O godzinie 5:00 w niedzielny chłodny poranek 19 września z pod siedziby Koła PZW nr 8 Gniezno-Miasto wyruszył w trasę do Nowego Miasta nad Wartą autobus z grupą zapaleńców łowienia ryb drapieżnych na sztuczne przynęty. Każdy wyposażony był w swój zestaw niezawodnych wabików oraz kije do połowu upragnionych zębatych zdobyczy.
![](http://www.speedwaypub.com.pl/joannafiles/SportGniezno.pl/Ryby-19.09/AS_02.jpg)
Po przybyciu na miejsce po krótkiej odprawie i zapoznaniu uczestników rywalizacji z regulaminem zawodów, szesnastu śmiałków wyruszyło w pięciogodzinne poszukiwania wodnych kryjówek drapieżników. Utrudnieniem dla zawodników okazała się utrzymująca wysoki poziom wody Warta, która pochowała swoją wodną pierzyną wszelkiego typu główki, krzaki oraz wypłycenia. W takich okolicznościach nie trudno było o stratę ulubionej przynęty, która zostawała uwięziona w podwodnych zawadach. Z drugiej strony jak mówi stare wędkarskie porzekadło " gdzie patyki, tam wyniki " , większość z wędkujących mogła pochwalić się złowieniem jednego lub więcej szczupaków, ale niestety rozmiary tych zdobyczy nie spełniały wymaganych pięćdziesięciu centymetrów, które zostało ustalone jako dolny
![](http://www.speedwaypub.com.pl/joannafiles/SportGniezno.pl/Ryby-19.09/AS_03.jpg)
wymiar ochronny. Przekroczenie magicznej jak na ten dzień pięćdziesiątki udało się tylko dwóm zawodnikom.
Pierwszy zawodnik, który tuż przed końcem zawodów zgłosił limit ilościowy (2szt) złowionych szczupaków i jednocześnie otrzymującego premię punktową za złowienie limitu, to Krzysztof Meller zarazem zdobywca tytułu Spinningowego Mistrza Koła nr 8 Gniezno-Miasto. Następny łowca Romuald Budzyński, który potrafił skusić swoją przynętą szczupaka powyżej pięćdziesięciu centymetrów oraz trzy okonie, ukończył zawody na drugim miejscu. Trzecie miejsce w rywalizacji o tytuł Mistrza Koła zdobył z sześcioma okoniami Tomasz Utig.
Po wręczeniu pucharów trójce najlepiej łowiących zawodników, dla wszystkich przygotowany został ciepły posiłek w postaci ciepłej kiełbaski, zjadanej z wielkim apetytem przez wędkarzy, zmęczonych po pięciogodzinnym marszu z wędką w ręku brzegami rzeki Warty.
Tomasz Utig + foto