Wielkie rozczarowanie w Tarnowie. Skazani na pożarcie zawodnicy czerwonej latarni Enea Ekstraligi zdołali za sprawą genialnego Mateja Zagara wywieźć ze stadionu aktualnego DMP bonusa.
Porażka gospodarzy 49:41 jest o tyle zaskakująca, że nic tego nie zwiastowało. Podopieczni Marka Cieślaka szybko zniwelowali dziesięciopunktową różnicę ze spotkania w Wielkopolsce. W połowie zawodów byli na najlepszej drodze do powiększania przewagi. Po dziesiątej gonitwie biało-niebiescy osiągnęli najwyższy pułap, prowadząc już 37:23. I wtedy na oczach kibiców i reprezentacji Polski skoczków narciarskich przebudził się Matej Zagar…
Od drugiej części praktycznie nieomylny. Z pomocą Sebastiana Ułamka i Daveya Watta zaczął niwelować dystans do faworyzowanych tarnowian. Jeździł na granicy szaleństwa. W pozytywnym tego słowa znaczeniu. Widać było, że chciał umierać za swoją ekipę. Dwa razy na ten sam manewr Słoweńca nabrał się Leon Madsen. Duńczyk stracił przodownictwo w wyścigach dziewięć i piętnaście na ostatnim łuku. Zagar objeżdżał Skandynawa po zewnętrznej gdy ten kurczowo trzymał się krawężnika. Zbawienna dla przyjezdnych okazała się druga z akcji. Po niej stało się jasne, że dodatkowe oczko za dwumecz pojedzie do pierwszej stolicy Polski. - Sporo czasu nie było mnie w Tarnowie. Muszę ponownie nauczyć się tych korzystnych ścieżek. Matej natomiast jest ostatnimi czasy w niesamowitym gazie, dlatego mnie wyprzedził - zdradził Leon.
Na finiszowej prostej cenne dwa oczka musiał oddać na rzecz Sebastiana Ułamka z kolei junior Jaskółek Mateusz Borowicz. Po świetnym wyjściu spod taśmy "Boro" długo trzymał się za plecami Artioma Łaguty. Jednak znający niemal każdy centymetr miejscowego owalu Seba nie dopuszczał myśli, że taki młokos może mu zabrać punkty. W końcu dopiął swego wciskając się między bandę a 18-latka z Tarnowa. W pierwszym podejściu do owego wyścigu, przy podwójnym prowadzeniu Unistów na tor przez nikogo nieatakowany upadł Oskar Fajfer.
Punktem zwrotnym było także małe odrodzenie innego byłego jeźdźca klubu z Mościc - Piotra Świderskiego. Rozszyfrowywanie na nowo Jaskółczego Gniazda zajęło "Świdrowi" jedenaście biegów. Ale to właśnie on wespół z Zagarem pokonując dubletem szybkich do tej pory Kołodzieja i Madsena dali sygnał do ataku. - Inne mamy czasy, inny jest żużel. A i tor został przebudowany. Od sezonu 2009 trochę się to wszystko zmieniło - zakomunikował Świderski, który świętował wtedy z Unią awans do Ekstraligi.
Najgorzej ze starej tarnowskiej gwardii zaprezentował się Bjarne Pedersen. Ambicji mu nie brakowało, bo walczył na trasie, jechał w kontakcie z przeciwnikami. Nie przekładało się to jednak na zdobycz. W trzech gonitwach, w których miał okazje się pokazać, przyjeżdżał do mety tylko przed młodzieżowcem swojej drużyny. Wszystkie zwycięstwa 5-1 na korzyść zespołu z miasta generała Bema padały właśnie w wyścigach z udziałem Pedersena.
Ciekawej rywalizacji nie brakowało także w innych partiach rywalizacji tarnowsko-gnieźnieńskiej. Duże kłopoty ze startami miał Janusz Kołodziej. W jednej z takich sytuacji kapitan Unii Tarnów musiał przebijać się z końca stawki. Minięcie Ułamka i Watta zajęło mu cztery kółka, ale praca nie poszła na marne. "Koldiemu" wyszła taka pogoń, że palce lizać.
