdecydowała się na starty poza granicami i to w kilku ligach. Dlatego w tej sytuacji muszę brać pod uwagę możliwość odniesienie przez jednego czy drugiego zawodnika jakiegoś urazu, czy nawet poważniejszej kontuzji. Musimy mieć zatem zabezpieczenie kadrowe.
            - Czy zakłada pan w takim razie, przynajmniej na początku sezonu, że skład będzie mógł się zmieniać i to nawet w liczbie trzech - czterech zawodników?

            - Nie, nie mam takiego założenia. Do każdego spotkania będzie desygnowane optymalne zestawienie. Pojadą po prostu najlepsi. Dla mnie ważne jest to, aby zawodnicy przystępowali do meczu z czystą głową i odpowiednio przygotowani.  Na dzień dzisiejszy trudno mi jest odpowiedzieć kto będzie najlepiej przygotowany do sezonu, a kto słabiej. Na pewno w wykrystalizowaniu się tego podstawowego składu pomogą na sparingi. Chcemy możliwie jak najwcześniej wyjechać na tor, odbyć kilka treningów jeszcze w marcu. Czeka nas supermecz z mistrzem Polski - Unią Leszno. Po tych treningach i sparingach będę miał o wiele lepszy obraz dyspozycji poszczególnych zawodników i łatwiej będzie mi podjąć decyzję co do kształtu drużyny - przynajmniej co do zestawienia składu w pierwszym meczu ligowym.  Generalnie jestem przeciwnikiem tworzenia zbyt szerokiej kadry drużyny. Nie ukrywam, że być może nawet z tej grupy, którą mamy ktoś pójdzie na wypożyczenie. Zresztą rozważania co do ostatecznego składu ligowego pięć miesięcy przed rozgrywkami, to troszkę zbyt wczesne dywagacje. Dla mnie najważniejsze jest to, abym w marcu miał piątkę - szóstkę zawodników z grupy seniorów, którzy będą w stanie realizować nasze założenia. Podobnie jeśli chodzi o dwójkę  juniorów - chociaż z tej grupy wybór mamy nieco mniejszy. Nie zakładam jakichś kolejnych wzmocnień w okienkach transferowych. No chyba, że wymuszą to na nas kontuzję zawodników Ale oby do takich sytuacji nie doszło!
            - Co będzie dla pana sukcesem w nadchodzącym sezonie?
            - Awans do Ekstraligi! (śmiech)
            - A tak poważnie?
            - Na pewno sukcesem dla nas byłby awans do finałowej czwórki, aczkolwiek nie powiem że porażką będzie zajęcie piątego, czy szóstego miejsca-  jeżeli ta liga będzie bardzo spłaszczona i wyrównana. Mam świadomość, że przeciwnicy będą bardzo wymagający, ale chciałbym wygrywać wszystkie mecze w Gnieźnie. Uważam, że jest to do wykonania. Wiem że zawodnicy też  mają tego świadomość i są w stanie powalczyć nawet o finałową czwórkę.

 

rozmawiał: RADOSŁAW KOSSAKOWSKI 

 

Wywiad ukazał się w najnowszym wydaniu "Tygodnika Żużlowego" (53/2017)





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,zdobylismy-spore-doswiadczenie.html