Dla obu drużyn znajdujących się w środkowej części tabeli było to spotkanie niejako za 6 punktów w kontekście walki o finałową "czwórkę". Początkowo to goście mieli optyczną przewagę, ale nie potrafili skutecznie zagrozić bramce rywali. Inna rzecz, że znakomicie spisywał się w niej Maciej Pacanowski. Pod koniec pierwszej połowy inicjatywę przejęli gospodarzy. Okazję do kilku interwencji miał też Marcin Trzaskawka, a w 28. minucie Mateusz Grochal wykorzystał zamieszanie w półkolu strzałowym gnieźnian i zdobył bramkę dla prowadzonej przez siebie drużyny. Do przerwy było 1:0. Po zmianie stron gra była coraz bardziej zacięta. Gnieźnianie dążyli do wyrównania. Gospodarze starali się podwyższyć prowadzenie i zrobili to skutecznie w 50. minucie. Niepewne rozegranie piłki przez gnieźnian w defensywie wykorzystał Tomasz Wachowiak i było 2:0. Goście szybko zdobyli kontaktowego gola. Po zagraniu z lewego skrzydła Maksymiliana Pawlaka Maciej Wejerowski pokonał z bliskiej odległości bramkarza gospodarzy. Startowcy do końca walczyli choćby o remis. W końcówce grali w przewadze po żółtej kartce dla grającego trenera gospodarzy. W ostatniej minucie egzekwowali jeszcze "krótki róg", ale nie zdołali go wykorzystać i to Warta na trzy kolejki przed końcem rundy zasadniczej jest bliższa bezpośredniej gry o medale. Start ma wciąż szanse, ale musi liczyć nie tylko na siebie, ale również na potknięcie(a) środowego rywala. Tymczasem wygrana ze Startem była dla zielonych trzecią z rzędu, podczas gdy startowcy ponieśli piątą z kolei porażkę.
Radosław Kossakowski/foto archiwum
Liczba komentarzy : 0