Ostatnie spotkanie w tym roku kalendarzowym rozegrali młodzicy MKK Gniezno. Tym razem podopieczni Tomasza Konowalskiego udali się na mecz do Konina. Zespół MKS MOS Konin notowany jest niżej w tabeli ligowej jednak w swoim składzie posiada najskuteczniejszego zawodnika rozgrywek, oprócz tego jest zawsze bardzo groźnym rywalem na swoim parkiecie. Mecz zapowiadał się tym bardziej trudny z powodu absencji aż 3 graczy z podstawowego składu MKK.
Pierwsza kwarta bardzo wyrównana. Prowadzenie zmieniało się niemal co minutę. Więcej zimnej krwi w ostatnich 2 minutach zachowali gospodarze którzy wygrali pierwszą odsłonę 24:19. W drugiej kwarcie MKK potrzebowało zaledwie trzech minut na odrobienie strat i objęcie prowadzenia. Ostatecznie druga kwarta kończy się wynikiem 8:25 i goście prowadzą do przerwy 32:44. Uśpieni kilku punktowym prowadzeniem zawodnicy MKK pozwolili sobie na chwile dekoncentracji już na początku trzeciej kwarty. W pierwszych dwóch minutach stracili 6 punktów nie zdobywając ani jednego. Po małej reprymendzie szybko wzięli się do ostrej obrony na całym boisku. Przyniosło to oczekiwane rezultaty i po kilku akcjach, to ponownie gnieźnianie odskoczyli swoim rywalom. Ta część spotkania skończyła się wynikiem 14:23. Do czwartej kwarty MKK mogło przystąpić już spokojnym o losy meczu. Mimo to zmiennicy którzy wyszli na parkiet zaprezentowali się z bardzo dobrej strony. Choć czwarta kwarta zakończyła się zwycięstwem gospodarzy 17:15 to MKK ostatecznie wygrało 63:82.
Trener MKK ocenił to spotkanie jako jedno z najlepszych w tym sezonie.
- W szczególności nasi chłopcy zasłużyli na pochwałę za bardzo zespołowe granie w ataku. Punkty w tym spotkaniu zdobyli: Mikołj Kiełpiński 17, Wietrzyński Dariusz 15, Leśniczak Piotr 11, Chojnacki Igor 10,Zachwieja Łukasz i Kubicki Jakub po 8, Trafny Mateusz 6, Tomczak Artur 3, Milak Michał i Piechowiak Tomasz po 2.
Następne spotkanie w ramach wielkopolskiej ligi młodzików MKK rozegra na własnym parkiecie 7 stycznia. Rywalem będzie niepokonany w tym sezonie zespół Pyry Poznań. Zapraszamy!!!
Łukasz Staszkiewicz