Bonusowy plan zaczął się sypać na dobre w pierwszym z biegów nominowanych. Na dziesięć sekund przed końcem limitu odmierzającego dwie minuty w taśmę nieoczekiwanie wjechał Kołodziej. Zastępujący go Kacper Gomólski dwoił się i troił, aby minąć Świderskiego. Za każdym razem brakowało bardzo niewiele, ale jednak.
Tak naprawdę języczkami u wagi, które zadecydowały o takim, a nie innym rezultacie końcowym była dyspozycja cichego bohatera gości Daveya Watta oraz niedyspozycja stałego uczestnika cyklu Grand Prix Martina Vaculika.
Niezadowoleni ze swojej postawy Słowak i Janusz Kołodziej jeszcze długo po zakończeniu meczu kręcili dodatkowe okrążenia, tak aby lepiej poznać nawierzchnię przed poniedziałkową niezwykle ważną batalią przeciwko Dospel CKM Włókniarzowi Częstochowa. Na wpadki bowiem obrońcy tytułu nie mogą już sobie pozwolić.
Lechma Start Gniezno - 41
1. Sebastian Ułamek - 9+1 (1,3,1*,2,2)
2. Piotr Świderski - 4+1 (d,0,-,3,1*)
3. Matej Zagar - 13+2 (1*,1,3,2*,3,3)
4. Davey Watt - 9+1 (2,3,2,0,2*,0)
5. Bjarne Pedersen - 3 (1,1,1,-)
6. Oskar Fajfer - 3 (3,0,0,w)
7. Wojciech Lisiecki - 0 (0,0,-)
Unia Tarnów - 49
9. Maciej Janowski - 10+2 (2*,3,1*,1,3)
10. Leon Madsen - 10+1 (3,2*,2,1,2)
11. Artiom Łaguta - 12+1 (3,2,3,3,1*)
12. Martin Vaculik - 3+2 (0,1*,2*,0)
13. Janusz Kołodziej - 8 (3,2,3,0,t)
14. Mateusz Borowicz - 2+1 (1*,0,1)
15. Kacper Gomólski - 4+1 (2,2*,0,0)
Bieg po biegu:
1. (69,40) Madsen, Janowski, Ułamek, Świderski (d4) 5:1
2. (69,33) Fajfer, Gomólski, Borowicz, Lisiecki 3:3 (8:4)
3. (69,04) Łaguta, Watt, Zagar, Vaculik 3:3 (11:7)
4. (70,04) Kołodziej, Gomólski, Pedersen, Lisiecki 5:1 (16:8)
5. (70,87) Ułamek, Łaguta, Vaculik, Świderski 3:3 (19:11)
6. (69,34) Watt, Kołodziej, Zagar, Borowicz 2:4 (21:15)
7. (69,76) Janowski, Madsen, Pedersen, Fajfer 5:1 (26:16)
8. (70,67) Kołodziej, Watt, Ułamek, Gomólski 3:3 (29:19)
9. (69,91) Zagar, Madsen, Janowski, Watt 3:3 (32:22)
10. (69,59) Łaguta, Vaculik, Pedersen, Fajfer 5:1 (37:23)
11. (71,18) Świderski, Zagar, Madsen, Kołodziej 1:5 (38:28)
12. (70,65) Łaguta, Ułamek, Borowicz, Fajfer (w/u) 4:2 (42:30)
13. (70,51) Zagar, Watt, Janowski, Vaculik 1:5 (43:35)
14. (70,63) Janowski, Ułamek, Świderski, Gomólski (Kołodziej - t) 3:3 (46:38)
15. (70,37) Zagar, Madsen, Łaguta, Watt 3:3 (49:41)
Sędziował Piotr Nowak
Startowano według II zestawu
Widzów: ok. 9000
NCD uzyskał w biegu nr 3 - Artiom Łaguta - 69,04 s.
SportoweFakty.pl/Foto archiwum SportGniezno.pl